Współczesne czasy wołają o ludzi odważnych, takich jak święty Mikołaj, biskup Mirry. Jego przykład pokazuje, że chrześcijańska miłość i troska o innych nie wykluczają zdecydowanego sprzeciwu wobec kłamstwa i bluźnierstwa. Święty Mikołaj był nie tylko dobroczyńcą, ale i obrońcą prawdy – prawdy, która stoi na straży godności Chrystusa jako Boga-Człowieka i niepodważalnego fundamentu wiary. Jego gorliwość wobec szerzącej się herezji ariańskiej stała się legendarna i stanowi wzór dla nas, współczesnych chrześcijan. Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy podobnych postaw: ludzi gotowych stanąć w obronie Ewangelii, niezależnie od kosztów.
Podczas Soboru Nicejskiego w 325 roku, gdzie rozstrzygano kwestię boskości Chrystusa, biskup z Mirry nie ograniczył się jedynie do merytorycznej debaty. Pełen świętego gniewu, wobec bluźnierczych twierdzeń Ariusza, które negowały boską naturę Chrystusa, wykazał nie tylko słowną odwagę, lecz także podjął akt, który do dziś symbolizuje jego bezkompromisowość – spoliczkował Ariusza. Choć ten czyn spotkał się z początkowym oburzeniem ojców soborowych i tymczasowym odebraniem mu godności biskupiej, Mikołaj został szybko przywrócony na swoje miejsce. Zrozumiano, że jego reakcja wynikała z żarliwej miłości do Boga i troski o wiarę Kościoła, której fundamentem jest prawda o Chrystusie – współistotnym Ojcu.
Nie chodzi o to, byśmy naśladowali ten akt dosłownie, lecz o to, byśmy przejęli jego odwagę i gotowość do działania w obliczu fałszu. Dziś, gdy współczesne „ariańskie” herezje pod płaszczykiem modernizmu i otwartości przenikają do serca wspólnoty Kościoła, potrzeba głosów proroczych. Czy w naszych czasach znajdzie się ktoś, kto odważy się tak jak św. Mikołaj spojrzeć w oczy tym, którzy chcą przekształcić Kościół w neutralną światopoglądowo organizację, podporządkowaną współczesnym ideologiom, często sprzecznym z depozytem wiary? Gdzie są dzisiaj biskupi z odwagą Mikołaja, gotowi zapytać wprost: Czy Chrystus, którego głosimy, jest jedynym Zbawicielem, czy też sprowadzamy Go do roli jednego z wielu nauczycieli moralności? Gdzie są dzisiaj ludzie, którzy jak biskup z Mirry, nie zawahają się powiedzieć wprost, że wiara nie jest modą ani ideologią, którą można dowolnie kształtować, lecz niezmienną prawdą objawioną przez Boga? Czy znajdzie się ktoś, kto kto odważy się powiedzieć jasno, że Chrystus jest jedynym Zbawicielem, a Kościół nie jest tylko promotorem „ekologicznego nawrócenia”, lecz Mistycznym Ciałem Chrystusa, powołanym do głoszenia zbawienia?
Święty Mikołaj przypomina nam, że nie możemy milczeć w obliczu zła. Nie możemy odwracać wzroku, gdy podważa się Tradycję i depozyt wiary, a Chrystusa przedstawia jako jedynie inspirującego do dobrego życia nauczyciela. Jego przykład wzywa nas do tego, byśmy mieli odwagę nazywać rzeczy po imieniu i bronić tego, co święte – nie dla triumfu, ale z miłości do Boga i człowieka. W czasach, gdy niemieckie synodalne głosy kwestionują fundamenty wiary, a w niektórych środowiskach próbuje się sprowadzić Kościół do poziomu jednej z wielu organizacji społecznych, potrzeba nam głosów proroczych, które wskażą, że to nie Kościół ma dostosować się do świata, lecz świat ma być przemieniony przez Chrystusa.
Święty Mikołaj przypomina nam, że obrona Tradycji i wiary jest obowiązkiem każdego katolika. Jego przykład wzywa nas, byśmy mieli odwagę nazywać rzeczy po imieniu i stanąć w obronie tego, co święte – nie dla własnego triumfu, lecz z miłości do Boga i człowieka. Czy mamy odwagę, jak on, spojrzeć w twarz współczesnym „Ariuszom” i powiedzieć: „Dość! Twoje nauki są błędne i niezgodne z wiarą Apostołów”? Czy potrafimy podjąć tę duchową walkę, w której stawką jest prawda i zbawienie? Święty Mikołaj nie pozwolił na kompromisy w sprawach wiary – czy my uczynimy to samo?