Ameryka powraca do fundamentów: Trump kończy eksperymenty ideologiczne

20. stycznia 2025 roku na Kapitolu w Waszyngtonie odbyła się historyczna uroczystość zaprzysiężenia Donalda J. Trumpa na 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Po czterech latach administracji demokratycznej, Trump powrócił na urząd, wprowadzając nową energię i zapowiadając radykalne zmiany, które wstrząsną amerykańską polityką i odbiją się szerokim echem na całym świecie.

„Przywrócimy Amerykę Amerykanom”

Już w swoim przemówieniu inauguracyjnym Trump nie szczędził mocnych słów. Złożył obietnice rozliczenia dotychczasowego systemu, nazywając skorumpowany establishment rakiem, który niszczył fundamenty republiki. Odważnie deklarował: „Przez ostatnie osiem lat byłem testowany i wystawiany na próbę bardziej niż jakikolwiek prezydent w naszej 250-letniej historii. Wiele się nauczyłem po drodze. Ci, którzy chcą powstrzymać naszą sprawę, próbowali odebrać mi wolność, a nawet życie. Ale zostałem uratowany przez Boga, aby ponownie uczynić Amerykę wielką”.

Zapowiedział wprowadzenie dekretu przywracającego absolutną wolność słowa, kończąc tym samym lata cenzury i represji wobec niezależnych mediów oraz obywateli wyrażających odmienne poglądy. Jego słowa: „Po latach ograniczania wolności słowa podpiszę dekret o całkowitym zakazie jej ograniczania i przywrócę wolność słowa” – zostały przyjęte owacją przez tysiące zgromadzonych na National Mall.

Koniec ideologicznych eksperymentów

Trump uderzył wprost w ideologię genderową i politykę identyfikacji rasowej, nazywając je narzędziami podziału społeczeństwa. „W tym tygodniu zakończę też politykę wprowadzania pojęć rasy i gender w każdym wymiarze administracji. Stworzymy społeczeństwo, które nie widzi rasy i które jest oparte na dokonaniach. Oficjalną polityką Stanów Zjednoczonych od dziś jest to, że są tylko dwie płcie – męska i żeńska”.

Jest to wyraźne uderzenie w lewicowe ideologie, które przez ostatnie lata dominowały w administracji, szkolnictwie i kulturze. Trump zapowiedział również rozkaz zakończenia indoktrynacji ideologicznej w siłach zbrojnych. „Nasze siły zbrojne muszą skupić się na ich jedynej misji, którą jest obrona Ameryki przed jej wrogami” – podkreślił.

To zapowiedź końca ery ideologicznych eksperymentów, które paraliżowały gospodarkę, dezorganizowały życie społeczne i wprowadzały chaos w podstawowych instytucjach. Ameryka, jak podkreślił Trump, musi być miejscem, w którym liczy się praca, osiągnięcia i indywidualne zdolności, a nie narzucane sztucznie parytety czy absurdalne reinterpretacje biologii. „Nie ma miejsca na eksperymenty, które niszczą fundamenty naszego społeczeństwa” – mówił.

Zakończenie tych eksperymentów to nie tylko kwestia wewnętrznej polityki USA. To wezwanie do refleksji dla całego świata zachodniego, w tym Europy, która od lat zmaga się z narzucaniem radykalnych ideologii w przestrzeni publicznej. Czy Europa, w tym Polska, będzie gotowa, by podjąć decyzję o powrocie do biologicznych i tradycyjnych podstaw, które stanowią fundamenty naszej cywilizacji? Czy przyjmiemy lekcję płynącą z Ameryki i odważymy się wybrać realizm zamiast ideologii, zanim skutki tych eksperymentów pogłębią nasze kryzysy społeczne i gospodarcze? To pytania, na które odpowiedź będzie kluczowa dla przyszłości całego kontynentu.

Powrót do polityki energetycznej i gospodarczej niezależności

W jednym z najbardziej stanowczych punktów przemówienia, Trump ogłosił koniec Zielonego Ładu, który określił jako „rekę zaciskającą się na gardle amerykańskiej gospodarki”. „Stany Zjednoczone znowu będą państwem wytwórczym. Obniżymy ceny, uzupełnimy nasze rezerwy strategiczne i będziemy eksportować na cały świat. Zakończymy też Zielony Ład i inne ekologiczne rozwiązania, chroniąc miejsca pracy w sektorze naftowym” – powiedział, odwołując się do potencjału USA jako największego światowego producenta ropy i gazu.

Koniec Zielonego Ładu to nie tylko ulga dla amerykańskiej gospodarki, ale także sygnał dla innych państw, że pragmatyzm może zwyciężyć nad ideologicznym dogmatyzmem. Dla Polski, kraju o znaczącym potencjale węglowym i potrzebach energetycznych, to przykład, że dążenie do suwerenności energetycznej jest możliwe bez wyrzeczeń gospodarczych i społecznych. Czy odważymy się podjąć podobne kroki, rezygnując z nieracjonalnych regulacji na rzecz rozwoju krajowych zasobów i innowacji technologicznych?

Stan wyjątkowy na południowej granicy

Trump nie pominął kwestii migracji, zapowiadając natychmiastowe przywrócenie swojej polityki z lat 2017-2021. „Ogłoszę stan wyjątkowy na naszej południowej granicy. Wszystkie nielegalne przekroczenia granicy zostaną natychmiast wstrzymane, a my rozpoczniemy proces odsyłania milionów zagranicznych przestępców z powrotem do miejsc, z których przybyli” – mówił.

Symboliczne znaczenie modlitwy

Uroczystość rozpoczęła modlitwa prowadzona przez kardynała Timothy’ego Dolana, który przypomniał, jak wielcy amerykańscy przywódcy opierali się na Bogu w kluczowych momentach historii. Jego słowa „Módlcie się walcząc, módlcie się nocą i dniem”, były wyraźnym przesłaniem o znaczeniu wiary i moralności w życiu publicznym.

