Tusk chroni TVN i Polsat – strategiczne czy tylko wygodne dla władzy?
Decyzja premiera Donalda Tuska o objęciu stacji TVN i Polsat ochroną państwa w ramach listy przedsiębiorstw strategicznych brzmi jak żart, ale niestety jest smutną rzeczywistością. Władza, która na sztandarach niesie hasła o „wolności mediów”, nagle uznaje prywatne spółki należące do zagranicznych koncernów za filary bezpieczeństwa narodowego. Naprawdę? Co dalej, Netflix na liście strategicznych, bo ktoś ogląda seriale o demokracji?
Wyobraźmy sobie to kuriozum: TVN – należący do amerykańskiego giganta Warner Bros. Discovery – i Polsat, kontrolowany przez Zygmunta Solorza-Żaka, nagle stają się „świętymi krowami” polskiego państwa. Przecież to są podmioty całkowicie komercyjne, działające na wolnym rynku. Co więcej, amerykański właściciel TVN otwarcie rozważa sprzedaż stacji, bo jak każdy kapitalista, liczy pieniądze. I tu wkracza Donald Tusk z tarczą, gotowy bronić nie polskiego interesu publicznego, ale interesów prywatnego kapitału. Może to kolejny odcinek „House of Cards”, a my po prostu nie rozumiemy fabuły?
A teraz pytanie za milion złotych: gdzie w tej układance jest Telewizja Polska (TVP)? Przecież to medium publiczne, utrzymywane z naszych pieniędzy, które ma spełniać misję informacyjną i edukacyjną. Tymczasem TVP jest w stanie likwidacji, jakby misja publiczna przestała być ważna. Co tu jest strategiczne? Publiczne medium, które ma służyć wszystkim Polakom, czy prywatna stacja, która od lat jedzie na politycznej przychylności wobec obecnej władzy? Tusk zdaje się mówić: „Nie potrzebujemy misji publicznej, potrzebujemy PR-u”.
Tusk i jego ekipa tłumaczą swoją decyzję zagrożeniem ze strony „obcych i wrogich Polsce państw”. Serio? Zagrożenie? Czy może raczej zagrożenie dla wygodnego układu, w którym „wolne media” są wolne tylko tak długo, jak długo recytują rządowe narracje? TVN, od lat znany z przychylności wobec środowiska Tuska, i Polsat, który raczej unika krytyki wobec obecnej władzy, są idealnymi narzędziami do utrzymania narracji rządu. I oto cała tajemnica tej strategii: zabezpieczyć propagandową bazę.
Największą ironią jest to, że decyzja ta uderza nie tylko w wolność mediów, ale i w samą ideę niezależności prywatnych przedsiębiorstw. Skoro rząd może arbitralnie uznać prywatną spółkę za „strategiczną”, to co stoi na przeszkodzie, by jutro objął ochroną ulubiony bar mleczny Tuska? Może tam też czai się zagrożenie ze strony „wrogich państw”?
Drogi panie premierze, zamiast bawić się w rycerza na białym koniu, który ratuje TVN przed wyimaginowanym wrogiem, może warto spojrzeć na realne problemy? Publiczne media są w ruinie, zaufanie społeczne do informacji leży w gruzach, a pan serwuje nam teatr absurdu, w którym główną rolę gra „strategiczny” TVN. Jeśli to jest przyszłość wolnych mediów w Polsce, to może czas zmienić scenariusz.