Wiele lat temu papież Franciszek przemawiając na forum Parlamentu Europejskiego użył mocnego sformułowania: „Europa musi wrócić do wartości! W swoim przesłaniu papież dokonał niezwykle precyzyjnej diagnozy europejskiego społeczeństwa o którym wyraził się w następujący sposób: Z wielu stron odnosi się ogólne wrażenie zmęczenia i starzenia się Europy – babci, już bezpłodnej i nie tętniącej życiem. Dodał przy tym, że wielkie ideały, które inspirowały Europę straciły siłę przyciągania, na rzecz biurokratycznych mechanizmów technicznych swoich instytucji”.
W sposób oczywisty wypowiedź Franciszka wywołała irytację wielu środowisk lewicowych. Patrząc jednak na wypowiedź Franciszka z perspektywy obecnej sytuacji demograficznej Europy, możemy powiedzieć, że papież miał stuprocentową rację. Co więcej, dziś możemy dopowiedzieć jeszcze, że: „Kryzys w tej sferze jest faktem, a Europa nie ma już od niego odwrotu. Jeszcze sto lat temu, populacja ludności europejskiej stanowiła 15% populacji światowej. W obecnym czasie na Starym Kontynencie rodzi się zbyt mało dzieci, a populacja Europejczyków, kurczy się w zatrważającym tempie”. Nic dziwnego, że na tle krajów afrykańskich, czy Bliskiego Wschodu, jak wyraził to kard. Joseph Ratzinger: „Europa, mimo trwałej potęgi politycznej i ekonomicznej, zdaje się być skazana na upadek i powolną agonię”.
W dobie skupiania naszej uwagi na toczącej się na Ukrainie wojnie, na chwilę nieco złagodzono kontekst medialnej narracji na temat dokonującej się na naszym kontynencie konfrontacji kultur. A w tej materii kluczową rolę odgrywa przecież demografia. Obecny w Europie szybki wzrost populacji wyznawców islamu, wraz z niską prognozą współczynnika dzietności rdzennych mieszkańców Europy, rodzi słuszne obawy o przyszłość cywilizacji zachodniej. Z jednej strony, obecność muzułmanów w państwach europejskich podnosi współczynnik dzietności krajów Starego Kontynentu, z drugiej natomiast, widać jak hermetyczna kultura islamu jest odporna na asymilację kulturową i względem tradycji europejskiej. W tej materii jest czymś zgoła odmiennym.
Feliks Koneczny tworząc tzw. „teorię zderzenia cywilizacji”, wskazywał w swoich badaniach jednoznacznie na fakt, że: „Każda cywilizacja dąży do ekspansji, gdziekolwiek spotkają się ze sobą dwie cywilizacje, muszą ze sobą walczyć”. Przypomnę, że kilka lat temu, była kanclerz Niemiec Angela Merkel publicznie przyznała się do błędu twierdząc, że polityka europejska zbiera obecnie żniwo promowanej na szeroką skalę koncepcji multikulturowej. Czy Pani Angela zrozumiała, że konfrontacja odmiennych cywilizacji, w obrębie których występują odmienne aksjologie, skazana jest na podsycanie wzajemnych antagonizmów, które w konsekwencji prowadzą do jawnej lub ukrytej konfrontacji? Czy zdała sobie sprawę z tego, że na skutek konfrontacji jedna z cywilizacji musi ulec wyparciu? Historia jako nauczycielka życia podpowiada, że w kwestii konfrontacji kultur, zwycięża zawsze ta, która jest osadzona w bardziej prymitywnych wartościach.
Obecnie już wiemy dokładnie, że ludność kontynentu europejskiego nie tylko szybko się starzeje, ale coraz bardziej pogrąża się w oparach absurdalnej „politycznej poprawności”. Europejczyków masowo wyjaławia się z wszelkich form duchowości chrześcijańskiej. W zastępstwie podaje się społeczeństwu wartości osadzone w realiach narzucanego przez dyktat laicyzmu, sekularyzmu, neomarksizmu i globalizacji. Nawet najbardziej zajadli przeciwnicy religii twierdzą obecnie, że to właśnie te elementy sprzyjają szybkiemu przemodelowaniu świadomości europejskiego społeczeństwa. One również wysysają z Europejczyków tlące się w nich resztki sił duchowych.
Jest jednak w lewicowo-liberalnych kręgach sprzyjających promocji ideologii multikulturowej zgoda na promocję jednego rodzaju tzw. sił duchowych. Dotyczy to przybywających do Europy muzułmanów. To pokolenia emigrantów zaszczepiają w Europie elementy kultury i duchowości muzułmańskiej, których w żaden sposób nie można kwestionować. Zatem rozwijają się swobodnie. Co do kwestii kryzysu demograficznego Europy, to warto przyjrzeć mu się przez pryzmat pewnego twierdzenia, które uknuł dawno temu Muammar al-Kaddafi: „Istnieją znaki, że Allah udzieli wielkiego zwycięstwa islamowi w Europie. Bez mieczy, bez karabinów, bez podbojów. Niepotrzebni są nam terroryści, nie potrzebni samobójcy. Pięćdziesiąt milionów muzułmanów [w Europie] przekształci ją w muzułmański kontynent w ciągu kilku dziesięcioleci”.
Jeżeli wypowiedź Kaddafiego analizować będziemy z perspektywy europejskiej demografii, to jedno już wydaje się całkowicie pewne – jego wizja zaczyna się ziszczać na naszych oczach. No cóż, także Feliks Koneczny przestrzegał nas twierdząc otwarcie, że: „Nie ma większego absurdu, jak doktryna o upadaniu cywilizacji w skutek starości. Nigdy żadna cywilizacja nie musi zamierać ani umierać na uwiąd starczy, lecz w każdej chwili może się zatruć pomieszaniem cywilizacyjnym”.
Wydaje się, że Europa jedynie wtedy będzie w stanie poradzić sobie z problemami związanymi z imigracją, jeśli będzie umiała jasno zaproponować swoją tożsamość kulturową i wprowadzić w życie odpowiednie ustawodawstwo, które potrafiłoby jednocześnie chronić prawa obywateli europejskich. Co do kwestii tożsamości kulturowej, to istotną rolę odgrywa tutaj dziedzictwo chrześcijańskie, które na przestrzeni dwóch tysiącleci kształtowało społeczno-kulturowe oblicze naszego kontynentu. Niestety i w tej materii marksiści kulturowi toczą walką. Jak widać łatwo nie będzie. Trzeba się budzić, zanim będzie zbyt późno.