Jest takie opowiadanie, które doskonale oddaje wymykającą się spod naszej rzeczywistość. Autor tekstu przekonuje nas o tym, że dość często uginamy się pod ciężarem pięknie opakowanych pseudowartości, narzucanych nam przez poprawność polityczną. Co więcej kreatorzy ideologii na rynku idei zadbali dokładnie o to, aby człowiek we wzajemnym odniesieniu stosował schematy, mechanizmy, które zneutralizują jego postrzeganie prawdy.
Jednak pewien nastolatek – Carlos Acutis, który przegrał swoją walkę z rakiem w wieku piętnastu lat przestrzegał ludzi przed angażowaniem się w taką formę iluzji. Przestrzegał przed bezmyślnym “kopiowaniem” życia innych osób oraz uleganiu licznym fikcji pogłębiającej wewnętrzną pustkę. Carlo zwykł mawiać, że we współczesnym świecie: “Wszyscy rodzimy się jako oryginały, ale wielu z nas umiera jako kopie”. Śmiało dopowiadał przy tym: “Nie pozwól, aby tobie to się przydarzyło”.
Taka postawa zmusza człowieka do pewnych przemyśleń. Odsyła do treści demaskujących kłamstwo. Dlatego Lubie powracać do opowiadania św. Grzegorza z Nyssy, które zamieszczę poniżej. Warto je zgłębić i przemyśleć, ponieważ ten autor zdaje się przypominać o tym, że zawsze i w każdych okolicznościach trzeba być sobą. Zwłaszcza wówczas, gdy jesteśmy kuszeni możliwością kupczenia własną tożsamością. W takiej sytuacji, kiedy za trzydzieści srebrników jałowego spokoju, czy też intratne stanowisko sprzedajemy to, co w nas najcenniejsze.
A teraz niech przemówi do nas sam tekst:
Mówi się, że pewien kuglarz z Aleksandrii tak wyćwiczył małpę, by zgrabnie wykonywała ruchy taneczne. Nałożył jej maskę tancerza i odpowiedni strój, wokół niej zaś ustawił grupę tancerzy i śpiewaków. Stał się przez to bardzo sławny. Małpa bowiem poruszała się i wyginała w takt muzyki, a ruchami i wyglądem potrafiła doskonale ukryć swą naturę.
Gdy publiczność była zadziwiona niezwykłością widowiska, jakiś dowcipny widz wpadł na zabawny pomysł, by pokazać widzom, że małpa jest tylko małpą. Gdy bowiem wszyscy wznosili okrzyki i oklaskiwali zręczność małpy, poruszającej się rytmicznie w takt muzyki i śpiewu, on, jak mówią, rzucił na scenę suszone owoce, lubiane przez tego rodzaju zwierzęta.
Gdy tylko małpa ujrzała migdały rozrzucone przed tanecznym chórem, nie wahała się ani przez chwilę: nie myślała już o tańcu ani oklaskach czy też o pięknym stroju. Pobiegła do migdałów i zaczęła zagarniać je pełnymi rękoma. Aby zaś maska nie przeszkadzała jej w jedzeniu, natychmiast zdarła ją z siebie pazurami, niszcząc swe sztuczne przebranie. Tym samym zamiast podziwu i pochwał wywołała u widzów śmiech, a pod strzępami maski ukazał się jej szkaradny i śmieszny wygląd”.