To niezwykle symboliczne, że katolicki kardynał modlił się za protestanckiego prezydenta Stanów Zjednoczonych, a modlitwa ta miała miejsce na oczach całego świata. Była to nie tylko modlitwa za człowieka, ale także za naród, za wartości, które leżą u podstaw amerykańskiej demokracji. To pokazuje, że w Stanach Zjednoczonych wiara i polityka nie są sztucznie rozdzielane, ale wzajemnie się uzupełniają w budowaniu wspólnoty narodowej.

Jakże inaczej wygląda to w Polsce, gdzie każda próba wyrażenia wiary w przestrzeni publicznej spotyka się z falą krytyki i oskarżeń o mieszanie Kościoła z polityką. Wyobraźmy sobie reakcję, gdyby w Polsce prezydent przyjął błogosławieństwo od duchownego podczas inauguracji. Czy nie usłyszelibyśmy zarzutów o „średniowieczne zacofanie”? W USA takie gesty wzmacniają społeczeństwo, przypominając, że polityka oparta na wartościach moralnych ma szansę przetrwać próbę czasu.

Rezonans w Polsce i Europie

Nie sposób nie zauważyć, jak inauguracja Trumpa wpłynie na sytuację w Europie. Niemcy i Francja – liderzy liberalnej Europy – stoją w obliczu głębokiego kryzysu. Powrót Trumpa prawdopodobnie osłabi pozycję europejskich elit, otwierając drogę do większej niezależności państw narodowych.

Czy w Europie pojawi się odwaga, aby pójść drogą USA i zakończyć ideologiczne eksperymenty z redefiniowaniem płci? To pytanie pozostaje otwarte, ale widać coraz więcej oznak, że społeczeństwa wielu państw zaczynają kwestionować narzucane im narracje. Czy Polska będzie w stanie podjąć dyskusję o powrocie do biologicznych i tradycyjnych podstaw, które stanowią fundamenty naszej cywilizacji? Czy odrzucenie polityki opartej na ideologii i powrót do realizmu, jak zapowiedział Trump, może stać się inspiracją dla europejskich liderów?

Równie istotne jest pytanie o Zielony Ład. Europa, uzależniona od ambitnych, ale często niepraktycznych założeń ekologicznych, musi teraz zmierzyć się z rzeczywistością gospodarczą i społeczną. Czy liderzy Unii Europejskiej zrozumieją, że zrównoważony rozwój nie może odbywać się kosztem przemysłu, miejsc pracy i bezpieczeństwa energetycznego? Koniec Zielonego Ładu w USA to sygnał, że pragmatyzm może wygrywać z ideologią. Czy Europa wyciągnie wnioski z tej lekcji, zanim skutki jej polityki pogłębią obecne kryzysy?

Hipokryzja polskich polityków

Nie można jednak nie zauważyć ironii w reakcji polskich polityków na inaugurację Trumpa. Jeszcze niedawno Szymon Hołownia, lider Polski 2050, postulował usunięcie symboli religijnych z przestrzeni publicznej, twierdząc, że Kościół powinien zostać całkowicie oddzielony od państwa. Dziś na Twitterze wita Trumpa słowami: „Niech Bóg ma w opiece Amerykę i nas wszystkich”. Czy to nawrócenie, czy raczej polityczna hipokryzja?

Z kolei Donald Tusk, który w 2023 roku oskarżał Trumpa o współpracę z rosyjskimi służbami, teraz gratuluje mu powrotu na stanowisko, podkreślając gotowość do współpracy między Unią Europejską a USA. Czy można traktować takie deklaracje poważnie? Czy polscy liderzy są w stanie stanąć na wysokości zadania w nowej erze polityki międzynarodowej, czy też będą kontynuować grę na dwa fronty, która niszczy ich wiarygodność?

Nowy rozdział w historii

Zaprzysiężenie Donalda Trumpa to zapowiedź końca ery ideologicznych eksperymentów i powrót do polityki opartej na realizmie, suwerenności i wartościach konserwatywnych. To dzień, który zapisze się w historii jako moment przełomowy nie tylko dla Ameryki, ale i dla świata.

Amerykanie, którzy przez ostatnie lata czuli się opuszczeni przez elity, odzyskują głos i mają nadzieję na odbudowę narodowej dumy i siły. Jednak pozostaje pytanie: czy Polska jest gotowa na współpracę z tak stanowczym przywódcą? Czy USA zaprzestaną wysyłać do naszego kraju dyplomatów pokroju Georgette Mosbacher, którzy zamiast być przykładem współpracy, byli w rzeczywistości przykładem buty i arogancji? To piękne i wspaniałe, że Donald Trump jasno pokazuje, iż era kompromisów dla ideologicznych celów dobiegła końca. Polska musi zrozumieć, że w tej nowej rzeczywistości liczyć się będzie jedynie silna i niezależna postawa.

To zakończenie eksperymentów z rewolucyjnymi urojeniami, ale także moment refleksji dla innych krajów. Czy zrozumieją one, że kluczem do sukcesu jest powrót do wartości narodowych i realizmu w polityce? Ameryka dała dziś przykład, że możliwa jest odnowa, a nadzieja na przyszłość jest wciąż żywa.

Jak powiedział Donald Trump: „Ameryka nie jest tylko miejscem na mapie – to idea, którą każdy musi w sobie pielęgnować. To kraj, gdzie prawda ma znaczenie, gdzie wartości są fundamentem, a siła wynika z jedności. Tylko prawda czyni nas wolnymi, a tylko wolni ludzie mogą budować wielkie narody.”