Czy Europa się obudzi? Wiceprezydent USA uderza w hipokryzję elit

JD Vance i Europa w odwrocie. Mocne przemówienie, które trzeba usłyszeć. Wiceprezydent Stanów Zjednoczonych JD Vance nie owija w bawełnę. Jego wystąpienie na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa to jedno z najmocniejszych, najbardziej bezpośrednich i niewygodnych dla europejskich elit przemówień ostatnich lat. Bez zbędnej dyplomacji, bez uciekania w ogólniki, Vance zwrócił uwagę na to, co w Europie od lat wielu polityków woli ignorować lub maskować pustymi frazesami o demokracji i wartościach.

Ale jakie wartości w zasadzie bronimy? Czy nie jest tak, że największym zagrożeniem dla Europy nie jest wcale Rosja, nie są nim Chiny, ale proces autodestrukcji samego Zachodu? To właśnie podkreśla Vance, mówiąc wprost: „Największym zagrożeniem dla Europy nie jest Rosja czy Chiny, ale zagrożenie od wewnątrz, odwrót Europy od niektórych z jej najbardziej podstawowych wartości”.

Słowa mocne, ale czy nie prawdziwe?

Demokracja na papierze, cenzura w praktyce

Vance wytknął europejskim przywódcom hipokryzję w podejściu do demokracji. Unia Europejska i jej instytucje uwielbiają uczyć innych demokracji, pouczać o wartościach i rękami biurokratów zza brukselskich biurek decydować, kto i co może mówić, a kto powinien być wyciszony.

JD Vance zwrócił uwagę na skandaliczne decyzje rzekomo demokratycznych rządów i instytucji europejskich: od unieważnienia wyborów prezydenckich w Rumunii, przez groźby wobec własnych obywateli ze strony Komisji Europejskiej, po szokujące sądowe represje wobec ludzi za ich przekonania, jak w Wielkiej Brytanii czy Szwecji.

To nie jest czarny scenariusz przyszłości. To rzeczywistość. Europejskie rządy penalizują ludzi za prywatne modlitwy, ścigają za „mowę nienawiści” i ograniczają wolność słowa, jednocześnie oskarżając USA o rzekome zagrożenie dla demokracji. To Zachód sam likwiduje swoje fundamenty i udaje, że nic się nie dzieje. Vance nie udaje. Mówi o tym otwarcie.

Masowa imigracja i kryzys tożsamości Europy

Jednym z najmocniejszych momentów przemówienia była krytyka niekontrolowanej masowej migracji do Europy. Vance trafnie zauważył, że dzisiejszy kryzys to nie przypadek, ale wynik konkretnych decyzji politycznych, podejmowanych od dekad przez europejskie elity.

„żaden wyborca na tym kontynencie nie poszedł do urny, by otworzyć wrota dla milionów niesprawdzonych imigrantów” – powiedział Vance. I trudno się z nim nie zgodzić. Polityka migracyjna, wprowadzana przez rządy bez demokratycznego mandatu, prowadzi do problemów, których nie da się już ignorować. Przykładem niech będzie Monachium, gdzie w przeddzień konferencji miał miejsce tragiczny atak.

Masowa imigracja stanowi jedno z najpoważniejszych wyzwań dla spójności Unii Europejskiej. Eksperci ostrzegają, że jedynie drastyczne kroki mogą zaradzić problemowi napływu migrantów, który destabilizuje gospodarki, systemy socjalne i struktury bezpieczeństwa w wielu krajach UE. Konferencja „The Decade of Move – Challenges and the Stakes of Irregular Mass Migration in Europe” podkreśliła, że dalsza polityka otwartych granic może prowadzić do dezintegracji projektu unijnego.

Niepokojące jest również to, że mimo historycznych przykładów nieudanych eksperymentów wielokulturowych, europejskie elity wciąż forsują narrację o sukcesie integracji, ignorując rosnące napięcia społeczne i gettoizację migrantów. W Austrii, Szwecji i Francji wyłaniają się równoległe społeczeństwa, a policja boi się wchodzić do niektórych dzielnic, w których prawo stanowią lokalne gangi.

Z kolei Niemcy, będące głównym celem migracji, stoją przed dylematem między potrzebą pozyskiwania wykwalifikowanych pracowników a kontrolowaniem nielegalnej imigracji. Mimo wysiłków rządu Olafa Scholza w zaostrzeniu polityki migracyjnej, liczba nielegalnych przekroczeń granicy stale rośnie, co skłoniło Berlin do wprowadzenia stałych punktów kontrolnych na granicach z Polską, Czechami i Szwajcarią.

Oczywiście, natychmiast pojawią się głosy oburzonych, którzy zarzucą Vance’owi populizm, ksenofobię, straszenie. Ale czy nie jest populizmem udawanie, że nie ma problemu, że „wszystko idzie dobrze” i że każdy, kto wskazuje na realne zagrożenia, powinien zostać uciszony?

Czas przestać się bać

Słowa Vance’a mają jednoznaczny przekaz: przestańmy się bać nazywać rzeczy po imieniu. Wolność słowa nie może być przywilejem dla „słusznych” poglądów i państwowej narracji. Demokracja umiera tam, gdzie zaczyna się cenzura i strach przed wyrażeniem opinii.

Obawy przed „złym odbiorem” nie mogą paraliżować polityków ani opinii publicznej. Strach przed odrzuceniem przez mainstreamowe media czy instytucje unijne sprawia, że coraz więcej przywódców milczy, zamiast otwarcie mówić o realnych problemach. Jeśli Europa ma się obronić przed kryzysem wartości i własnej tożsamości, nie może pozwolić, by zastraszenie i poprawność polityczna definiowały debatę publiczną.

JD Vance przypomniał, że wolność oznacza odwagę – nie tylko do mówienia, ale i do działania. Konferencja w Monachium miała dotyczyć bezpieczeństwa. Ale czym jest bezpieczeństwo, jeśli odchodzimy od podstawowych wartości, które miały nas chronić?

Wartości Zachodu nie są niszczone przez zagranicznych wrogów, lecz przez wewnętrzne tchórzostwo elit, które boją się spojrzeć w lustro. JD Vance udowodnił, że można mówić otwarcie, nawet gdy prawda boli. Jeśli Zachód ma przetrwać, musi wrócić do odwagi, która kiedyś była jego znakiem rozpoznawczym.

Czy europejscy przywódcy mają tyle odwagi?