Dziś nowa forma przemocy nie nosi munduru. Nie ma pałki ani kajdanek. Nie potrzebuje cenzora w brązowej koszuli. Ona jest elegancka. Wystylizowana. Wypolerowana na wysoki połysk postępu. Ma dobrze opłacany etat, mikrofon w studiu i link do regulaminu społeczności.
Nie krzyczy. Ona się uśmiecha.
Nie bije. Ona banuje.
Nie zamyka w celi. Ona zamyka cię w bańce, z której nie możesz wyjść, bo każde inne zdanie to „mowa nienawiści”.
Dziś nie trzeba palić książek.
Wystarczy, że uznasz niektóre treści za „niewłaściwe”.
Nie trzeba stawiać barykad. Wystarczy nowelizacja regulaminu.
Nie trzeba budować więzień. Wystarczy stworzyć cyfrową strefę komfortu, w której nikt nie powie nic, co mógłbyś uznać za nieprzyjemne.
Nie trzeba już wycinać słów z gazet.
Wystarczy „zoptymalizować algorytm”.
I nagle okazuje się, że cytat z Biblii to przemoc,
że obrona tradycji to radykalizm,
że pytanie o prawdę to akt nienawiści,
że myślenie samodzielne to zagrożenie dla demokracji.
A świat, który jeszcze wczoraj śmiał się z “Księgi cenzora”, dziś sam z zapałem kreśli czerwonym długopisem wszystko, co niewygodne:
Ojcostwo – toksyczne.
Macierzyństwo – nieaktualne.
Sumienie – relikt.
Rozum – opresyjny.
Wolność – tylko dla tych, którzy się zgadzają.
Spróbuj zapytać. Spróbuj mieć wątpliwości. Spróbuj powiedzieć „nie”.
Usłyszysz, że jesteś nietolerancyjny, przemocowy, niebezpieczny.
Bo najłatwiej uciszyć człowieka, zanim zdąży coś powiedzieć.
Nazwij go radykałem. Przypnij łatkę. Odbierz mu głos. I gotowe.
Nie ma problemu – był człowiek, nie ma człowieka. Został tylko feed pełen poprawnych emocji.
Ale problem jest głębszy.
Bo gdy uciszasz sumienie – zostaje echo.
Gdy wycinasz korzenie – drzewo się wali.
Gdy zakładasz kaganiec na język – prędzej czy później udusisz myśl.
Bo myśl potrzebuje powietrza. Potrzebuje konfrontacji. Potrzebuje pytań.
A wolność nie jest wygodna. Nigdy nie była.
Ale zawsze była warunkiem prawdy.
Nie daj sobie wmówić, że wolność to nienawiść, a prawda to przemoc.
Nie daj się zmusić do klaskania w rytm cudzych emocji.
Nie musisz się zgadzać ze wszystkim.
Masz prawo widzieć świat inaczej.
Masz prawo mówić, co myślisz.
Masz prawo milczeć, kiedy wszyscy krzyczą.
Dziś największym aktem odwagi jest być człowiekiem.
Wolnym, myślącym, uczciwym.
Niepo stronie hałasu, tylko po stronie prawdy.
I jeśli trzeba będzie za to zapłacić – trudno.
Bo są ceny, których się nie unika.
Są wartości, których się nie negocjuje.
I jest godność, której się nie oddaje nawet za spokój, lajki, poklask czy święty spokój.
Bo jesteś człowiekiem.
I to już wystarczy, żeby dziś stać się celem.
Ale też wystarczy, żeby pozostać wolnym.