Na wstępie będzie krytycznie o eseju Donalda Tuska „Polak rozłamany” z 1987 roku, w którym Tusk stwierdził, że „polskość to nienormalność”. Na samym początku już widać, że takie podejście jest totalną ignorancją i brakuje mu kluczowej kwestii – zrozumienia tego, czym jest patriotyzm. Tekst tchnie pogardą dla właściwie rozumianego patriotyzmu jako miłości do ojczyzny. Wartość polskiej kultury, historii i tradycji, stanowią fundament tożsamości narodowej. Mimo trudnych momentów dziejowych, Polacy mają oczywiste powody do dumy z osiągnięć i dziedzictwa swojego kraju. W tej materii kluczową rolę odgrywa pielęgnowanie pozytywnego obrazu polskości, opartego na szacunku dla przeszłości i odpowiedzialności za przyszłość. Jak to zrobić, jeżeli miesięcznik mieniący się katolickim promuje na swych łamach teksty stojące w opozycji do tradycyjnego nauczania? Publikowanie prywatnych opinii, gdzie niczym refren powtarza się zwrot typu: „Polskość to nienormalność”. To skojarzenie narzuca się autorowi, jak sam twierdzi z „bolesną uporczywością”, kiedy tylko dotyka „tego niechcianego tematu”.
Przypomnijmy sobie, Tusk to nie tylko polski polityk, piastujący do niedawna ważne europejskie stanowisko, a obecnie urząd premiera RP. To również historyk przekonujący opinie publiczną, że: „Polskość to nienormalność”. Tak ujęty rodzaj polskości, a w zasadzie powiedzmy sobie, zakpienie z niej, niesie ze sobą motyw kojarzenia polskości z klęską, niepowodzeniem i oczywistym dla niego poczuciem wstydu. Dlatego w tekście „Polak rozłamany”, mówił, że: „Trudno, by było inaczej”. Skoro polskość, jako temat zadany, wywołuje u autora historyka odruch buntu, czy też jak twierdzi pustkę, to nie dziwmy się, że pod względem intelektualnym stać go tylko na drwinę z polskości, kiedy używa stwierdzenia: „Gdzieś tylko w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa?” Chyba nikogo nie dziwi fakt, że na kanwie tak skonstruowanego wywodu, nasz „perfekcyjny znawca historii”, dopytuje o to: „jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami”.
Mówiąc otwarcie, tak na serio, w polskim dyskursie patriotycznym, przez szereg lat, w sposób świadomy lansowano tezę sugerującą, że polskość w swej istocie „jest nieadekwatną do ponurej rzeczywistości projekcją naszych zbiorowych kompleksów”. Kreowaniu tak porażającej wizji polskości, która zdaje się wypływać z intelektualnej pustki i drwiny autora, warto przeciwstawić głębię ducha pozostawioną nam przez Adama Asnyka, który w wierszu „Miejmy nadzieję!”, zawarł antidotum na zohydzanie polskości. Asnyk mówi wprost: „Nie przestańmy czcić świętości swoje; I przechowywać ideałów czystość; Do nas należy dać im moc i zbroję; By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość”.
Z retrospektywnych uzewnętrznień „znawcy historii”, określającego polskość nienormalnością, wyłania się druga strona medalu skojarzeń. Tutaj polskość skojarzona zostaje jedynie „z przegraną” i „pechem”. Sam zresztą dopowiada, że: „trudno, by było inaczej”. Trzeba przecież umieć się poruszać po faktach historycznych i zamiast malować kominy, zgłębić dzieje Polski. Wówczas łatwo się dowiedzieć, że: „Ojczyzna biorąc udział w dziejach, przechodzi przez różne okresy”. Jednak za każdym z tych okresów tliła się w sercach Polaków iskra pamięci o minionych bohaterskich pokoleniach, które w chwilach i momentach zniewolenia, marzyły o wolnej Polsce. Trzeba tą iskrę rozniecić i zanieść tym, którzy po nas przyjdą budować przyszłość Polski. Dlatego rozniecamy w różnych środowiskach na różne sposoby pamięć o Polakach, którzy służąc Ojczyźnie swoimi talentami, nie zawahali się na ołtarzu Ojczyzny, w obronie jej suwerenności złożyć w ofierze wartość najwyższą – własne życie.
Z perspektywy czasu przekonujemy się jednak, że: „Trwanie polskości to nieustanne interpretowanie tego, co było”. Dlatego należy „wydobyć z przeszłości” to, co powinno stać się pokarmem dla teraźniejszości” i karmić nim nowe pokolenia Polaków, a nie redukować zakres wiedzy historycznej oraz literackiej w szkole. Wracając jednak do perspektywy prawdy o przeszłości i teraźniejszości Polski, nie można zawierać żadnych kompromisów, ale oceniać w perspektywie faktów wydarzenia. Chociaż, jak mawiał jeden myśliciel, istnieć może kwestia zawierania kompromisów, dobrych kompromisów. Mogą je zawierać ludzie, którzy bezinteresownie kochają prawdę. Jedynie prawda na historycznym horyzoncie naszego życia, na tle wielu zwycięstw i porażek, zalet i wad narodu, jest w stanie kreślić wyraźny obraz tego, skąd wyłania się nasz naród i dokąd podąża. W tej malowniczej wizji, wypowiedź jednego z polskich patriotów nabierają szczególnego znaczenia: „Tylko naród, który ma zdrowego ducha i czułe sumienie, może tworzyć śmiałą przyszłość”.
W momencie przeżywania 106. rocznicy Odzyskania Niepodległości, urojenia takich czy innych autorów na temat polskości rozumianej jako nieadekwatnej ponurej rzeczywistości, czy projekcji naszych zbiorowych kompleksów, muszą zostać skonfrontowana z faktami. Następnie powinno się wykrzyczeć prosto w twarz osobom twierdzącym, że: „polskość to nienormalność”, że najzwyczajniej kłamią. Następnie „wygarnąć” to, co dawno temu G. Orwell powiedział angielskim intelektualistom, którzy na łamach lewicowych dzienników uprawiali antypolską propagandę: „„Zapamiętajcie, że za nieszczerość i tchórzostwo zawsze trzeba płacić. Nie wyobrażajcie sobie, że przez całe lata można uprawiać służalczą propagandę na rzecz radzieckiego lub też jakiegokolwiek innego reżimu, a potem powrócić nagle do intelektualnej przyzwoitości”.
Pomimo upływu czasu, nadal pozostają aktualne słowa Prymasa Tysiąclecia o tym, że „Często spotykamy się ze zjawiskiem opluwania własnego gniazda”. Prymas Stefan Wyszyński przypominał, że naród nie może urzeczywistni swojego potencjału przez ludzi bez wyrazu, „którzy żyją byle jak, aby przeżyć, aby jakoś się odkuć, aby wykręcić się tanim kosztem”. Nie tylko w czasach Prymasa, ale również i dziś ta „łatwizna życiowa” pozostaje największym wrogiem Polaków i Polski. „Nie tylko niekompetencje, ale i nieuczciwość ludzi kompetentnych, wykształconych, znających swoje zadania, nawet dobrze uposażonych, może doprowadzić do straszliwej katastrofy naszej Ojczyzny”. Dlatego nie możemy w sprawach Ojczyzny milczeć.