Podróż w krainę Reformacji

Słynne słowa „Hier stehe ich, ich kann nicht anders” („Tu stoję, inaczej nie mogę”), które miał wypowiedzieć Marcin Luter w swoim wystąpieniu podczas Sejmu Rzeszy w Wormacji w 1521 roku, przed obliczem cesarza Karola V i dostojników kościelnych, stały się symbolem oporu i zaufania do subiektywnej prawdy zamkniętej w kręgu własnych uczuć i doznań, a następnie zaaplikowanych w przestrzeń teologiczną ruchu, któremu historia ochrzciła mianem protestantów.

Wezwany do odwołania swoich nauk ks. dr Marcin Luter powiedział, że w ogóle nie wycofuje się z żadnych swoich przemyśleń. Co więcej, postawił w tym przypadku swój warunek: „Chyba że zostanę przekonany przez świadectwo Pisma lub przez wyraźny rozum (ponieważ nie ufam ani papieżowi, ani soborom samym, ponieważ one często błądziły i same sobie przeczyły) – jestem związany tekstami Pisma, które przywołałem, a moje sumienie jest związane słowem Bożym. Dlatego nie mogę i nie chcę niczego odwołać, ponieważ sprzeciwianie się sumieniu nie jest ani bezpieczne, ani godne szacunku. Tu stoję. Inaczej nie mogę. Niech mi Bóg dopomoże. Amen”.

Teksty źródłowe Marcina Lutra ujawniają rzeczywistość o przestrzeni wyznawanej przez niego wiary oraz podejście do takich zagadnień jak relacja między wiarą a rozumem. W teologii Lutra odnajdujemy wyzbytą z autorytetów wiarę, którą reformator osadził na wewnętrznych doznaniach i emocjach. Od momentu wypowiedzianej przez Lutra znamiennej sentencji: „Tu stoję, inaczej nie mogę”, osoba Lutra, jak i jego dzieło wywołało liczne dyskusje, które w kręgach filozofów i teologów są podejmowane również obecnie.

Przedstawiona w tym miejscu ocena poglądów Lutra koncentruje się zasadniczo na kwestiach teologicznych, moralnych oraz społecznych. Z tych przestrzeni wyłania się nam obszar nasączony problemami, które w sposób zasadniczy wpłynęły na zmianą mentalności zachodniego społeczeństwa. Co do kwestii wiary, to zasadniczo od czasów Lutra „Osobiste doświadczenia i przeżycia stały się źródłem pomysłów teologicznych”, a „prywatna moralność” – jak zauważył to Feliks Koneczny – „to co innego, a życie publiczne co innego”. Jak widać wiara, w rozumieniu reformatorów, przestała być rozumiana jako obiektywna zależność odwołująca się do autorytetu Boga, Kościoła, czy papieża, ale stała się subiektywnym i nie koniecznie racjonalnym aktem.

Marcin Luter podważając autorytet Kościoła popadł w herezję. Papieże, począwszy od Leona X, który ekskomunikował Lutra w 1521 roku bullą „Decet Romanum Pontificem”, widzieli w nim lidera ruchu herezji. Luter został uznany za inicjatora buntu, który podważył jedność Kościoła, nie uznając autorytetu papieskiego i odrzucając katolickie sakramenty, w szczególności sakrament kapłaństwa oraz Eucharystii. Dokumenty papieskie z XVI wieku wyraźnie określały reformację jako herezję, a samego Lutra jako przyczynę rozłamu, który prowadził wiernych na manowce.

Dla papieży, zwłaszcza takich jak Pius IX i Pius XI, podstawowy błąd reformacji leżał w samej koncepcji „sola scriptura” („tylko Pismo”), która wykluczała tradycję i autorytet Kościoła z procesu interpretacji Pisma Świętego. Papież Pius IX, w swojej encyklice „Qui pluribus” (1846), określił tę zasadę jako mylącą i niszczącą strukturę chrześcijańskiej wiary, ponieważ prowadziła ona do subiektywizmu i zamętu. Papież Leon XIII w „Providentissimus Deus” (1893) również krytykował „sola scriptura”, uważając ją za zagrożenie dla rozumienia Pisma w kontekście Tradycji.

