4 października 2025 r. na Jasnej Górze zderzyły się dwie siły, które dziś szarpią polskim katolicyzmem: autentyczne pragnienie bycia wysłuchanym i emocjonalnie nośne dążenie do zmiany samej definicji Kościoła. W tej scenerii – podczas „Pielgrzymki z obrzeży Kościoła” – transpłciowy aktywista deklarujący się jako filozofka dr Maria Jadwiga Minakowska publicznie ogłosił, że przyjm Komunię Świętą w Bazylice Jasnogórskiej z rąk przeora, poprzedziwszy to korespondencją z biskupami i rozmowami duszpasterskimi. W wielu materiałach prasowych narrację spięto mocnym skrótem: „Kościół uznał jej tożsamość” – tak, jakby gest eucharystyczny oznaczał instytucjonalne potwierdzenie tezy, że płeć człowieka można realnie zmienić i że Kościół to „potwierdzenie” właśnie ogłosił. Ten wpis nie mierzy w osoby – mierzy w nieporządek znaczeń. Pytam o jedno: co dokładnie oznacza publiczne udzielenie Komunii w kontekście publicznie głoszonej narracji „uznania tożsamości” po tranzycji; co taki gest komunikuje wspólnocie wierzących; i gdzie przebiega granica między gościnnością a biernym przyzwoleniem na błąd, który de facto deformuje wiarę w człowieka i w Eucharystię.
Słowo „obrzeża” ma ciężar ewangeliczny – Jezus idzie na peryferie, bo tam czeka człowiek zraniony. W praktyce tej pielgrzymki „obrzeża” zostały jednak postawione w centrum i poproszone, by to centrum zdefiniowały na nowo. Zaproszenie „dla wykluczonych, odepchniętych i zranionych” brzmiało wzruszająco; lista grup była jednak tak szeroka i niejednorodna (od realnych krzywd po tożsamościowy aktywizm), że przestała cokolwiek rozróżniać. Pojawił się cichy postulat: skoro ktoś cierpi – to jego autoopis ma mieć pierwszeństwo przed nauczaniem Kościoła. I tu rodzi się sprzeczność: Kościół ma słuchać ran; Kościół nie może – w imię empatii – zmieniać prawdy o człowieku. Zresztą ten temat doskonale omówił red. Jan Pospieszalski w swoim podcaście.
Miłosierdzie to nie zabieg retoryczny. Kościół nie odrzuca człowieka, ale nie może błogosławić fałszu antropologicznego. Prawda o osobie – jak przypomina Katechizm – jest zakorzeniona w stworzeniu, a nie w emocji czy autoidentyfikacji. Człowiek nie jest projektem do samodzielnej „rekonstrukcji”. Jest darem – mężczyzną lub kobietą, stworzonym przez Boga „na Jego obraz i podobieństwo” (Rdz 1,27).
Właśnie dlatego Kościół – w kolejnych dokumentach – odrzuca ideologię, która rozrywa jedność osoby i ciała, czyniąc z płci „zmienny konstrukt”. W tle sporu nie stoi niechęć do kogokolwiek; stoi obrona człowieka przed kłamstwem o człowieku.
Chwytliwy medialny skrót „Kościół uznał tożsamość” sugeruje, że Kościół ma kompetencję do „potwierdzania” ontologicznej zmiany płci. Nie ma. W sensie doktrynalnym Kościół nie posiada władzy „uznawania zmiany płci” jako nowej, obiektywnej rzeczywistości osoby. Katechizm Kościoła Katolickiego 364 mówi wprost: „Ciało człowieka uczestniczy w godności “obrazu Bożego”, a człowiek jest jednością ciała i duszy. To krótkie zdanie zamyka furtkę dla tezy, że płeć jest surowcem do dowolnej autokreacji.
Kościół zawsze uzna godność osoby po tranzycji i będzie chronił ją przed pogardą – to moralny obowiązek. Ale to co innego niż uznanie ontologicznej tezy, że płeć jest dowolnym konstruktem. W tym punkcie Kościół nie mówi „nie osobie”, tylko mówi „nie nieprawdzie o osobie”.
