Świat, który przestał szukać prawdy

Nie żyjemy już w epoce, w której człowiek poszukuje prawdy. To zdanie jest o wiele bardziej dramatyczne, niż się wydaje. Bo prawda – ta stara, niepodlegająca emocjom, wymagająca od człowieka trudu, pokory i odwagi – została porzucona nie dlatego, że przestała istnieć, ale dlatego, że stała się niewygodna. Prawda nie jest modna. Nie daje natychmiastowego efektu. Nie da się jej sprzedać w reklamie, zmontować w dwudziestosekundowym klipie ani wcisnąć w algorytm mediów społecznościowych. Prawda nie świeci, nie mruga, nie daje lajków. Prawda wymaga ciszy, a cisza dziś budzi lęk. Wymaga skupienia, a skupienie wymaga rezygnacji z hałasu. Wymaga charakteru, a charakter wymaga ofiary. Dlatego współczesny człowiek prawdy się boi. Bo prawda nie dopasowuje się do emocji – to emocje muszą się jej podporządkować.

Zamiast niej otrzymaliśmy imitację prawdy – jej nowoczesny substytut, błyszczący, dynamiczny, szybki i łatwy do przyswojenia. Nie trzeba jej poznawać – wystarczy ją polubić. Nie trzeba jej rozumieć – wystarczy ją poczuć. Nie trzeba jej weryfikować – wystarczy, że pasuje do nastroju. To prawda „przetworzona”, emocjonalnie atrakcyjna, zaprojektowana tak, by łechtać próżność i utwierdzać w samozadowoleniu. Nie jest drogowskazem – jest lustrem, w którym człowiek podziwia samego siebie. To prawda, która nie wzywa do przemiany, lecz do autopromocji. Nie mówi: „stań w prawdzie”, lecz szepcze: „bądź sobą, cokolwiek to znaczy”.

Nie jest to już świat, który chce rozumieć – to świat, który chce odczuwać.
Nie pyta: „Czy to jest prawda?”, tylko: „Jak się z tym czuję?”.
Nie analizuje – reaguje.
Nie myśli – komentuje.
Nie szuka sensu – szuka wrażeń.

To świat, w którym uczucie zajęło miejsce rozumu, a emocja zastąpiła logikę. W nim prawda przestała być obiektem poznania, a stała się emocjonalnym stanem. Nie jest już czymś, co istnieje niezależnie od człowieka – jest tym, co człowiek aktualnie odczuwa. I jeśli to odczucie jest silne, to wystarczy, by nazwać je „prawdą”. Tak rodzi się kultura odczucia, która wyparła kulturę poznania.

Człowiek nie chce już wiedzieć, co jest prawdą. Chce jedynie, by prawda była dla niego miła. Prawda niewygodna – ta, która obnaża, koryguje, burzy samozadowolenie – zostaje odrzucona. W jej miejsce przychodzi emocjonalna wersja, dostosowana do gustu odbiorcy. Tak jak aplikacje filtrują zdjęcia, tak media filtrują rzeczywistość. Wszystko ma być estetyczne, wygładzone, przystępne, ale pozbawione ciężaru prawdy. Bo ciężar oznacza odpowiedzialność. A człowiek naszych czasów nie chce odpowiedzialności. Chce przyjemności. Chce mieć rację, ale nie chce być w prawdzie.

Dlatego w epoce przesytu informacji i deficytu refleksji człowiek nie analizuje – reaguje. Każdy obraz, nagłówek, hasło, każda emocjonalna prowokacja staje się bodźcem, który trzeba natychmiast skomentować, ocenić, odrzucić lub udostępnić. Nie ma już czasu na ciszę, na oddech, na myślenie. Świat przyspieszył do tego stopnia, że prawda nie nadąża za prędkością bodźców. A to, co nie nadąża – przestaje istnieć. W świecie, w którym wartość mierzy się natychmiastową reakcją, cisza i refleksja są błędem systemu.

