📍 Częstochowa, 3 kwietnia 2025 r.
Na Placu Biegańskiego odbyło się wydarzenie, które trudno nazwać zwykłym protestem. To było zgromadzenie sumień. Spotkanie tych, którzy nie chcą dłużej milczeć wobec tego, co dzieje się w Europie i co zaczyna dziać się również w Polsce.
Ponad 200 osób – kobiety, mężczyźni, starsi, młodzi – zebrali się nie z nienawiści, ale z troski. Z transparentami, z emocjami, ale przede wszystkim – z szacunkiem.
Nie była to pikieta nienawiści.
To było pokojowe, godne zgromadzenie ludzi zatroskanych o przyszłość swojego miasta, swojej Ojczyzny, swoich dzieci.
🗣️ Byłem jednym z mówców.
Występowałem nie jako komentator polityczny. Nie jako ekspert od geopolityki. Występowałem jako człowiek. Mieszkaniec tego kraju. Świadek zmian, które rozgrywają się na naszych oczach.
Patrzyliśmy na Europę Zachodnią z nadzieją. Dziś patrzymy z niepokojem.
Bo importowane problemy prędzej czy później stają się naszymi.
Głos płynący z Placu Biegańskiego był prosty i mocny.
Nie trzeba było wielkich słów. Wystarczyły prawdziwe:
„Chcemy być gospodarzami u siebie.”
„Nie chcemy importować problemów Zachodu.”
„Prawo do decyzji o naszym podwórku to nie przywilej – to obowiązek!”
Nie chodziło o ludzi z zewnątrz.
Chodziło o prawo do bycia gospodarzem we własnym domu. O bezpieczeństwo. O tożsamość. O rozsądek.
Mieszkańcy, lokalne środowiska, organizacje – mówili jednym głosem:
❌ Nie zgadzamy się na zmiany bez konsultacji.
❌ Nie zgadzamy się na pomijanie głosu społeczności.
❌ Nie zgadzamy się na przymusowe otwieranie granic!
To nie była manifestacja przeciwko ludziom.
To był głos za Polską.
Za prawem do decyzji. Za bezpieczeństwem lokalnych społeczności. Za tożsamością narodową i kulturową.
Plac Biegańskiego przemówił głośno. I był to głos pokolenia, które nie chce bezmyślnie powielać błędów Zachodu.
To nie bunt. To przebudzenie.
Polacy się budzą.
Nie przeciwko komuś, ale w trosce o swój dom.
Z szacunkiem.
Z pokorą.
Z mocnym głosem.