„Do prawdy wchodzimy tylko przez miłość” pisał św. Augustyn. Niestety, w obecnej dyskusji już na pierwszy rzut oka widać, że już sama próba zdefiniowania prawdy nastręcza wielu osobom trudności.
Arystoteles uczył, że klasyczna definicja prawdy polega na zgodności sądu rozumu z rzeczywistym stanem rzeczy, którego oczywiście ten sąd dotyczy. Niestety, w postmodernistycznej rzeczywistości, bezrozum aż nadto triumfuje starając się przekonywać ludzi o tym, że ludzkość powinna nauczyć się żyć „w sytuacji całkowitego braku sensu”. Oczywiście w taki trend wpisuje się promocja nie tylko tymczasowych i krótkotrwałych wartości, ale przede wszystkim kierowanie się instynktem.
Wiemy również, że istnieje różne rodzaje prawdy. Wspomniał o nich ks. Józef Tischner w „Historii filozofii po góralsku” twierdząc, że w rzeczywistości istnieją trzy koncepcje prawdy: „święta prawda, też prawda i g…o prawda”.
Jeżeli rację miał św. Augustyn twierdząc, że „do prawdy wchodzi się tylko przez miłość”, to trzeba zdać sobie sprawę z tego, że jeżeli kocha się autentycznie, prawdziwie, to w perspektywie wspomnianych wyżej trzech prawd Tischnera, należy zadać sobie pytanie o autentyczność własnego uczucia.
Mówiąc konkretniej, należy dopytać w pierwszej kolejności siebie o to, czy to co czuję względem drugiego człowieka jest zgodne ze „świętą prawdą”, „też prawdą”, czy niestety z tą ostatnią, o przykrym zapachu „g…o prawdą”.
W perspektywie tez Tischnera warto poszukiwać odpowiedzi na pytanie o stan prawdy i miłości w naszym życiu. Kto wie, może taki stan rzeczy zaowocuje odkryciem tego, co trafnie wyraził pewien niemiecki myśliciel: „Bez prawdy miłość staje się sentymentalizmem. Miłość staje się pustym słowem, które można dowolnie pojmować”.
Nasze ryzyko polegana tym, że w obecnych czasach nasza miłość wystawiona jest na łup kultury negującej prawdę. Miłość stała się również zakładnikiem emocji oraz „przejściowych opinii jednostek, słowem nadużywanym i wypaczonym i nabiera przeciwstawnego znaczenia”.