W programie tzw. „teorii krytycznej” niemieckiego neomarksisty Maxa Horkheimera przejrzyście została wyeksponowana teza, według której tradycyjna kultura dążyć ma do barbarzyństwa. W związku z tym Horkheimer kreując siebie i własne teorie rzuca ludzkości „koło ratunkowe” w postaci wspomnianej „teorii krytycznej”, sugerując, że człowiek dzięki niej jest w stanie się wyzwolić się z krępujących go układów społecznych poprzez uznanie w swym życiu prymatu działania nad myśleniem. Przypomnieć warto w tym miejscu, że już Pius XII, w encyklice „Menti nostrae” przestrzegał nas, przed czymś, co określił „herezją czynu”.
Główne zadanie „teorii krytycznej” polega na definitywnym przemodelowaniu społeczeństwa poprzez nachalną krytykę tego, co istnieje i jest osadzone w tradycyjnych wartościach. W swej publikacji „Teoria tradycyjna a teoria
krytyczna”, Horkheimer twierdzi, że „teoria krytyczna” w każdym aspekcie stanowi uzasadnioną krytykę tego, co istnieje i jest pewną formą walki z zastanym porządkiem społecznym i kulturowym. Oczywiście obszary, kierunki tej walki wytycza, określa sama teoria.
W takim stanie rzeczy nie może być już miejsca na naprawianie starego systemu, czy też jak ktoś woli świata, bazującego na tradycyjnych wartościach. Sama „teoria krytyczna” rości sobie prawo do stawania się narzędziem uwalniania każdej grupy społecznej, która czuje się zniewolona lub wyalienowana przez osoby i instytucje preferujące tradycyjne wartości. Odbiorca wyzwolenia w duchu „teorii krytycznej” nie musi nawet precyzować, co jest przyczyną jego opresji. Zawsze jednak musi pozostawać w gronie pewnych mniejszości społecznych, których wyznawane wartości stać będą w jawnej opozycji do aksjologii, która zbudowała społeczeństwo oparte na
tradycyjnych, narodowych i katolickich wartościach.
Realizacja „teorii krytycznej” w praktyce wymaga jednej kluczowej kwestii – przemodelowania sposobu myślenia społeczeństwa. Dlatego nie bez powodu mamy w obecnym czasie do czynienia z eliminacją racjonalnych form postrzegania rzeczywistości, na rzecz subiektywnej emocjonalności. W dzisiejszej rzeczywistości ważniejsze od tego, co obiektywnie myślę i rozumiem, staje się to, co subiektywnie odczuwam w tej chwili.
W tym subiektywizmie uczuć i odczuć, zawarte jest jeszcze coś bardzo niepokojącego. Otóż, w świecie, który budują nam „wyznawcy” marksizmu kulturowego sytuacja człowieka, delikatnie mówiąc, staje się nieco dramatyczna. Oczywiście nie tylko ze względu na to, że w każdej zmutowanej koncepcji Marksa kładzie się nacisk na materializm wieszczący wszem i wobec, że: „nie ma nic, poza tu i teraz” . Nie chodzi też o to, że w mutacji kulturowej marksizmu brakuje odniesień do rzeczywistości nadprzyrodzonej. Chodzi bardziej o kluczową dla kwestii życia społecznego sferę faktów, które w procesie poznawania prawdy, według piewców rewolucji
kulturowej, nie odgrywają żadnego znaczenia.
Człowiek w opinii twórców rewolucji kulturowej ma być przede wszystkim szczęśliwy we wszelkich możliwych konstelacjach. Oczywiście systemów i projektów ukierunkowanych na zadowolenie, czy lepiej mówiąc na samozadowolenie, przerabialiśmy w historii aż nadto. Dzisiaj niestety w myśl stosowania prawideł poprawności politycznej, każdy śmiałek, który spróbowałby podważyć zasadność funkcjonowania ukierunkowanego
na szczęście społeczeństwa, jest bezzwłocznie wyciszany. Trafnie ten stan rzeczy opisał G. Orwell twierdząc, że „Jeżeli czyjeś poglądy godzą zdecydowanie w obowiązującą ideologię, niemal zawsze stają się one przedmiotem nieuczciwej krytyki i nagonki, już to na łamach prasy popularnej, już to w poważnych periodykach”.
Może w momencie podnoszenia szczęścia do rangi najważniejszego ze „społecznych dogmatów”, warto zastanowić się nad tym, na jakiej wartości budować przyszłość ludzkości? Dobry postulat w tej materii zgłosił kiedyś Carl Friedrich von Weizsäcker, twierdząc, że: „Na dłuższą metę rozwijać się może jedynie społeczeństwo zorientowane nie na szczęście, lecz na prawdę”. I warto tej wersji się trzymać, chociaż marksizm kulturowy za pomocą „teorii krytycznej” demolując naszą rzeczywistość, okrada nas z kształtowania życia społecznego w oparciu o prawdę.