Czy da się żyć w świecie bez prawdy?

W dzisiejszym wpisie zastanawiam się nad tym, co można zrobić we współczesnym świecie, gdzie kłamstwo jest walutą, a prawda uznawana relikt. Co nam pozostaje? Powiedzieć za Orwellem: „Z epoki identyczności, z epoki samotności, z epoki Wielkiego Brata, z epoki dwójmyślenia pozdrawiam was!” Brzmi to jak gorzki toast wzniesiony na ruinach zdrowego rozsądku, prawda? A jednak, witajcie w rzeczywistości, gdzie prawda jest dobrem deficytowym, a manipulacja ma się lepiej niż kiedykolwiek.

Czy współczesny człowiek może jeszcze uchodzić za istotę, która tęskni za prawdą? Dawno, dawno temu, zanim postmoderniści zabrali się za rozmontowywanie rzeczywistości na części pierwsze, istniało coś takiego jak obiektywna prawda. Boecjusz, niezwykle trafnie określił człowieka jako „indywidualną substancję rozumnej natury” – i to nie była czcza gadanina. Człowiek ma świadomość, myśli, działa z wolnością i, co najważniejsze, dąży do prawdy. To nie fanaberia, to wpisane w kod naszego istnienia pragnienie.

Problem zaczyna się wtedy, gdy wokół człowieka zamiast prawdy zaczynają się piętrzyć półprawdy, fałsz i manipulacja. Można by pomyśleć, że skoro prawda jest jak kompas, to prędzej czy później każdy wróci na właściwy kurs. Ale co jeśli ten kompas ktoś celowo rozmagnesował?

Obecnie mamy do czynienia z efektem postmodernistycznego laboratorium chaosu. Dzisiejsza kultura zdaje się działać jak szalony naukowiec w laboratorium: testuje, jak długo człowiek wytrzyma bez prawdy, zanim kompletnie oszaleje. A może już oszalał? Postmoderniści podłożyli bombę pod klasyczne pojęcie prawdy, twierdząc, że nie ma jednej prawdy, a jest ich nieskończenie wiele. Kiedyś mówiono: „prawda to zgodność między rzeczą a rozumem”. Dziś? „Prawda to to, co mi pasuje”. W efekcie mamy świat, w którym człowiek nie tylko nie szuka prawdy – on nawet nie wierzy, że ona istnieje. Jeśli wszystko jest względne, to czy dobro i zło w ogóle coś znaczą? Czy kłamstwo nadal jest kłamstwem, czy może tylko „alternatywną narracją?”

Wielu współczesnych sprzedajnych intelektualistów twierdzi, że miejsce prawdy znajduje się w  muzeum. Czy tak ma wyglądać nasza przyszłość? Co więc można zrobić z prawdą w świecie, który jej nie chce? Wystawić jako eksponat w muzeum obok dinozaurów i maszyn do pisania? Oprawić w złote ramki i powiesić na ścianie jako eksponat z epoki przed-informacyjnej Niektórzy naiwnie mówią: „Nie martw się, prawda obroni się sama”. Cóż, to tak, jakby liczyć, że bałagan sam się posprząta, a samochód sam się naprawi. Jeśli prawda ma się bronić, to ktoś musi wziąć ją w obronę.

Czy nie przyszedł na opór? Dziś, bardziej niż kiedykolwiek, trzeba jasno opowiadać się po stronie prawdy. Nie tylko wtedy, gdy jest to wygodne, ale zwłaszcza wtedy, gdy wierność prawdzie boli, kosztuje i stawia nas pod pręgierzem. Jeśli nie stawimy oporu kłamstwu, wkrótce już nawet nie zauważymy, że jesteśmy oszukiwani. Relatywizowanie prawdy to otwieranie furtki dla chaosu. Kiedy prawda staje się „kwestią perspektywy”, dobro i zło zamieniają się w wydmuszki, które każdy może wypełnić czym chce. A to już prosta droga do świata, gdzie najsilniejszy dyktuje, co jest prawdą, a co nie.

Warto dodać, że prawda nie umrze sama – ją się zabija. Po cichu, metodycznie, pod osłoną „nowoczesności” i „postępu”. A potem zostaje tylko pustka, w której kłamstwo staje się normą, a zdrowy rozsądek – reliktem przeszłości. Ale prawda to nie porcelanowa figurka, którą można zrzucić ze stołu i czekać, aż się roztrzaska. To fundament, bez którego wszystko inne się wali. Dlatego jeśli dziś nie staniemy w jej obronie, jutro nie będziemy mieli już czego bronić. Bo tam, gdzie nie ma prawdy, tam jest tylko władza oparta na fałszu. Dlatego pytanie nie brzmi: „Czy prawda przetrwa?”, ale: „Czy my przetrwamy bez niej?”

Co powinniśmy w tej materii zrobić? Bronić prawdy – zanim przestanie istnieć. Prawda nie potrzebuje dekoracji, nie potrzebuje filtrów ani upiększeń. Jest prosta, klarowna i nie podlega negocjacjom. Ale jeśli jej nie bronimy, zniknie pod warstwą kłamstw i półprawd. Więc co zrobimy? Podniesiemy ręce i pozwolimy, by świat osunął się w chaos? Czy jednak wstaniemy, wyprostujemy plecy i powiemy: „Nie, dziękuję, ale ja wybieram prawdę”? Decyzja należy do mnie i do ciebie.