Przemoc wobec nauczycieli w Niemczech osiągnęła poziom krytyczny. Z raportu przygotowanego przez stowarzyszenie Edukacji i Szkoleń (VBE) oraz instytut badawczy Forsa wynika, że skala agresji – zarówno fizycznej, jak i psychicznej – wobec pedagogów nie maleje, a w wielu przypadkach nawet wzrasta. Szokujące dane pokazują, że aż trzy czwarte szkół specjalnych doświadcza przemocy fizycznej wobec nauczycieli, natomiast przemoc psychiczna dotyka dwie trzecie placówek ogólnokształcących i zawodowych. To niepokojący sygnał, że niemiecki system edukacji przestał być bezpiecznym miejscem dla tych, którzy mają wychowywać i kształcić młode pokolenia.
Raport Forsa ujawnia brutalną rzeczywistość niemieckich szkół. W wielu placówkach nauczyciele są obrażani, nękani wulgaryzmami, zastraszani, a niekiedy fizycznie atakowani. Około 10 tysięcy szkół zgłasza przypadki cyberprzemocy lub ataków fizycznych wobec nauczycieli. Tymczasem około 19% dyrektorów przyznaje, że administracja szkolna nie chce zgłaszać przypadków przemocy, a jedynie „zamiata problem pod dywan”. To szokujące podejście do kryzysu, który wymaga natychmiastowych działań.
Skala problemu różni się w zależności od rodzaju szkoły. Przemoc fizyczna najczęściej dotyka nauczycieli szkół specjalnych (75%), podczas gdy w gimnazjach jest to 6%. Jednak przemoc psychiczna, taka jak zastraszanie, obrażanie i poniżanie, jest najpowszechniejsza w szkołach zawodowych i ogólnokształcących (55%), co pokazuje, że ten problem jest zakorzeniony nie tylko w specyficznych środowiskach, ale przenika całą strukturę edukacyjną.
Niepokojące są także dane dotyczące radykalizacji uczniów, szczególnie tych wyznających islam. W niemieckich szkołach coraz częściej dochodzi do prób narzucania prawa szariatu, odmowy uczestnictwa w zajęciach, wycieczkach szkolnych czy ceremoniach, które w jakikolwiek sposób stoją w sprzeczności z radykalnym pojmowaniem islamu. Minister edukacji Anja Karliczek ostrzega przed coraz większą presją, jaką niektórzy muzułmańscy uczniowie i ich rodzice wywierają na nauczycieli. „Chodzi o ochronę naszych wartości oraz pomoc nauczycielom” – podkreśla.
Ahmad Mansour, psycholog i ekspert ds. ekstremizmu, wskazuje, że odrzucenie zachodnich wartości, takich jak wolność poglądów, równouprawnienie kobiet i mężczyzn czy wolność religii, stało się w niemieckich szkołach zjawiskiem powszechnym. W wielu przypadkach nauczyciele nie wiedzą, jak reagować na takie sytuacje, co dodatkowo pogłębia ich bezradność. Mansour podkreśla: „Codziennie pedagodzy zgłaszają się do nas, szukając pomocy, ponieważ nie wiedzą, jak radzić sobie z takimi uczniami i ich rodzicami. To rzeczywistość, której nasze społeczeństwo nie chce zaakceptować”.
Przyjęcie milionów uchodźców podczas kryzysu migracyjnego w 2015 roku miało być symbolem niemieckiej otwartości i solidarności. Jednak rzeczywistość pokazała, że polityka multikulturalizmu była obarczona poważnymi błędami. Zamiast integracji, Niemcy obserwują brak asymilacji i narastające konflikty kulturowe. W szkołach, które powinny być miejscem budowania mostów, tworzą się przepaście, a edukacja przestaje pełnić swoją kluczową rolę.
W jednym z wywiadów dla „Naszego Dziennika”, komentując zjawisko multi-kulti, u naszego sąsiada za Odrą powiedziałem wprost: „Niemcy, inwestując w politykę multikulturową, zaryzykowali bardzo dużo. Nie przewidzieli jednak, że brak asymilacji wyznawców islamu doprowadzi do eskalacji konfliktów, które dziś stają się zagrożeniem dla całego systemu edukacji i społeczeństwa”.
Przemoc w szkołach to nie tylko problem edukacyjny, ale również symptom głębszego kryzysu wartości. Nauczyciele, którzy nie mogą prowadzić lekcji o tolerancji, równości czy wolności słowa, ponieważ boją się represji ze strony uczniów lub ich rodziców, są ofiarami systemu, który przestał bronić swoich fundamentów. To, co kiedyś było miejscem nauki i wychowania, staje się areną konfliktów kulturowych, gdzie nauczyciele są pozostawieni samym sobie.
Niemcy stoją przed dramatycznym wyborem: podjąć zdecydowane kroki w celu ochrony swoich szkół i wartości, albo kontynuować politykę unikania trudnych decyzji, co doprowadzi do dalszego pogłębiania kryzysu. Niemiecki rząd musi wreszcie wyciągnąć wnioski z porażek polityki multikulturowej i skupić się na integracji opartej na integrujących, sprawdzonych, trwałych wartościach. A są nimi te, które wyrastają z chrześcijańskiej aksjologii.
Szkoły są fundamentem każdego społeczeństwa. Jeżeli ten fundament zostanie podkopany przez przemoc, radykalizację i brak poszanowania dla wartości chrześcijańskich, demokratycznych, to przyszłe pokolenia dorosną w świecie pełnym chaosu, błędów i konfliktów. Staną się tym samym łatwym łupem dla kulturowych barbarzyńców. Niemcy, będące symbolem otwartości i różnorodności, muszą podjąć walkę o przyszłość swojego społeczeństwa, zanim będzie za późno.
W tym przypadku nie chodzi już tylko o kwestie edukacji. Tutaj idzie o coś więcej. To kwestia przetrwania cywilizacji opartej na wolności, obiektywnej prawdzie i wzajemnym szacunku. Upadek wartości w szkołach to preludium do upadku całego społeczeństwa. Czy Niemcy znajdą w sobie odwagę, by stawić czoła tej rzeczywistości? Odpowiedź na to pytanie zdecyduje nie tylko o losach tego kraju, ale być może także o przyszłości całej Europy.
Źródło: dw.com