Deklaracja Dykasterii Nauki Wiary Dignitas infinita (2 kwietnia 2024 r.) – dokument papiesko zatwierdzony – formułuje trzy zdania, które są kluczem do obecnej dyskusji:
„Płeć biologiczną (sex) oraz rolę społeczno-kulturową płci (gender) można odróżniać, ale nie rozdzielać.” (pkt 59)
„Należy odrzucić wszystkie te próby, które zaciemniają odniesienie do nieusuwalnej różnicy płciowej między mężczyzną a kobietą.” (pkt 59)
„Rzeczywistość stworzona nas uprzedza i trzeba ją przyjmować jako dar.” (pkt 60 – cytowane słowa papieża Franciszka)
Deklaracja dodaje także: „każda operacja zmiany płci co do zasady jest ryzykiem zagrażającym wyjątkowej godności” (pkt 60), z jasno wskazanym wyjątkiem dla korekcji rzeczywistych anomalii rozwojowych. To nie jest „opinia konserwatystów”; to aktualne Magisterium Kościoła. Papież Franciszek, podczas audiencji udzielonej niżej podpisanemu Prefektowi wraz z Sekretarzem Sekcji Doktrynalnej Dykasterii Nauki Wiary 25 marca 2024 r., zatwierdził niniejszą Deklarację, którą przyjęto na Sesji Zwyczajnej tejże Dykasterii w dniu 28 lutego 2024 roku, i polecił ją opublikować.
W kwestii Komunii świętej prawo Kościoła chroni sakrament z dwóch stron:
kan. 916 (po stronie przyjmującego): „Kto ma świadomość grzechu ciężkiego, nie powinien celebrować Mszy ani przystępować do Komunii bez uprzedniej spowiedzi (…) chyba że istnieje poważna racja i brak możliwości spowiedzi; wtedy należy wzbudzić żal doskonały i mieć zamiar spowiedzi jak najszybciej.”
kan. 915 (po stronie szafarza): „Nie należy dopuszczać do Komunii (…) tych, którzy uparcie trwają w jawnym grzechu ciężkim.”
Te normy nie kolidują ze sobą – uzupełniają się. Pierwsza strzeże świętości od strony sumienia wiernego; druga – od strony publicznego znaku i dobra wspólnoty. Jeśli ktoś publicznie i konsekwentnie buduje narrację o „uznanej przez Kościół zmianie płci”, udzielanie Komunii w takiej scenerii jest odczytywalne jako aprobata błędu. Właśnie dlatego Kościół daje szafarzowi twardy punkt oparcia (kan. 915): chronić znak, nawet gdy to trudne.
Zgorszenie to nie „czyjeś oburzenie” ani „głośny komentarz w sieci”. Zgorszenie to czyn publiczny, który popycha innych do błędu. Jeśli w narodowym sanktuarium – w pierwszych rzędach, przed kamerami – celebruje się narrację „uznania zmiany płci”, a następnie udziela Komunii, powstaje czytelny komunikat: „Kościół zmienił antropologię; sakramenty to potwierdziły”. To nieprawda – a zarazem nieprawda o najwyższym ryzyku „zaraźliwości”.
Nie wolno drwić z cudzej rany. Ale nie wolno też raną usprawiedliwiać fałszu. W opowieści „z obrzeży” autentyczne cierpienia zmieszały się z kampanią na rzecz nowego rozumienia człowieka. Gdy łza staje się narzędziem presji i „glejtem” dla redefinicji nauczania, Kościół ma obowiązek postawić granicę – nie przeciw człowiekowi, tylko dla człowieka. Tu wraca wartość dyskrecji: to, co wymaga towarzyszenia i sakramentów, zwykle nie powinno stawać się spektaklem. Liturgia – jak przypominają przepisy – nie może „sprawiać wrażenia czyjejś własności”.
Duszpastersko: zaprosić do rozmowy, kierownictwa duchowego, spowiedzi, rozeznania; pomóc realnie, bez nagłaśniania.
