W dziewiętnastym wieku Karol Marks na gruncie ekonomii, podważył istniejące relacje panujące w rodzinne i państwie. Przekonywał przy tym, że własność prywatna i wywodząca się z niej żądza chciwości, doprowadziły ludzkość do powstania monogamicznego małżeństwa i kapitalistycznych rządów. Fryderyk Engels formując komunistyczne postulaty wziął na celownik rodzinę twierdząc, że jest ona pierwszorzędnym miejscem wyzysku mężczyzny przez kobietę.
Nadmienię, że to właśnie Engels głosił tezy, według których „Rodzina monogamiczna, nierozerwalność małżeństwa, przewaga mężczyzn nad kobietami, relacje seksualne i stosunki społeczne, państwo są wynikiem istnienia własności prywatnej”. Dlatego wychodził z założenia, że w sposób konsekwentny należy dążyć do likwidacji rodziny i oczywiście własności prywatnej. „Tak powstaną zupełnie nowe odniesienia ludzi do siebie nowa społeczność a idea suwerennego państwa zupełnie zaniknie”.
Ikona francuskiego feminizmu Simone de Beauvior, w swojej publikacji „Druga płeć” twierdziła, że: „Nikt nie rodzi się kobietą, lecz się nią staje”. Simone de Beauvior pośród wielu form zniewalania kobiet przez mężczyzn najbardziej podkreślała tę jedną – dominację mężczyzny nad żoną w małżeństwie. Według francuskiej feministki to właśnie monogamiczne małżeństwo jest czymś obscenicznym. „Zwłaszcza jeżeli trwa wyłącznie ze względu na utrzymanie kobiety lub z powodu posiadania dzieci”. De Beauvior wyraża się wprost, że: „Jeżeli małżeństwo nie jest wolnym wyborem dwóch osób, to nie ma różnicy między nim a prostytucją”. Zadziwiające jest to, że proponowana przez nią feministyczna koncepcja zamiast uwrażliwiać mężczyzn na piękno i godność kobiety, potrafi jedynie sprowadzić egzystencję małżonki do roli prostytutki świadczącej odpłatne usługi seksualne.
W wypowiedziach de Beauvior słychać echa filozofii Fryderyka Engelsa. Przytoczę w tym miejscu chociażby jedną jego wypowiedź, w której wykazał wyraźnie, w którym miejscu należy najsilniej uderzyć rewolucyjną propagandą. Engels twierdził, że w historii „Za pierwszorzędny antagonizm należy uznać antagonizm między mężczyzną i kobitą w monogamicznym małżeństwie”. Co więcej: „Za pierwszorzędny ucisk – ucisk mężczyzny przez kobietę”. W ten sposób narzuca się nam marksizm obudowany dla niepoznaki „Manifestem Komunistycznym”. Z tej feministycznej rzeczywistości wyłania się nam obraz kobiety przebranej w szaty mężczyzny, która „czuje się źle w kobiecej skórze, jak w męskim przebraniu”. Nawet jeżeli typowa statystyczna kobieta musi odczuwać dyskomfort w swoim. Dlatego zamiast subtelności, wrażliwości, narzuca się jej „przebudowanie świadomości”, która w zmierza w kierunku do życia według własnych odczuć i doznań i służy deprecjonowaniu roli mężczyzny w małżeństwie.
Ideologia feministyczna, w rozumieniu jej twórców, jest pewnego rodzaju próbą wyciągnięcia, ratowania kobiet, spod panowania mężczyzn. Oczywiście kobietę „ratuje się” z obszaru małżeństwa ukształtowanego przez tradycję chrześcijańską. Przypomnę jeszcze, że to właśnie de Beauvior, publicznie wyrażała opinię, że wyzwolenie kobiet od ucisku mężczyzn, w kontekście wykonywanych kobiecych prac domowych, jest największą zdobyczą socjalizmu. Nic dziwnego, że na kartach „Drugiej płci” obwieściła światu jednoznacznie, że: „Los kobiety i los socjalizmu są ze sobą ściśle powiązane”.
Efekt wyzwalania kobiet spod władzy mężczyzn, współzawodnictwo kobiet z mężczyznami, czy zachęcanie kobiet do wykonywania męskich zawodów mieliśmy okazję oglądać nie tylko w Sowieckiej Rosji, ale i na rodzimym gruncie. Towarzysze (mężczyźni), którzy zdominowali parlament w Sowietach i PRL-u, w ramach równouprawnienia wcielali w życie różnorodne plany, których idee najlepiej oddawały nośne hasła socjalizmu: „Ręce kobiet budują socjalizm”, „Kobiety na produkcję!”, „Z kobietami łatwiej i szybciej do socjalizmu”, czy „Kobiety na traktory”.
Odrywanie, wyprowadzanie kobiety z domu, odcinanie jej od ogniska domowego, dominacji mężczyzny z biegiem czasu witane było w licznych kręgach jako forma wyzwolenia. Kobiety poszły na traktory, produkcję, zaczęły łatwiej i szybciej budować socjalizm, a sprytni komuniści szybko dopchnęli nogami postulaty, przyjęcia na siebie roli wychowania dzieci.. A przecież „dzieci nie są państwowe”. One należą do ojca i matki. Reżim komunistyczny niejednokrotnie próbował zaostrzyć kontrolę nad społeczeństwem, własnością prywatną i wychowaniem dzieci. Stąd próby „wyciągania” kobiety z domu, pod pozorem prawa do pracy. Przypomnę, że te absurdy feminizmu już dawno temu obnażał Gilbert Chesterton zwracając uwagę na fakt że: „Feminizm przenika niejasna idea, że kobiety są wolne kiedy służą pracodawcy, ale stają się zniewolone, gdy pomagają mężowi”.