Najlepszy sposób formatowania ludzi

Obecnie na płaszczyźnie edukacji spotykamy się z wieloma wytycznymi, które nie tylko burzą dotychczasowy porządek i system nauczania w Polsce, ale wprost eliminują przedmioty rozwijające człowieka do których należą religia, czy wychowanie do życia w rodzinie. Zakaz zadawania uczniom prac domowych, redukcja podstawy programowej, eliminacja istotnych treści w nauczaniu historii idące w parze z pisaniem przez Niemców podręcznika do lekcji historii w Polsce, powolne odchodzenie od oceniania, eliminacja wychowania do życia w rodzinie i zastąpienie go nowym przedmiotem edukacja zdrowotna, cz też wreszcie promowanie szczepień na terenie placówek oświatowych, to tylko część serwowanych nam treści, które znalazły się w reformie systemu edukacji, który realizować chce obecna władza.
 
„Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: „Patrz, to coś nowego” – to już to było w czasach, które były przed nami” – pisał Kohelet. W końcu przecież: „To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem”. Patrząc przez „filtr” Koheleta na opisane wyżej założenia edukacyjne można stwierdzić, że o
identycznych treściach już w latach pięćdziesiątych (1956) informował niemiecki filozof i socjolog Günther Anders. Powszechnie uważa się, że jego poglądy na temat edukacji były ściśle związane z jego szerszą diagnozą problemów współczesnego świata. W opinii niemieckiego myśliciela chodzi rzeczywiście nie o edukację, ale tworzenie „masowego człowieka”.  Według Andersa, celem edukacji stało się produkowanie posłusznych jednostek, które łatwo wpasują się w system, zamiast rozwijać indywidualność i zdolność krytycznego myślenia. Günther Anders mówi wprost, że cel takich działań jest aż nadto oczywisty. Stanowi go przejęcie absolutnej kontroli nad społeczeństwem.
 
W takich okolicznościach najlepiej będzie, jak wybrzmią nam wszystkim słowa Günthera Andersa z jego publikacji „Ludzka przestarzałość”:
 
„Aby z góry stłumić wszelkie bunty, nie należy robić tego brutalnie. Archaiczne metody jak Hitler, są zdecydowanie przestarzałe. Wystarczy stworzyć zbiorowe uwarunkowanie tak potężne, że sama idea buntu nie przyjdzie już nawet do głowy. Najlepszym sposobem byłoby formatowanie ludzi od urodzenia poprzez ograniczenie ich wrodzonych zdolności biologicznych… Następnie kontynuujemy uwarunkowanie poprzez drastyczne obniżenie poziomu i jakości edukacji, sprowadzając ją do formy bezwysiłkowego zajęcia.
 
Osoba niewykształcona ma ograniczony horyzont myślenia, a im bardziej ograniczone jest jego myślenie – materialne, mierne, tym mniej może się buntować. Należy sprawić, aby dostęp do wiedzy stał się coraz trudniejszy i elitarny… Niech pogłębia się przepaść między ludźmi a nauką tak, aby informacje skierowane do ogółu społeczeństwa zostały znieczulone wszelkimi możliwymi treściami – szczególnie bez filozofii. Znów należy użyć przekonywania, a nie bezpośredniej przemocy: będziemy transmitować masowo za pośrednictwem telewizji rozrywkę, która zawsze pochlebia emocjom i instynktowi. Zajmiemy umysły tym, co jest daremne i zabawne – nieustanną gadką i muzyką, aby nie zadawać sobie pytań, nie uruchamiać myślenia.
 
Seksualność będzie najważniejsza – jako znieczulenie społeczne, nie ma nic lepszego. Ogólnie rzecz biorąc, należy zabronić powagi egzystencji, wyśmiewać wszystko, co ma wysoką wartość, utrzymywać ciągłe apologię lekkości, tak aby euforia reklamy i konsumpcji stała się cenną składową standardu ludzkiego szczęścia i wzorem wolności. Tego typu napór na zbiorowość sam w sobie spowoduje taką integrację, że jedynym lękiem (który trzeba będzie podtrzymywać) jest wykluczenie z systemu i tym samym utrata dostępu do warunków materialnych niezbędnych do szczęścia. Masowy człowiek, tak wyprodukowany, powinien być traktowany takim, jakim jest: produktem, cielęciem i musi być monitorowany tak, jak powinno być stado. Wszystko, co pozwala uśpić jego jasność, jego krytyczny umysł jest dobre społecznie, zaś to co mogłoby go obudzić, musi być zwalczone, wyśmiewane, duszone.
 
Wszelkie doktryny kwestionujące system muszą być najpierw określone jako wywrotowe i terrorystyczne, a ci, którzy ją popierają, traktowani jako wrogowie publiczni”.
 
Jak widać poszczególne przestrzenie społeczne znajdują się pod permanentnym nadzorem rewolucji kulturowej. Co więcej, ludzie przyjmują je ochoczo, a jeszcze inni pozostają obojętni na taki stan rzeczy. Całe szczęście, że są liczne grupy nie tylko informujące o takim stanie rzeczy, ale podejmujące stosowne kroki, by walec rewolucji kulturowej na obszarze edukacji zatrzymać. 2 września w Mielcu przeciwko zmianom w systemie edukacji protestowali rodzice. „To odpowiedź na udział minister edukacji Barbary Nowackiej w rozpoczęciu roku szkolnego w Zespole Szkół Technicznych w tym mieście” – informowały niektóre z mediów. Przybyli na protest Protestujący zgromadzili się przed głównym wejściem szkoły, trzymając flagi Polski oraz transparenty z napisami: „My chcemy Boga w książce, w szkole!”, „Ocalmy polską szkołę” czy „Dziś – bez szkoły, jutro – bez dzieci, pojutrze – bez Polski!” Uczestnicy protestujący zaapelowali do rodziców o aktywność w ramach Trójek Klasowych i Rad Rodziców po to, by zapobiegać obniżeniu poziomu wykształcenia, naruszaniu praw rodzicielskich do wychowania dzieci, deprawacji ukrytej w programie tzw. edukacji zdrowotnej, ograniczaniu swobód religijnych i dyskryminacji poprzez zmiany w nauczaniu religii  oraz by sprzeciwić się presji w kwestii szczepień przeciw HPV na terenie szkół.
 
Polem walki jest kultura. Walka trwa! Budzimy Olbrzyma i jego świadomość.