Mówić, że granice absurdu zostały przekroczone – to nic nie mówić. Bo oto doczekaliśmy czasów, w których katolik musi się tłumaczyć z tego, że poszedł na Mszę Świętą. A jeśli – nie daj Boże – jest kandydatem na urząd publiczny i jeszcze ma odwagę się modlić… to natychmiast pojawiają się głosy, że to „zagrożenie dla Kościoła”. Serio?
To nie jest żart. To oficjalny list do biskupa. Z pretensją, że katolik modli się w sanktuarium Matki Bożej Piekarskiej. Bo przecież jak się modli i jeszcze ktoś go rozpozna – to już polityka. A jakby był z innej partii, to może i modlitwa byłaby bardziej „sakralna”.
Zamiast zadzwonić do sztabu Karola Nawrockiego i zapytać, czy rzeczywiście bierze udział w liturgii jako kandydat, czy po prostu jako człowiek wierzący – adresatka woli rzucać publiczne oskarżenia. Oparte nie na faktach, lecz na domysłach i emocjonalnych interpretacjach zdjęć. To nie tylko niepoważne. To kompromitujące – i dla niej, i dla instytucji, którą reprezentuje.
W 1966 roku Władysław Gomułka mówił:
„Kościół katolicki w Polsce chce zająć stanowisko przeciwko państwu ludowemu. Podsyca nienawiść, szuka wpływu na masy i młodzież. Władze nie będą się temu biernie przyglądać.”
Gomułka wprost oskarżał Kościół o wywrotowość, o polityczne knowania, o to, że jego kapłani nie powinni mieć prawa do publicznego głosu. Brzmi znajomo? Dziś, w bardziej eleganckiej oprawie, wracają te same myśli. Troska przebrana za poprawność. Apel o „porządek” w miejsce szacunku dla sacrum. Bo przecież Kościół ma być niewidzialny. Cichy. Sterylny. Najlepiej zamknięty za kratą.

“Jeśli naprawdę przyszedł się pomodlić…” czytamy w liście Radnej KO. „Gdyby Pan Karol Nawrocki rzeczywiście kierował się wiarą i chciał po prostu pomodlić się przed obliczem Matki Bożej Piekarskiej, pojawiłby się w uczciwy sposób – bez szerokiego informowania o tym fakcie opinii publicznej.”
Czyli: modlitwa tak, ale w ukryciu. Może w piwnicy. Z dala od kamer. Ale już nie w świątyni – bo to „obłuda”.
To właśnie ten duch. Duch Gomułki, który widział w każdej procesji manifestację polityczną. W każdym kapłanie – wichrzyciela. Dziś w każdej modlitwie publicznej – widzi się prowokację.
Radna wzorem Świadków Jehowy cytaty z Ewangelii przedstawia wybiórczo. Konkretniej mówiąc, w treści wynurzeń pada konkretny cytat: „Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy…” Ale nic nie wspomina o faryzeuszach. Jezus mówił o modlitwie udawanej, płytkiej, na pokaz. A co było w Piekarach? Żadnych wystąpień. Żadnych konferencji. Tylko modlitwa.
W 1966 r. Gomułka mówił: „To, co dziś nazywają modlitwą za Ojczyznę, to modlitwa przeciwko państwu. To polityczna manifestacja pod przykrywką kadzidła.” Dziś modlitwa to „zagrożenie dla Kościoła”. Bo jeśli klęczy nie ten, co trzeba – to już nie modlitwa. To propaganda. Ewangelia mówi też: „Nie sądźcie…” „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.” – przypomina Ewangelia. Ale jakoś ten cytat już nie pojawił się w liście.

Bo oto osoba, która publicznie deklaruje katolicyzm, nie widzi problemu w przynależności do partii: – wspierającej aborcję, – promującej in vitro, – usuwającej krzyże, – wspierającej ideologię gender. I nagle – z pełnym zapałem – upomina biskupa.
Wtedy było cicho.
To nie jest obrona Karola Nawrockiego. To nie jest atak na konkretne nazwisko. To obrona Kościoła. To obrona wolności religijnej. To przypomnienie, że modlitwa nie wymaga pozwolenia. A wiara nie podlega ocenie przez partyjne okulary. Msza to nie teatr. Ewangelia to nie broń. Kościół to nie przedłużenie żadnej partii. Zastanawiam się też nad tym, czy radna Węgrzynowicz osiągnęła wyżyny świętości do tego stopnia, że zna intencje ludzkich serc. A przecież, jak mówiła św. Teresa od Dzieciątka Jezus: “Tylko Jezus czyta głęboko w duszy.”
Nie radni. Nie politycy. Nie propagandziści. Nie szantażuje się biskupów. Nie cytuje się Pisma Świętego pod tezę. Nie traktuje się Kościoła jak narzędzia do dyscyplinowania wierzących. Prezes IPN dr Karol Nawrocki przybył do sanktuarium, modlił się i złożył kwiaty. Cóż, kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski, promujący LGBT, wypisujący własne dzieci z lekcji religii, wznoszący “tanie” toalety, ściągający krzyże z warszawskich urzędów, mógł przybyć do sanktuarium, by doświadczyć łaski nawrócenia.
Na dywagacje radnej sejmikowej Węgrzynowicz zareagowała katowicka kuria. “Oczywiste jest też to, że kościół nie udostępnia swoich przestrzeni dla agitacji politycznej. Pozostaje pytanie, czy wydarzenia tego typu i zapraszanie na nie to jest właściwy czas – na tydzień przed wyborami. Ale to nie jest pytanie do Kościoła, tylko pytanie do konkretnego sztabu wyborczego” stwierdził ksiądz Rafał Bogacki, rzecznik prasowy katowickiej kurii.
Najbardziej zaskakuje fakt, że Pani Aldona Węgrzynowicz tematem swojego listu zainteresowała TVP 3 Katowice. W tej sprawie istotny jest fakt, że Radna KO jest członkiem Rady Programowej TVP 3 Katowice. Jak mniemam, to też przypadek.
Bo jeśli tak dalej pójdzie – to Gomułka naprawdę wróci. I to nie w podręcznikach. W życiu publicznym. A wtedy – wszyscy przegramy.