Dlaczego świat upada?

Degradacja moralna, o której pisał niegdyś Joseph Ratzinger, nie jest już tylko filozoficzną dywagacją. Stała się faktem. Społeczeństwa Zachodu, w tym szczególnie Europa, odrzuciły swoje chrześcijańskie korzenie i fundamenty, na których budowane były przez stulecia. Współczesny świat odwrócił się od Boga, a co za tym idzie – od obiektywnej prawdy. W miejsce moralnych kompasów, które kiedyś wskazywały kierunek, wstawiono relatywizm i subiektywne odczucia. Problem w tym, że w takiej rzeczywistości nikt już nie wie, gdzie jest północ.

Historia Europy to historia rozwoju kultury opartej na wartościach chrześcijańskich. Wartościach, które dawały człowiekowi poczucie tożsamości, sensu i odpowiedzialności. Ale dziś te fundamenty są systematycznie podkopywane przez ideologie, które pozornie głoszą wolność, ale w rzeczywistości prowadzą do chaosu. Marksizm kulturowy, którego wpływy są widoczne na każdym kroku, stał się narzędziem do dekonstruowania tradycyjnych pojęć. Rodzina, płeć, tożsamość – wszystko to przestało być czymś stałym. Teraz jest kwestią deklaracji, a rzeczywistość można nagiąć do własnych potrzeb i wyobrażeń.

Ale co dzieje się, gdy człowiek próbuje nagiąć rzeczywistość? Otrzymujemy społeczeństwo pełne zagubionych jednostek, które same nie wiedzą, kim są. Odrzucono Boga, więc odrzucono też obiektywną prawdę. Ludzie stali się niewolnikami własnych pragnień i ideologii, które obiecują im wolność, ale zamiast tego przynoszą zniewolenie. W imię tej iluzorycznej wolności młodzi ludzie podejmują decyzje, które mają trwałe i tragiczne konsekwencje.

Młodzi ludzie dziś sami okaleczają swoje ciała na własne życzenie. W imię dostosowania się do wyobrażeń o własnej tożsamości decydują się na operacje, hormonalne kuracje, usuwanie zdrowych organów. A wszystko to dzieje się przy przyzwoleniu państwa, które nie tylko nie chroni swoich obywateli, ale wręcz wspiera ten proces. Propaguje się narrację, że każdy może być, kim chce, a każdy powinien mieć prawo do zdefiniowania siebie na nowo. Brzmi pięknie, ale za tą piękną fasadą kryje się tragedia tysięcy młodych ludzi, którzy zostają pozostawieni sami sobie, a skutki ich decyzji będą odczuwalne przez całe życie.

Joseph Ratzinger ostrzegał, że świat, który odrzuci Boga, stanie się światem chaosu. Chaosu moralnego, prawnego i społecznego. I dokładnie to dziś widzimy. Państwo, które powinno stać na straży wolności i bezpieczeństwa obywateli, przestało pełnić swoją funkcję. Zamiast chronić ludzi przed zagrożeniami, promuje ideologie, które niszczą fundamenty społeczne. Prawo przestało być narzędziem porządku, a stało się narzędziem ideologicznej inżynierii społecznej.

Jak mówił Jan Paweł II: „Wolność nie polega na czynieniu tego, co się chce, ale na czynieniu tego, co jest słuszne”. Dziś ta prosta prawda została zapomniana. Wolność została zdefiniowana na nowo jako brak jakichkolwiek ograniczeń. Ale prawdziwa wolność zawsze wiąże się z odpowiedzialnością. Wolność bez prawdy prowadzi do anarchii, a anarchia zawsze kończy się zniewoleniem.

Nie da się zbudować trwałego ładu społecznego na iluzjach i deklaracjach. Prawdziwa wolność wynika z poszanowania obiektywnej prawdy – tej prawdy, która jest niezależna od naszych odczuć, pragnień czy chwilowych trendów. Człowiek może próbować naginać rzeczywistość, ale prędzej czy później rzeczywistość upomni się o swoje prawa.

Zatracenie moralne, które widzimy dziś w Europie, jest efektem odrzucenia Boga i obiektywnej prawdy. W świecie relatywizmu, gdzie każdy może mieć swoją „prawdę”, człowiek staje się niewolnikiem własnych pragnień. Ale te pragnienia nigdy nie zaspokoją jego głębokiej potrzeby sensu i wartości.

Powrót do prawdy jest jedynym sposobem na ocalenie społeczeństwa przed totalnym upadkiem. Jak mówił św. Augustyn: „Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”. Człowiek może próbować szukać spełnienia w sobie, w swoich pragnieniach, ale nigdy nie znajdzie prawdziwego pokoju, jeśli odrzuci Prawdę. A Prawda zawsze prowadzi do Boga.