Papieże przedsoborowi widzieli w reformacji przyczynę nie tylko podziałów religijnych, ale także przyczynę osłabienia moralności w Europie. W ocenie papieża św. Piusa X protestantyzm przyczynił się do promowania liberalizmu i indywidualizmu, które odrywały człowieka od nauczania Kościoła i czyniły go podatnym na relatywizm moralny. Pius X pisał w encyklice „Pascendi Dominici Gregis” (1907) przy okazji demaskowania błędów modernizmu twierdził, że do zaistnienia go doprowadził protestantyzm. On również wypromował subiektywne podejście do wiary.

Pius X widział w reformacji początek dążenia do indywidualnej interpretacji wiary, co prowadziło w rzeczywistości do relatywizmu i zamętu. „Liberalizm jest owocem reformacji, która, odrzucając Kościół jako jedynego stróża prawdy, podniósł jednostkę do rangi najwyższego autorytetu w kwestiach wiary”, pisał papież. Pius X odnosił się tutaj do idei, że reformacja odebrała Kościołowi centralną rolę w interpretacji Pisma Świętego, przekazując ją jednostce, co w jego opinii prowadziło do duchowego chaosu i rozłamu chrześcijaństwa. We wspomnianej encyklice „Pascendi Dominici Gregis”, w której Pius X poddał mocnej krytyce modernizm, wskazał na protestantyzm jako na źródło wielu późniejszych błędów, w tym racjonalizmu i liberalizmu religijnego.

„Modernizm, który czerpie swoje korzenie z błędów protestantyzmu, jest syntezą wszystkich herezji, które wypaczyły wiarę i zamieniały ją na jałowe spekulacje”. W opinii Piusa X reformacja była początkiem procesu oddzielania rozumu od wiary oraz kwestionowania tradycyjnych autorytetów Kościoła. Pius X tłumaczył, że: „Chrześcijaństwo nie może trwać, jeśli każdy, kto uważa się za chrześcijanina, podąża własną ścieżką, odrzucając Tradycję i naukę Kościoła”. Papież mówił otwarte tekstem, że autorytet Kościoła, jest niezbędny, aby uchronić wiernych przed fałszywymi naukami i indywidualnym subiektywizmem, który wywodził się z protestantyzmu.

Luter w wypracowanej przez siebie teologii otwarcie zanegował kompetencje rozumu. Chyba najbardziej dosadnie wyartykułował to w jednym z kazań pod koniec swojego życia, które wygłosił w Wittenberdze. Właśnie wtedy, w  publicznym wystąpieniu, uzasadniał nie tylko o demoniczne pochodzenie rozumu, ale porównywał go wprost do kobiety uprawiającej prostytucję. „Rozum to największa k***a diabelska; z natury swojej i sposobu bycia. Jest szkodliwą k***ą; jest prostytutką, prawdziwą k***ą diabelską, k***ą zeżartą przez świerzb i trąd, którą powinno się zdeptać nogami i zniszczyć ją i jej mądrość… Rzucić jej w twarz plugastwo, aby ją oszpecić. Rozum jest utopiony i powinien być utopiony w Chrzcie… Zasługiwałby na to, ohydny, aby go wyrzucono w najbrudniejszy kąt w domu, do wychodka”.

Ten kontrowersyjny fragment kazania ks. Marcina Lutra, odzwierciedla jego skrajnie negatywne stanowisko wobec autonomii rozumu w sprawach wiary i teologii. Ponadto Luter postrzegał rozum jako potencjalne zagrożenie, które może sprowadzać wiernych na błędną drogę, jeśli jest wykorzystywany do zrozumienia lub wyjaśnienia kwestii wiary w sposób autonomiczny, bez oparcia w Bożym objawieniu. W jego interpretacji wiara i łaska były jedynymi drogami do zbawienia, a nie osiągnięciami ludzkiego intelektu. W tym sensie rozum zostaje tu „zdegradowany” jako narzędzie, które nie prowadzi do duchowej prawdy, lecz może ją wypaczać. Nazywając rozum „k***ą diabelską”, Luter wyjaśniał, że autonomiczne poleganie na rozumie jest dla człowieka pokusą odciągającą go od Boga, prawdy objawionej i pokory wobec misterium wiary.

