Oriana Fallaci – legendarna włoska dziennikarka, pisarka i intelektualistka – pozostawiła po sobie spuściznę, która wciąż budzi emocje, kontrowersje, ale przede wszystkim zmusza do refleksji. Jej słowa nie były nigdy wygodne ani politycznie poprawne, lecz zawsze celne, odważne i wierne prawdzie, którą uważała za najwyższy obowiązek intelektualisty. Fallaci nie obawiała się mówić wprost, nawet jeśli oznaczało to pójście pod prąd dominujących narracji. Jednym z tematów, który szczególnie ją poruszał, była kondycja Europy oraz rola Unii Europejskiej w kształtowaniu jej przyszłości.
W swojej książce „Wywiad z sobą samą. Apokalipsa” Fallaci bezlitośnie rozprawia się z mitem Unii Europejskiej jako projektu jednoczącego kontynent. Jej analiza, pełna pasji i gniewu, obnaża mechanizmy działania tej instytucji, którą postrzegała jako wyłącznie finansowy klub zdominowany przez odwiecznych hegemonów Europy – Francję i Niemcy. Według niej Unia Europejska odrzuca chrześcijańskie korzenie naszego kontynentu, zaprzecza jego tożsamości i w imię fałszywej jedności degraduje wartości, na których Europa została zbudowana.
Fallaci mówiła wprost: „Unia Europejska jest jak rozpadająca się katedra, z której wyciągnięto fundamenty, a teraz dziwią się, że cała konstrukcja się chwieje. Zburzono duchową strukturę Europy, jej chrześcijańskie korzenie i poczucie tożsamości, zastępując je fałszywą wizją jedności opartej na biurokracji i korzyściach materialnych”. W jej oczach było to nie tylko odrzucenie historii, ale także zdrada wobec przyszłych pokoleń, które nie będą już wiedziały, czym była prawdziwa Europa.
„Nie ma już Europy. Jest Eurabia” – te mocne słowa Fallaci odnoszą się do kryzysu tożsamości, który według niej dotknął Zachód. W jej opinii Unia Europejska przestała być bastionem obrony europejskich wartości, stając się raczej narzędziem ułatwiającym obcym wpływom przejęcie kontroli nad naszym domem. Fallaci widziała w polityce otwartych granic nie tylko zagrożenie dla kultury i tradycji, ale także akt samobójczy wobec całej cywilizacji zachodniej.
Dla Fallaci Unia Europejska była iluzją – kłamstwem mającym wesprzeć walutę euro, narzucić antyamerykanizm i pozbawić Europejczyków niezależności. W jej oczach brukselscy biurokraci to elita, która w imię własnych korzyści wypłaca sobie oburzające pensje i unika podatków, jednocześnie narzucając zwykłym obywatelom regulacje wpływające na każdą sferę życia – od gospodarki po kulinaria. „Mięso, które nie jest mięsem, ryby, które nie są już rybami, warzywa, które nie są już warzywami…” – te słowa wyrażają jej oburzenie wobec zjawisk takich jak modyfikowana genetycznie żywność oraz dehumanizacja współczesnego świata.
Jednak najważniejszą kwestią poruszaną przez Fallaci jest zagrożenie duchowe i kulturowe. Według niej Europa zatraciła smak Prawdy – prawdy o swojej historii, o swojej tożsamości, o swoich korzeniach. To nie tylko kwestia polityczna czy ekonomiczna, ale głęboki kryzys duszy, który prowadzi do moralnego upadku całego kontynentu. Fallaci widziała, jak nowe pokolenia wyrastają w ignorancji, pozbawione świadomości swoich korzeni, a jednocześnie podatne na manipulacje i zewnętrzne wpływy.
Fallaci ostrzegała: „Nie można budować przyszłości, odcinając się od przeszłości. Każda cywilizacja, która zapomina o swoich korzeniach, skazuje się na śmierć. Europa umiera, bo zapomniała, kim była”. To przesłanie wydaje się dziś jeszcze bardziej aktualne, gdy obserwujemy, jak tradycyjne wartości są podważane i kwestionowane.
Co wyróżniało Orianę Fallaci spośród innych komentatorów? Przede wszystkim jej bezkompromisowa wierność prawdzie. Pisała to, co widziała, co czuła, i co uważała za słuszne, niezależnie od tego, jakie konsekwencje mogłyby ją spotkać. W świecie pełnym kompromisów i fałszywych narracji była głosem niezłomnym, przypominającym, że prawda nigdy nie powinna być podporządkowana politycznym interesom.
Dziś, patrząc na Europę przez pryzmat jej słów, warto zadać sobie pytanie: czy prorocza analiza Fallaci była jedynie wyrazem pesymizmu, czy raczej ostrzeżeniem, które powinniśmy wziąć na poważnie? W czasach, gdy wartości takie jak wolność słowa, tożsamość narodowa czy chrześcijańskie korzenie są coraz częściej kwestionowane, jej głos brzmi wyjątkowo aktualnie. To nie tylko krytyka Unii Europejskiej, ale przede wszystkim apel o przebudzenie Europy – kontynentu, który ma szansę odzyskać swoją duszę, jeśli tylko zechce spojrzeć prawdzie w oczy.
Oriana Fallaci była i pozostaje symbolem odwagi, niezłomności i bezwarunkowej miłości do prawdy. Jej słowa, choć niewygodne, są przypomnieniem, że wolność zawsze wymaga odwagi, a obrona wartości – gotowości do stawiania pytań, które inni boją się zadać. To postawa, która wymaga bezkompromisowego podejścia i gotowości do konfrontacji z każdą formą fałszu i manipulacji. Fallaci doskonale rozumiała, że prawda jest niewygodna, ale tylko ona pozwala na zachowanie ludzkiej godności.
Jak pisała: „Odwaga to nie brak strachu, ale zdolność stawienia mu czoła, gdy prawda tego wymaga. Odwaga to gotowość krzyczenia, nawet jeśli wszyscy dookoła milczą.” Jej życie i twórczość przypominają, że w czasach chaosu i relatywizmu moralnego potrzeba głosów, które wybrzmią ponad szumem kłamstw i półprawd. Fallaci była jednym z takich głosów – i pozostaje nim na zawsze.
Jak dosadnie stwierdziła: „Bo zamiast uczonych młodych ludzi mamy osły z dyplomami uniwersyteckimi. Zamiast przyszłych przywódców mamy mięczaki w drogich dżinsach i fałszywych rewolucjonistów w kominiarkach.”