Notre-Dame: Powrót do Tradycji czy uległość świeckości?

W odnowionej katedrze Notre-Dame w Paryżu byliśmy świadkami wydarzenia, które dla wielu katolików stało się powodem do smutku i głębokiego niepokoju. To, co miało być uroczystym powrotem tego świętego miejsca do roli duchowego centrum katolicyzmu, przerodziło się w spektakl, który wywołał liczne kontrowersje i pytania o kierunek, w jakim zmierza Kościół.

Najświętszy Sakrament, centrum katolickiej wiary, został udzielony osobom, których życie stoi w jawnej sprzeczności z nauczaniem Kościoła. Jednym z najbardziej uderzających przykładów była Brigitte Macron, żona prezydenta Francji, której publiczne życie dalekie jest od katolickich zasad moralnych. Ten akt, który wielu próbowało usprawiedliwiać miłosierdziem, jawi się dla wiernych jako zdrada świętości i brak odwagi Kościoła w obronie sakramentów. Warto zapytać o to, czy ten akt miał być świadectwem miłosierdzia, czy raczej potwierdzeniem, że współczesny Kościół traci odwagę, by upominać grzeszników i bronić świętości sakramentów?

Nowy ołtarz – w centrum krytyki wiernych – budził wręcz zdumienie. Monument z brązu, przypominający wannę, studnię czy kociołek, dla wielu był nie tylko artystycznym nieporozumieniem, ale wręcz znakiem braku szacunku dla Tradycji. Wielu wiernych pytało: gdzie duch piękna i harmonii, które zawsze towarzyszyły sakralnej architekturze i sztuce? Ołtarz – miejsce ofiary Chrystusa – stał się obiektem drwin i złośliwych komentarzy, podkreślających jego groteskowość.

Szaty liturgiczne, utrzymane w nowoczesnym stylu, były pozbawione tradycyjnej symboliki, która przez wieki przypominała o świętości i wzniosłości kapłaństwa. Wielu wiernych patrzyło na te stroje z konsternacją, zauważając, że bardziej przypominają one teatralne kostiumy niż godne szaty liturgiczne. Czy taka estetyka jest próbą „zbliżenia się do świata”, która w rzeczywistości oddala Kościół od jego duchowej tożsamości? Czy to krok ku uproszczeniu przekazu, czy rezygnacja z wyrażania sacrum poprzez piękno i powagę?

Cała uroczystość, od multimedialnych pokazów, przez wystąpienia polityków, aż po szokujące elementy liturgii, sprawiała wrażenie bardziej widowiska niż aktu uwielbienia Boga. Wystarczy wspomnieć moment powitania w katedrze oklaskami na stojąco prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Przypomniano nam również, że katedra Notre-Dame jest symbolem francuskiej historii i kultury – ale czy nie zapomniano, że przede wszystkim jest Domem Bożym? Świątynią, w której Chrystus króluje w Najświętszym Sakramencie?

W uroczystości ponownego otwarcia katedry Notre-Dame w Paryżu nie uczestniczył osobiście Franciszek. Papież jednak skierował specjalne przesłanie do zgromadzonych wiernych, w którym wyraził w nim nadzieję, że „odrodzenie tego godnego podziwu kościoła będzie proroczym znakiem odnowy Kościoła we Francji”. Ciekawa swoją drogą była osobista decyzja papieża o nieuczestniczeniu w ceremonii. Absencja była podyktowana obawą, że jego obecność mogłaby odwrócić uwagę od głównego celu wydarzenia, jakim było ponowne otwarcie katedry po pięcioletniej odbudowie.

Wierni zadają pytanie: czy w tym wszystkim było jeszcze miejsce dla Boga? Światła reflektorów, polityczne przemówienia i medialna otoczka zdawały się przesłaniać istotę tego, czym powinno być to wydarzenie – powrotem katedry do jej pierwotnej roli miejsca modlitwy i uwielbienia. Czy odbudowa Notre-Dame, dokonana w tak krótkim czasie, była okupiona kompromisem z duchem tego świata, który coraz bardziej odciąga Kościół od jego misji?

Wielu katolików wychodzi z tej uroczystości z poczuciem duchowego zawodu. W miejsce odnowionego Domu Bożego ujrzeli katedrę, która – choć pięknie odrestaurowana – została przekształcona w przestrzeń bardziej dla ludzi niż dla Boga. Katedra Notre-Dame, która przez wieki była symbolem katolickiej tożsamości Francji, stała się świadectwem kryzysu Kościoła naszych czasów – kryzysu, w którym sakrum coraz bardziej ustępuje miejsca profanum.

Czy Notre-Dame znów stanie się przestrzenią prawdziwego spotkania z Bogiem, czy pozostanie jedynie ikoną „kultury globalnej”? To pytanie, które każdy wierzący musi zadać sobie z bólem serca.