25 maja 1948 r. w warszawskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej, komunistyczni oprawcy zamordowali Rotmistrza Witolda Pileckiego.
Córka Rotmistrza Witolda Pileckiego, Pani Zofia Pilecka – Optułowicz, przypominając nam postać swojego ojca, powiedziała: „Promieniował swoją postawą, z której wynikało, że to wszystko jest jeszcze w rękach Boga. To człowiek wielkiej wiary, co wszczepił także i nam (…) Ojciec to był człowiek, dla którego nie ważne było zmęczenie czy inne sprawy. Dla niego ważny był drugi człowiek. Bez względu na swój stan, dla drugiego człowieka zrobiłby wszystko. Dowody są tego typu, że ludzie, którzy przebywali z ojcem Powstanie Warszawskie, obozy w Murnau, Lamsdorf – Łambinowice, nazywali Witolda Pileckiego tatą, bo on troszczył się o innych. On o sobie nie myślał”.
To właśnie on, ten niezwykły bohater, oficer ZWZ-AK, dobrowolny więzień Auschwitz oraz Powstaniec Warszawski, oskarżony został przez komunistów o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP. w Londynie Po brutalnym śledztwie komuniści skazali Witolda na karę śmierci. Wieczorem 25 maja 1948 r. jeden z więźniów warszawskiej katowni na Mokotowie przy ul. Rakowieckiej, 37 – ks. prof. Jan Stępień (był kapelanem AK), podszedł do wspierał zmaltretowanego Witolda Pileckiego. Po latach tak wspominał ten moment: „Nie zapomnę tego widoku […] Pierwszy pojawił się Witold Pilecki. Miał usta zawiązane białą opaską. Prowadziło go pod ręce dwóch strażników. Ledwie dotykał stopami ziemi. I nie wiem, czy był wtedy przytomny. Sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego”.
25 maja 1948 r. o godz. 21.30 komunistyczny oprawca Piotr Śmietański strzałem w tył głowy zamordował rotmistrza Witolda Pileckiego. W gronie sędziów skazujących rotmistrza Pileckiego na karę śmierci zasiadali: pułkownik Kazimierz Drohomirecki, podpułkownik Roman Kryże, major Leo Hochberg, porucznik Jerzy Kwiatkowski oraz major Rubin Szwajg. Wyrok śmierci na Rotmistrzu Pileckim wykonał wspomniany „Kat z Mokotowa”, Piotr Śmietański. Z kolei agent NKWD, bandyta spod znaku gwiazdy czerwonej – Bolesław Bierut – w przypadku Witolda Pileckiego nie skorzystał z prawa łaski.
O godz. 21.30 Śmietański, morduje Pana Rotmistrza Witolda Pileckiego, strzelając w typowo sowiecki sposób z bliskiej odległości w tył głowy. Egzekucję nadzorował Stanisław Cypryszewski. „Nazajutrz rano około godz. 5 mały jednokonny wóz unosił martwe ciała bohaterów za mury więzienia. Żelazne obręcze kół stukały miarowo o bruk więziennego dziedzińca, przypominając bicie werbli. Towarzyszyła im nasza serdeczna modlitwa.” – taki opis znajdujemy u ks. Jana Stępnia
Katowany przez komunistycznych „fachowców” od zadawania bólu, Ochotnik z Auschwitz mówiąc o torturach, wspomniał jedynie, że metody w porównaniu z niemieckimi metodami zadawania bólu – „Oświęcim to była igraszka”. Komuniści zamordowali niezwykłego człowieka, bohatera, uczestnika walk z dwoma totalitaryzmami (niemieckim nazizmem, sowieckim komunizmem), który zawsze starał się żyć tak, aby w godzinie śmierci mógł się raczej cieszyć, niż lękać.
Niestety, mordercy w togach do końca swojego życia nigdy nie stanęli przed wymiarem sprawiedliwości. Do ostatnich dni swojego życia pobierali wysokie apanaże i oczywiście nie mieli nic sobie do zarzucenia. Po prostu, żyło im się wyśmienicie. Paradoksem losu jest to, że komunistyczny aparatczyk, prokurator Czesław Łapiński zmarł w 2004 r. w Warszawie w szpitalu przy ul. Pileckiego. Smutne jest to, że do dnia dzisiejszego nie odnaleziono ciała rotmistrza Witolda Pileckiego, człowieka, który „promieniował swoją postawą, z której wynikało, że wszystko jest jeszcze w rękach Boga” – jak wspominała ojca córka rotmistrza, Zofia Pilecka – Optułowicz.
Witold Pilecki to człowiek wielkiej wiary. „Ojciec to był człowiek, dla którego nie ważne było zmęczenie czy inne sprawy. Dla niego ważny był drugi człowiek. Bez względu na swój stan, dla drugiego człowieka zrobiłby wszystko. Dowody są tego typu, że ludzie, którzy przebywali z ojcem Powstanie Warszawskie, obozy w Murnau, Lamsdorf-Łambinowice, nazywali Witolda Pileckiego tatą, bo on troszczył się o innych. On o sobie nie myślał” – tak zapamiętała ojca córka rotmistrza.
24 maja 2023 r., w Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie w trakcie konferencji prasowej, córka rotmistrza Pileckiego – Zofia Pilecka-Optułowicz – przekazała do zbiorów muzeum pamiątki po swoim ojcu. Wśród rekwizytów znajdowała się książeczka „O naśladowaniu Chrystusa” Tomasza a Kempis, którą Rotmistrz nosił zawsze ze sobą. Miał ją również w celi więziennej przy Rakowieckiej, gdzie oczekiwał na wykonanie wyroku śmierci
Rotmistrz Pilecki – Ochotnik z Auschwitz – stawia nam konkretne pytania: „Co może powiedzieć ludzkość dziś, ta ludzkość, która chce dowieść postępu kultury, a XX wiek postawić znacznie wyżej od wieków przeszłych. Czy w ogóle my, ludzie XX wieku, możemy spojrzeć w twarze tych, co żyli kiedyś i – śmieszna rzecz – dowodzić naszej wyższości, kiedy za naszych czasów zbrojna masa niszczy nie wrogie sobie wojsko, lecz całe narody, bezbronne społeczeństwa, stosując najnowsze zdobycze techniki. Postęp cywilizacji – tak! lecz postęp kultury? – śmieszne. Zabrnęliśmy, kochani moi, straszliwie. Przerażająca rzecz, nie ma na to słów! Chciałem powiedzieć: zezwierzęcenie… lecz nie! Jesteśmy od zwierząt o całe piekło gorsi!”