Oczywiste błędy najtrudniej się koryguje

W dokonanej przez siebie analizie współczesnej kultury Roger Scruton stwierdził że w obecnej dobie żaden intelektualista „nie może ignorować zmian, które naszemu życiu umysłowemu narzucili pisarze i działacze lewicy”. To krótkie stwierdzenie Scrutona stanowi wyraz zachęty do podjęcia działań w zakresie obrony tradycyjnej kultury. Jednocześnie przypomina nam o tym, że musimy poznać mechanizmy, które służą do demontażu tradycyjnych wartości.
Wiele lat temu pewien pisarz, a zarazem działacz tzw. Nowej Lewicy, publicznie twierdził2, że: „Cywilizowany świat został dokładnie nasączony chrześcijaństwem przez 2000″, dlatego „reżim ugruntowany w wierze i wartościach judeochrześcijańskich nie może zostać odrzucony, zanim korzenie te nie zostaną odcięte”.
Obecnie widać jak na dłoni, że powolnie, w sposób usystematyzowany, diagnozuje się poziom nasączenia przestrzeni kultury wartościami judeochrześcijańskimi. Następnie na jej żywotnym obszarze osadza się system antywartości, które wśród ludzi promują postawy służące negacji tego, co starożytni oraz współcześni myśliciele określają cnotą. W dalszej kolejności lewicowi aktywiści za pomocą dyktatury promującej relatywizm, przekonują masy, że życie, rodzina, tradycja, płeć i oczywiście kultura, w zmieniającej się dynamicznie rzeczywistości, nie mogą na dłuższą metę utrzymać stabilnego kursu. Co więcej obszary te będzie można dowolnie modelować. Oczywiście na „modłę” neomarksistowską. Wspomniane przemodelowanie kultury służy wyplenianiu z jej obszaru wszelkich form, przejawów chrześcijańskiej koncepcji człowieka i otaczającej go rzeczywistości.
Miejmy świadomość, że „Instrukcję przykładania siekiery do korzenia kultury judeochrześcijańskiej” już dawno temu przygotował i wcielał w życie założyciel włoskiej partii komunistycznej Antonio Gramsci. On również w „Listach z więzienia” wytyczył jasną taktykę w walce z chrześcijaństwem. Powtarzał wyraźnie, że: „Należy niezmordowanie powtarzać własne argumenty”. Pozostaje pytanie: Dlaczego to robić? Odpowiedź znajdujemy ponownie u Gramsciego, ponieważ: „Powtarzanie jest bowiem środkiem dydaktycznym, działającym najskuteczniej na umysłowość ludu”.
Kluczową kwestię odgrywa obecnie sprawa uświadomienia sobie i innym tego, o co w rzeczywistości toczy się gra. Czy sądzisz, że w rewolucji kulturowej tak na serio idzie o prawa mniejszości? A może bardziej chodzi o wykorzystanie praw różnorodnych mniejszości, do zaprowadzenia nowego rewolucyjnego ładu, w którym wspomniane mniejszości poczują się nowym proletariatem? Na razie ten mniejszościowy proletariat buduje swoją narrację na „Międzynarodówce”. Powtarzają nam prosto w twarz, że przeszłości ślady będą zmiecione ich dłonią, jak pionki z planszy. Biedacy zapomnieli o tym, że rewolucja zawsze pożera własne dzieci. Dlatego w pewnym momencie nie będą już potrzebne rewolucjonistom kulturowym. W końcu jak mawiał Orwell: „Celem władzy jest władza”.
Wracając do lektury Gramsciego widzimy jak karty odkrywają się same. Wspomniany przeze mnie „guru” Nowej Lewicy mówiąc o przygotowanym „marszu przez instytucje” twierdzi wprost: „Nasza doktryna nie jest doktryną zbuntowanych niewolników, jest to doktryna władców, którzy w codziennym trudzie przygotowują broń, by zapanować nad światem”. Cała gra idzie tutaj o władzę, a nie o różnego typu orientacje, rasy, czy wyimaginowane mniejszości, czy ich prawa.
W tym przygotowywaniu do panowania nad światem, „doktryna władców”, nakazuje jej wyznawcom zawieranie nawet czasowych sojuszy w celu osiągnięcia korzyści. W jednym stwierdzeniu Gramsciego odnajdujemy źródła jego inspiracji: „Towarzysz Lenin uczy nas, że aby pokonać naszego wroga klasowego, który jest silny, musimy wykorzystać każdą szczelinę w jego systemie i musimy wykorzystać każdego możliwego sojusznika, nawet jeśli jest niepewny, niezdecydowany lub tymczasowy”. Taki testament pozostawił Gramsci swym poplecznikom w „Zeszytach filozoficznych”.
Musimy uświadomić sobie, że obecnie polem walki jest kultura. Każda kultura ma swoje korzenie w religii i z tego korzenia, jak pisał R. Scruton: „żywica wiedzy moralnej rozchodzi się na wszystkie gałęzie myślenia i sztuki”. Obecnie tą żywicę wiedzy moralnej próbuje się zatruć od środka, aby jej korzenie obumarły na zawsze. Obserwując współczesne trendy w kulturze wiem jedno, już siekiera do pnia kultury została przyłożona. Od nas jednak zależy, co z nią będzie.