W swej publikacji „Głupcy, oszuści i podżegacze. Myśliciele nowej lewicy” Roger Scruton napisał: „Lewicowcy uważają, podobnie jak jakobini podczas rewolucji francuskiej, że dobra tego świata rozdzielane są w sposób niesprawiedliwy”. Przyczyn takiego stanu, jak zauważa brytyjski myśliciel, nie upatrują w przypadłościach, skłonnościach i dążeniach ludzkiej natury, lecz w skutkach uzurpacji dominujących klas.
Scruton przypomniał nam również, że na lewej stronie sceny politycznej po roku 1989 dokonała się radykalna ewolucja lewicowych idei. Przedstawiciele tzw. Nowej Lewicy wyczuli stosowny moment na narzucenie swojej nowomowy i wynikających z niej postaw. W tym celu wypowiedzieli totalną wojnę z cywilizacją zachodnią. W związku z tym, swoją misję przedstawiają jako niesienie ulgi osobom i społeczeństwom doświadczającym wszelakich form ucisku ze strony kultury ukształtowanej przez chrześcijaństwo. Dlatego w swoim przekazie przedstawiają swoją ideę wyzwolenia, poprzez którą rozumieją jako uwalnianie ludzkości” od konkretnych struktur, instytucji, zwyczajów, konwenansów, które ukształtowały burżuazyjny porządek. Jak widać mamy tutaj do czynienia z inwazją na system norm i wartości, który stanowi serce zachodniego społeczeństwa.
Niestety walka z cywilizacją zachodnią spotyka się z biernym oporem i ciszą ze strony dostojników Kościoła. Przypomnę, że zjawisko to, dość dawno temu, niezwykle trafnie opisał Dietrich von Hildebrand w książce „Spustoszona Winnica”. W niniejszej publikacji zwrócił uwagę na szereg różnorodnych chorób infekujących organizm Kościoła. Jak zauważył: „Jedną z najbardziej przerażających chorób, które dziś szerzą się w Kościele jest Letarg strażników wiary”. Hildebrand nie ma na myśli tych ludzi, którzy otwarcie angażują się w walkę z Kościołem, ale hierarchów kościelnych, którzy gdy idzie „o interwencję przeciwko heretyckim teologom i księżom lub przeciwko bluźniercze młody formowaniu kultur nie czynią żadnego użytku ze swojego autorytetu albo zamykają oczy i próbują ignorować ciężkie niedomagania oraz obowiązek podejmowania interwencji prowadzą strusią politykę”.
Niejednokrotnie, jak pisał von Hildebrand osoby te, „boją się, iż zaatakuje ich prasa oraz środki masowego przekazu i o krzyczy mianem ludzi reakcyjnych, małodusznych, średniowiecznych. Boją się bardziej ludzie niż Boga”. Jednak istnieje jeszcze inny rodzaj letargu, który trafnie zdiagnozował Benedykt XVI. Papież określił go terminem „służalczość wobec pochlebców”. Ten rodzaj wewnętrznej infekcji przejawia się w unikaniu wszelkich form konfrontacji i bezpośredniego starcia. Takie osoby nie korzystają z mocy swojego autorytetu, lecz nade wszystko cenią i celebrują sobie święty spokój. „To, czego Kościół dzisiaj potrzebuje, tak jak zresztą zawsze potrzebował, to nie pochlebcy pomagający zachować święty spokój, ale ludzie gotowi stanąć twarzą w twarz wobec każdego nieporozumienia i ataku, które może sprowokować ich postawa, jednym słowem ludzie, którzy bardziej kochają Kościół niż wygodne i bezkonfliktowe życie”.
Jeżeli mówimy o postulatach Nowej Lewicy, to jedno wydaje się niestety prawdą. Twórcy rewolucji kulturowej dobrze opracowali systemową dekonstrukcję instytucji, wśród których kluczowe znaczenie odgrywa rodzina, system edukacji, system prawny, instytucje społeczne, państwowe oraz Kościół. To przecież nie przypadek. Marksiści kulturowi doskonale wiedzą o tym, że poprzez te instytucje przekazywane są nam treści zachodniej cywilizacji. W ową skuteczną metodę paraliżowania i przejmowania instytucji, wdrożono wypracowaną przez Marksa koncepcję, która „dopuszcza użycie siły w sytuacji, gdzie mniejszość środkami przemocy podporządkowuje sobie wolę większości”.
„Marsz przez instytucje” realizuje swoje postulaty. Równolegle utrwala i zaprowadza się w ludzkiej świadomości poprawność polityczną, która za pomocą „dyktatury relatywizmu” paraliżuje instynkt obronny większości społeczeństwa, które zamiast bronić swoich praw i wartości, dla świętego spokoju, woli roztrwonić własne dziedzictwo. Drenująca naszą intelektualną rzeczywistość „reforma świadomości” (K. Marks) wraz z rozwojem mediów społecznościowych przyspieszyła z prędkością światłowodu. Niestety, rzeczywistość medialna skupiona jest w znacznej większości w rękach globalistów, preferujących lewackie ideologie. Oni doskonale czuwają nad tym, aby wytrzebić z przestrzeni medialnej wszystko to, co konserwatyzm stanowi.
Jaki środek zaradczy może być pomocnym w tej materii? Najdoskonalsza metoda pokonywania dyktatu kłamstwa i poprawności politycznej polegać musi na odważnym demaskowaniu wszelkich form kłamstwa. Porażka „dyktatury relatywizmu” zależeć będzie w głównej mierze od zwycięstwa prawdy najpierw w naszym życiu prywatnym, a następnie społecznym. Niestety – „Prawda kosztuje dużo, lecz wyzwala”.