Lewicowy kodeks etyki

Władysław Kopaliński definiował poprawność polityczną jako: „Postmarksistowski, lewicowy kodeks polityczny, łączący składniki feminizmu, antyrasizmu i innych liberalnych doktryn, powstały w USA w 1984 roku, nakazujący unikanie słów lub czynów mogących wyrażać dyskryminację lub uprzedzenie w stosunku do osób różniących się pod względem płci, rasy, orientacji seksualnej, do mniejszości narodowych”. Tyle w temacie definiowania poprawności politycznej przez Kopalińskiego.
 
Wychodząc dalej na spotkanie omawianego terminu napotykamy kolejny ślad „postmarksistowskiego, lewicowego kodeksu”. Tym razem na brytyjskim gruncie. W twórczości Georga Orwella. Ten brytyjski pisarz i publicysta, tuż po wizycie w Związku Radzieckim, widząc realia sowieckiego zamordyzmu, postanowił z niezwykłą precyzją opisać realia zaprowadzanej w Sowietach „poprawności politycznej”. W swej publikacji „Rok 1984” obok zagadnienia „poprawności politycznej” omówił szczegółowo tworzenie nowych pojęć i terminów na potrzeby rewolucji, którym nadał nazwę „nowomowy”.
 
Czym jest Nowomowa? Niczym innym, jak tylko eliminacją, eksterminacja nieprawomyślnych dla reżimu terminów. Nowomowa to również forma zastępowania funkcjonujących tradycyjnych terminów sztucznymi odpowiednikami. A to wszystko czyni się w celu przekonstruowania języka w taki sposób, by uniemożliwić poznanie właściwego słowa i pokierować tak procesem myślenia człowieka tak, by bał się myśleć prawidłowo. Taki stan rzeczy wyplenić ma w procesie poszukiwania prawdy to wszystko, co w jakikolwiek sposób mogłoby podważać ustalone przez reżim normy.
 
Jakakolwiek forma opozycji wobec nowomowy godzi w „dogmaty” ogłaszane przez marksistowski reżim. Dodatkowo za pomocą środków propagandowych w przestrzeni społecznej uprawomocniono autocenzurę. Autocenzura jest niczym innym, jak tylko orwellowską myślozbrodnią. Czym jest myślozbrodnia? W lewackim rozumieniu jest przestępstwem polegającym na myśleniu wbrew propagandowej linii rewolucji. Musimy wiedzieć, że w każdym systemie totalitarnym, nawet tym przypudrowanym ideami demokratycznymi, wszystko musi podlegać kontroli. Nad wszystkim musi czuwać wykrywająca „myślozbrodnię” Policja Myśli.
 
Patrząc na otaczającą nas rzeczywistość przez pryzmat wspomnianych tutaj koncepcji Orwella i Kopalińskiego widzimy, że „poprawność polityczna” jest niczym innym, cenzurą promowaną przez marksizm kulturowy. To właśnie obecni uczniowie Marksa z niezwykłą zaciętością zajmują się eliminacją osób i reprezentujących odmienne niż lewackie poglądy. Oni nie dyskutują. Oni zwalczają tradycyjne wartości i ich przedstawicieli jak najgroźniejszą herezję. Raz po raz z siłą sierpa i młota uderzają w osoby, instytucje, kulturę oraz religię oskarżając je o brak tolerancji.
 
Specjaliści od lewackiej propagandy wykorzystują „poprawność polityczną” w celu wprowadzania zakazu krytyki względem pewnych grup społecznych, różnorodnych mniejszości, których wartości podważają tradycyjną aksjologię. Dlatego na łamach lewicowo-liberalnej prasy nawołują do przeprowadzenia permanentnie niszczącej krytyki każdego obszaru kultury zachodniej, w której tlą się jeszcze elementy obiektywnej prawdy i konserwatyzmu. Taki stan rzeczy sprzyja destabilizacji kultury i przyczynia się do wprowadzania społeczeństwa na drogę orwellowskiej myślozbrodni, w której strach paraliżuje chęć konstruktywnej krytyki.
 
Obecnie kreowania przez wiele wpływowych gremiów rzeczywistość społeczno-kulturowa,  za pomocą „poprawności politycznej” wpaja w nasze umysły przekonanie, że obiektywna prawda po prostu nie istnieje. Marksiści kulturowi nie są zainteresowani prawdą lecz emocjami i tym wszystkim, co je wywołuje. Prawda z przyjętego przez nich założenia po prostu ich nie interesuje.
 
Powtarzają nam nieustannie, że prawdą nie jest to, „co zgadza się z rzeczywistością”, lecz to, co zgadza się z ich poglądami”. Cieszy fakt, że są jeszcze tacy ludzie, którzy w czasach powszechnego zamętu wyczulają nasz intelekt aby był wierny obiektywnej prawdzie. Jedną z takich osób jest Manfred Kleine – Hartlage, który nie godzi się na narzucanie społeczeństwu „poprawności politycznej”. Uleganie niniejszemu zjawisku Hartlage określa jako „korupcję ducha”. Jak widać nie jest warto kupczyć prawdą ulegając dyktaturze „poprawności politycznej”. Kiedy to czynimy, to sprzedajemy własne sumienie za trzydzieści srebrników jałowego spokoju.