Człowiek nowoczesny nie żyje już w rzeczywistości, lecz w nieustannym strumieniu wrażeń. Nie pragnie poznania – pragnie intensywności. Nie chce mądrości – chce emocji. Nie szuka sensu – szuka doznań.
Nie pyta: „Co jest prawdą?”, tylko: „Co mnie porusza?”. Nie interesuje go świat takim, jaki jest – interesuje go świat, który pasuje do jego emocji. To dlatego współczesność produkuje ludzi hiperaktywnych informacyjnie, a zarazem analfabetów duchowych. Wiedzą wszystko, a rozumieją nic.

Każdy z nas stał się zakładnikiem własnych emocji, a media – dostawcami codziennego narkotyku. Każdy post, każda wiadomość, każdy mem ma wywołać emocję, a nie refleksję. Wzruszyć, oburzyć, rozśmieszyć, zaniepokoić – nieważne jak, byleby poruszyć. Bo w epoce, w której zniknęła prawda, liczy się tylko reakcja. Nie pytanie, nie sens, nie logika – tylko impuls. To dlatego człowiek współczesny, bombardowany emocjami, jest zmęczony, ale nie oświecony. Przepełniony treściami, ale pusty wewnętrznie. Zewnętrznie pobudzony, a wewnętrznie obojętny.

Prawda została zastąpiona przez symulację prawdy – coś, co ją imituje, ale nie kosztuje. Tak jak fast food przypomina jedzenie, tak współczesna komunikacja przypomina poznanie. Ma smak, kolor, zapach, ale nie ma wartości odżywczych. To świat pozorów, w którym liczy się nie to, co jest, ale to, co wygląda. W którym narracja zastępuje rzeczywistość, a emocja staje się jedynym kryterium dobra i zła.

Nowy człowiek, wychowany przez ten świat, nie szuka już sensu istnienia. Szuka sensacji. Nie szuka prawdy – szuka potwierdzenia własnych uczuć. Nie pragnie mądrości – pragnie natychmiastowego komfortu emocjonalnego. Stał się konsumentem doznań, nie pielgrzymem w poszukiwaniu sensu. Każda emocja ma być nowym doświadczeniem, każda opinia – potwierdzeniem jego racji, każdy przekaz – lustrem, w którym widzi siebie.

Prawda przestała być światłem, które oświeca rzeczywistość. Stała się lampą pierścieniową, która oświetla twarz użytkownika przed kamerą. Zamiast kontemplować świat, człowiek kontempluje własne odbicie. Nie poznaje rzeczywistości, tylko ją kreuje, filtruje, inscenizuje. W tym sensie prawda przestała być odniesieniem do rzeczywistości – stała się projektem marketingowym.

To już nie cywilizacja poznania, lecz cywilizacja emocji, która produkuje ludzi coraz bardziej podatnych na manipulację. Bo człowiekiem kierowanym przez emocje można sterować łatwiej niż człowiekiem kierowanym przez rozum. Wystarczy wywołać oburzenie, by go poruszyć. Wystarczy wzbudzić współczucie, by go przekonać. Wystarczy wzbudzić lęk, by go podporządkować. W świecie, który nie zna prawdy, emocja staje się nowym narzędziem władzy.

Prawda wymaga charakteru, a charakter wymaga odwagi. Ale odwaga dziś nie polega na krzyku – polega na myśleniu. W epoce, w której każdy reaguje, człowiek, który potrafi się zatrzymać i zapytać „dlaczego?”, jest już rewolucjonistą. W świecie, który krzyczy, cisza staje się buntem. W świecie, który produkuje emocje, rozum staje się formą sprzeciwu.

Prawda nie potrzebuje efektu. Nie potrzebuje lajków. Nie potrzebuje poklasku. Prawda po prostu jest. Trwa, kiedy znikają wszystkie narracje, hasła i mody. Milczy, kiedy emocje krzyczą. I czeka – cierpliwie, pokornie, spokojnie – aż człowiek, zmęczony hałasem, znów zacznie jej szukać.

Bo człowiek, który przestaje szukać prawdy, prędzej czy później przestaje szukać samego siebie.