„Osobiste doświadczenia i przeżycia stały się źródłem pomysłów teologicznych” reformatorów. Co zatem powinien uczynić wierny? W tym przypadku chyba tylko jedno, jak radzi Luter: „Musisz porzucić swój rozum, nic o nim nie wiedzieć, zniweczyć go zupełnie, bo inaczej nie wejdziesz do nieba”. Dopowiada przy tym, że: „Niemożliwością jest pogodzić wiarę z rozumem”. Dla ojca reformacji rozum jest „urodzonym wrogiem wiary”, „jest sprzeczny z wiarą”, „jest bezpośrednio przeciwny wierze, toteż należy go poniechać; u wierzących musi on być zabity i pogrzebany”. Hilaire Belloc, angielski pisarz i historyk katolicki twierdził, że reformacja była końcem chrześcijańskiej jedności Zachodu i zapoczątkowała erę podziałów, w której wiara przestała być spoiwem cywilizacji europejskiej. Z kolei G.K. Chesterton, uważał, że reformacja przyniosła skutki odwrotne do zamierzonych, prowadząc do podziału i osłabienia moralnych fundamentów społecznych. Reformacja, w opinii Chestertona, była ruchem, który ostatecznie „wyzwolił człowieka od więzów wiary, ale tylko po to, by uczynić go niewolnikiem świeckiego świata. […] To ironia, że reformatorzy, próbując przywrócić prostotę, często gubili wiarę”.

Z kolei Thomas More – angielski męczennik i święty Kościoła katolickiego, skazany na śmierć za sprzeciw wobec anglikanizmu mówił, że: „Reformacja nie naprawia błędów, lecz wprowadza nowe. Czyż nie widzimy, że te nauki sieją tylko rozłam i wątpliwości, a wiara staje się przedmiotem sporu, a nie źródłem pokoju?” Podobną opinię wyraził też Henry Newman – kardynał katolicki, były angielski anglikanin, który nawrócił się na katolicyzm. Kardynał Newman stwierdził, że: „Reformacja była aktem buntu wobec Tradycji, która przez wieki pielęgnowała wiarę chrześcijańską. Kiedy odrzucamy przeszłość, odrzucamy także mądrość, którą niosła, i wystawiamy się na chaos przyszłości”. Zauważamy, że Lider ruchu oksfordzkiego krytykował reformację za jej odrzucenie tradycji oraz stworzenie fundamentu pod doktrynalny subiektywizm. Warto przypomnieć o tym, że Edmund Burke – filozof i polityk i konserwatysta, postrzegał reformację jako wydarzenie, które wywołało podziały, przerywając stabilność, jaką oferował Kościół katolicki. „Reformacja, w odrzuceniu starego porządku, otworzyła drzwi dla moralnego chaosu. Zamiast jedności i tradycji, mamy spory i walki o to, co stanowi prawdę”, pisał Burke postrzegał reformację jako wydarzenie, które wywołało podziały, przerywając stabilność, jaką oferował Kościół katolicki.

Reformację uważa się za wydarzenie, które nie tylko podzieliło Kościół, ale również stało się początkiem procesu fragmentacji chrześcijaństwa. Wydarzenie to doprowadziło do podziału wiernych, co osłabiło jedność Kościoła i ułatwiło wprowadzenie indywidualizmu w życie religijne. Luter i inni reformatorzy, mimo dobrych intencji, wprowadzili do teologii chrześcijańskiej elementy subiektywne, które przyczyniły się do osłabienia spójności doktrynalnej. Reformacja, przez wprowadzenie zasady „sola scriptura”, otworzyła drogę do subiektywnej interpretacji Pisma Świętego.To było przyczyną pojawienia się nie tylko wielu denominacji protestanckich, ale i przyczyniło się do rozwoju indywidualizmu, który sprzyjał powstawaniu kultury konsumpcyjnej i sekularyzacji społeczeństw. Reformacja „wyemancypowała” jednostkę od tradycji, co później znalazło swoje odzwierciedlenie w liberalizmie i oświeceniowym relatywizmie.