Liturgicznie i prawnie: rozróżnić dwie płaszczyzny. Jeśli publiczna narracja stoi w sprzeczności z nauką Kościoła, uruchamia się kan. 915 – dla ochrony znaku i uniknięcia zgorszenia. Równocześnie przypomina się kan. 916 – odpowiedzialność sumienia przyjmującego. To nie kara, lecz opieka nad sakramentem i nad sumieniami maluczkich.
„Biskup napisał, że po spowiedzi może jak każdy.”
Tak – po spowiedzi każdy grzesznik może przyjąć Komunię (kan. 916). Ale publiczny znak oceniany jest przez pryzmat kan. 915. Jedno nie znosi drugiego.
„Jezus jadł z grzesznikami.”
Tak – i mówił: „idź i odtąd już nie grzesz”. Empatia nie odwraca prawdy o ciele i płci. Dignitas infinita stwierdza: „płeć biologiczną i gender można odróżniać, ale nie rozdzielać” oraz „należy odrzucić próby zaciemniania różnicy płciowej”. Dignitas infinita mówi również, że: “należy odrzucić wszystkie te próby, które zaciemniają odniesienie do nieusuwalnej różnicy płciowej między mężczyzną a kobietą”.
„To tylko dialog.”
Dialog – tak. Legitymizacja błędu – nie. „Rzeczywistość stworzona nas uprzedza i trzeba ją przyjmować jako dar.” W znaku Eucharystii to zobowiązuje podwójnie.
Osoba – zawsze godna.
Zero pogardy, konkretna pomoc, delikatność języka. Kościół broni godności osoby także przez obronę prawdy o ciele: „Ciało człowieka uczestniczy w godności “obrazu Bożego”.” (KKK 364)
Prawda o człowieku – nienegocjowalna (KKK 364; Dignitas infinita 58–60).
„Płeć biologiczną (sex) oraz rolę społeczno-kulturową płci (gender) można odróżniać, ale nie rozdzielać.”(Dignitas infinita, 59)
„Należy odrzucić wszystkie te próby, które zaciemniają odniesienie do nieusuwalnej różnicy płciowej między mężczyzną a kobietą.” (59)
„Rzeczywistość stworzona nas uprzedza i trzeba ją przyjmować jako dar.” (60)
„Każda operacja zmiany płci co do zasady jest ryzykiem zagrażającym wyjątkowej godności.” (60; wyjątek: korekcja realnych anomalii rozwojowych)
Eucharystia – świętość ponad wszystko: kan. 916 i 915.
kan. 916 (dosłownie): „Kto ma świadomość grzechu ciężkiego, nie powinien… przystępować do Komunii bez uprzedniej spowiedzi (…) chyba że istnieje poważna racja i brak możliwości spowiedzi; wtedy żal doskonały i zamiar spowiedzi jak najszybciej.”
kan. 915 (dosłownie): „Nie należy dopuszczać do Komunii (…) tych, którzy uparcie trwają w jawnym grzechu ciężkim.”
Komunikacja – zero zgorszenia.
Liturgia nie jest prywatnym teatrem. Wiernym „przysługuje prawo”, by była regulowana „w pełni i skutecznie”, „aby nie wydawało się, że jest ‘czyjąś własnością’” (por. zasady dyscypliny liturgicznej). Gesty i obrazy mają znaczenie – i Kościół ma obowiązek je porządkować.
Prawo świeckich do głosu: kan. 212 §3 (dosłownie).
„Mają prawo, a nawet czasem obowiązek, stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i znaczenia, ujawniać pasterzom swoje zdanie w sprawach dobra Kościoła. Mają też prawo przekazywać je innym wiernym, z poszanowaniem integralności wiary i moralności, należnej czci dla pasterzy oraz uwzględnieniem dobra wspólnego i godności osób.”
Ta „piątka” nie jest przepisem na spokój medialny. Jest drogowskazem: jak kochać konkretnie (osobę), bronić konkretnie (prawdy, Eucharystii, wspólnoty) i mówić konkretnie (bez krzyku, z cytatem w ręku).
