Prawdziwy smak życia

Polski psychiatra i filozof, Antoni Kępiński, w publikacji „Rytm życia”, zwracał uwagę na to, że, wiek podeszły jest czasem, który powinien stanowić zwieńczenie rzetelnie wykonanego dzieła. Krakowski intelektualista, podkreślał również, że podobnie, jak jesień, może być „najpiękniejszą porą roku, tak i starość może być najlepszym okresem życia, w którym osiąga się życiową mądrość i czuje się prawdziwy smak życia”. Jednakże, tak jak bywają jesienie słotne i bezowocne, „tak i starość może okazać się zupełnie jałowa, bolesna i bezowocna”.
We wspomnianej wyżej publikacji, Kępiński przestrzega przed uprzedmiotowieniem człowieka. Stwierdza wprost: „Gdy bowiem na człowieka patrzy się tylko pod kątem jego użyteczności, starość i śmierć oznaczają koniec wszystkiego”. Taka kategoria myślenia w przestrzeni społecznej staje się niebezpieczna. Taki stan rzeczy, powinien nas prowokować do myślenia i skierować nasze rozumowanie, na właściwe tory.
Przyglądając się agonii cywilizacji zachodniej, trudno nie przyznać racji Franciszkowi, twierdzącemu wprost, że obecnie „żyjemy w czasach, w których starcy się nie liczą. Brzydko to powiedzieć, ale są do wyrzucenia, bo przeszkadzają”. Te słowa papieża, powinny nam uzmysłowić, że w chwili obecnej znajdujemy się w centrum kulturowej zawieruchy, w której dokonuje się walka pomiędzy „cywilizacją miłości”, a „kulturą śmierci”. Niestety, ta druga opcja się aż nadto panoszy się na kontynencie europejskim.
Paradoksem jest to, że tendencja walki z człowiekiem i wiekiem podeszłym, zdominowała społeczeństwa nacechowane dobrobytem i nastawione na wydajność, jako wartość najwyższą. W takiej koncepcji „obecność coraz liczniejszych ludzi starych i niesprawnych wydaje się zbyt kosztowna i uciążliwa”. Dodatkowo sytuację komplikuje fakt ujemnego przyrostu naturalnego w wielu krajach europejskich. A przecież sto lat temu, populacja ludności europejskiej stanowiła 15% populacji świata. Prognozy przewidują, że do 2050 roku liczba ta zmniejszy się aż trzykrotnie.
Starożytni myśliciele w swoich dziełach i postępowaniu żywili szacunek dla osób w podeszłym wieku. Chociażby Sokrates, w znanym dialogu z Kefalosem wypowiada słynne słowa: „Ja bardzo lubię rozmawiać z ludźmi mocno starszymi. Mam wrażenie, że u nich się trzeba dowiadywać tak, jakby oni przed nami pewną drogę przeszli, którą może i nam przechodzić przyjdzie” (Platon, „Państwo, I, 2, E”). A jak dziś dialogujemy z seniorami? Czego się od nich uczymy? Czego dowiadujemy? A przecież to oni przed nami przeszli drogę, po której i nam przyjdzie na starość kroczyć.
Kolejnym myślicielem, który konfrontującym ze sobą pokolenia był Arystoteles. Stagiryta zachęcał młodych do okazywania szacunku osobom starszym. W „Etyce Nikomachejskiej”, wyłożył kwestie związane z szacunkiem i czcią należną seniorom. Uważał, że: „dla każdego starca żywić trzeba cześć odpowiednią jego wiekowi, wstawać na jego powitanie, wyznaczać mu najlepsze miejsce przy stole”.
A jak dziś wygląda nasza cześć i szacunek oddawany seniorom? Nasze, powiedzmy to, wstawanie na ich powitanie? A może wyznaczanie im najlepszego miejsca przy stole? W kwestii ostatniego pytania, samowolnie narzuca mi się tutaj historia opowiedziana przez Franciszka 19 listopada 2013 r. w Domu św. Marty. Papież, relacjonując zasłyszaną w okresie dzieciństwa historię, powiedział: -„Była to historia zapobiegliwego ojca rodziny, który urządził osobny stolik dla niedołężnego dziadka, gdyż ten brudził się przy jedzeniu. Gdy pewnego dnia ów ojciec wrócił do domu, zastał jednego ze swych małych synków bawiącego się w zbijanie stolika. Zapytawszy, dla kogo ten stolik, usłyszał odpowiedź: „Dla ciebie tato, gdy będziesz stary jak dziadek”.
Analiza przedstawionej historii zapobiegliwego ojca rodziny, wprowadza nas w obszar myślenia. Stanowi „wycieczkę” w głębię naszego człowieczeństwa, o którym jakże trafnie wypowiedział się Heidegger twierdząc, że: „Musimy, o ile to od nas zależy, uczyć się myśleć”. Mając na uwadze dominujący w Europie trend dotyczący koncepcji starości, dostrzegamy fakt, że żyjemy w czasach, w których starcy są spychani na margines życia społecznego, a ich głos przestaje być słyszalny w przestrzeni publicznej.
Nie możemy dopuścić, by w naszym postępowaniu, zabrakło troski o osoby w podeszłym wieku, którymi w przyszłości sami również będziemy. Oby w tej materii nie okazały się proroczymi słowa Heideggera, że: „To, co najwięcej z siebie daje do myślenia – to, co najbardziej poważne, powinno wskazywać na to, że jeszcze nie myślimy”.