Protestantyzm wpłynął również na zacieśnienie związków między państwem a Kościołem. Szczególnie w Niemczech i Anglii doprowadził on do sytuacji, w której państwo miało większy wpływ na sprawy religijne niż wspólnoty wyznaniowe. To właśnie reformacja stworzyła model Kościoła podporządkowanego władzy państwowej, który miał długofalowe konsekwencje w rozwoju nowoczesnych państw narodowych, gdzie władza świecka zyskała nadmierny wpływ na religię. Przypomnę, że to właśnie reformacja wprowadziła znaczące zmiany doktrynalne, które oddaliły chrześcijaństwo od nauki Kościoła katolickiego. Zasady „sola scriptura” („tylko Pismo”) i „sola fide” (tylko wiara) zostały ocenione jako uproszczenie teologii i odrzucenie bogactwa katolickiej Tradycji. Z łatwością można wyrazić opinię, że protestantyzm wprowadził niezdrowy subiektywizm do życia religijnego, ograniczając wiernych jedynie do osobistej interpretacji Pisma Świętego i odrzucając autorytet Kościoła.

Jeżeli chodzi o społeczno-polityczne konsekwencje reformacji, to przypomnę tylko, że reformacja miała wpływ na rozwój sekularyzacji i kryzysu moralności w społeczeństwach europejskich, odrzucenie autorytetu Kościoła i promowanie indywidualizmu religijnego otworzyło, co otworzyło drogę do rozwoju idei oświeceniowych, rewolucji francuskiej, a później także ideologii liberalnych i socjalistycznych. Reformacja również stworzyła tzw. kościoły narodowe, które były całkowicie zależne od władzy świeckiej, co przyczyniło się do osłabienia ich duchowej misji i umocnienia władzy politycznej nad religią. „Odejście od Tradycji na rzecz indywidualnej interpretacji Pisma Świętego prowadziło do nieuniknionej fragmentacji i relatywizmu, które dziś widzimy w szerokim wachlarzu wyznań protestanckich”, uważa prof. G. Kucharczyk.

Wszyscy, od Piusa VI do Benedykta XV, przyczyn kryzysu upatrywali w walce, którą w XVI wieku wypowiedział Kościołowi. Wiara i rozum, jak naucza I Sobór Watykański, (Sesja 3: „Konstytucja dogmatyczna o wierze katolickiej, kan. 51, stwierdza, że nie tylko nie mogą nigdy pozostawać  w niezgodzie, ale się wzajemnie wspomagają, gdyż prawy rozum ukazuje podstawy wiary, a oświecony jej światłem oddaje się wiedzy w sprawach Bożych. Z kolei wiara uwalnia i chroni umysł przed błędami i naucza go różnorakiej wiedzy”. Powiedzmy więcej: „Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy. Sam Bóg zaszczepił w ludzkim sercu pragnienie poznania prawdy, którego ostatecznym celem jest poznanie Jego samego, aby człowiek – poznając Go i miłując – mógł dotrzeć także do pełnej prawdy o sobie.

Martin Mosebach –niemiecki pisarz katolicki uważa, że: „Reformacja była początkiem końca sakralności w świecie zachodnim. Kiedy Luter odrzucił Eucharystię i tradycję, otworzył drogę dla społeczeństwa, które nie zna sacrum, a człowiek stoi wobec świata bez Boga”. Reformacja była pierwszym krokiem skierowanym w stronę kultu jednostki, który w końcu zniszczy samego człowieka. To był początek długiego marszu ku całkowitej sekularyzacji. Sprowadzenie wiary do sfery uczuć, tak jak to widział Luter, było niebezpieczne. W jego opinii, kiedy rozum zostaje odsunięty, uczucia stają się jedynym przewodnikiem duchowym, co prowadzi do subiektywizmu i relatywizmu. Zjawisko to doskonale opisał Jacques Maritain pisząc, że takie podejście prowadzi do sytuacji, w której każdy człowiek staje się ostatecznym autorytetem, odrzucającym uniwersalne zasady prawdy i moralności.

W dobie oswajania się z protestantyzmem – zapraszam Cię na podcast „Podróż w krainę Reformacji”.