Pielgrzymka 4 października 2025 r. obnażyła konflikt języków: języka rany i języka prawdy. Jeśli zatrzymamy się na geście – zostanie teatr. Jeśli zatrzymamy się na paragrafie – zgubimy człowieka. Kościół musi robić obie rzeczy jednocześnie: głaskać rany i prostować kłamstwa.
Dlatego trzeba to powiedzieć jasno, spokojnie i publicznie – bo sprawa stała się publiczna: Kościół nie „uznał” tranzycji jako faktu ontologicznego; Kościół uznaje godność osoby i wzywa ją do świętości. W znaku Eucharystii nie wolno ani zawstydzać człowieka, ani zatruwać znaku. Miłość bez prawdy przestaje być miłością; prawda bez miłości – nie nawraca.
Jasna Góra nie jest laboratorium nowych tożsamości. Jest Domem Matki i tronem Eucharystii. Jeśli mamy odzyskać język, który leczy, zacznijmy od tej prostej zgody: osoba – zawsze godna; prawda – nienegocjowalna; Eucharystia – święta; komunikacja – bez zgorszenia; świeccy – mają prawo i czasem obowiązek zabrać głos. Reszta to konsekwencje.
Kończąc przypomnę, że Dietrich von Hildebrand, nazwany przez Piusa XII XX – wiecznym Doktorem Kościoła, broniąc doktryny ostro przeciwstawiał się tendencją modernistycznym i liberalnym zmierzającym do ze zeświecczenia Kościoła i relatywizowaniu prawdy w nauczaniu teologicznym. W swej publikacji “Koń Trojański w mieście Boga” pisał, że: “chrześcijańska moralność świętości, moralność objawiona w świętym człowieczeństwa Chrystusa, a także ukazana w osobach wszystkich świętych, pozostaje na zawsze ta sama. Wedle tej postawy przemienienie w Chrystusie, przemienienie polegające na tym, że stajemy się w Nim nowym stworzeniem jest celem naszego istnienia. Jak mówi Święty Paweł:”wolą Bożą jest wasze uświęcenie”.
Najlepszą konkluzją w kontekście wszystkich tez umówionych tutaj będzie zwrócenie uwagi na pewne zjawisko opisane przez wspomnianego Dietricha von Hildebranda w innej jego publikacji “Spustoszona Winnica”. Tam właśnie omawia zaraz w pierwszym rozdziale zagadnienie o “letargu strażników”. Piesze otwarcie: “jedną z najbardziej przerażających chorób, które dziś szerzą się w kościele, jest Letarg strażników wiary”. Jak zauważa autor “Spustoszonej Winnicy”, chodzi tu liczną grupę biskupów, którzy, “gdy idzie o interwencję przeciwko heretyckim teologom i księżom lub przeciwko bluźniercze mu deformowanie kultur – nie czynią żadnego użytku ze swojego autorytetu. Albo zamykają oczy i próbują ignorować ciężkie niedomagania oraz obowiązek podejmowania interwencji, prowadząc Strusia politykę. Albo też boją się, iż zaatakuje ich prasa oraz środki masowego przekazu i o krzyczy mianem ludzi reakcji innych, mało dusznych, średniowiecznych”.
Pozostaje mieć nadzieję, prawdziwą, autentyczną, że obyczaj letargu wiary zostanie przezwyciężony walką chrześcijańską przeciwko duchowi świata, który poprzez uległość wobec ducha czasów wdziera się do Kościoła. Nie można w miejsce kategorii prawdy i fałszu stawiać pytania o to czy pogląd pewnie jest dziś czynny czy należy do epoki minionej czy jest aktualny czy też przestarzały żywy czy martwy. Prawda jest niezmienna – z pewnością trzeba zapłacić za nią wysoką cenę – ale jedynie ona wyzwala człowieka z wszelkich form iluzji. Jedynie prawna, nie inkluzja i zawoalowania inkluzja, która pod pozorem obrzeży, chce uprawomocnić grzech i rozmyć pojęcie osoby zbawionej i odkupionej przez Jezusa Chrystusa, który stał się człowiekiem.