Co się mieści w skali F

„Współczesny świat sprzeciwia się wierze chrześcijańskiej na różne sposoby”, pisał Henri de Lubac. Francuski jezuita zwraca uwagę na to, że postawę antychrześcijańską przyjmuje znaczna część ludzkości i jej elity. W ten sposób sam fakt negacji Boga i chrześcijańskiej tradycji stał się czynnikiem wyznaczającym modę, trendy w życiu wielu doktryn, czy też stanowisk społecznych lub politycznych. W ten sposób „dramatyczna próba dążąca do zgaszenia światła Boga żywego” stała się faktem, a wojująca forma negacji Boga i katolicyzmu wyznawać zaczęła doktrynę Teodora Wiesengrunda Adorna wyrażaną w słowach: „Ktokolwiek KOGOŚ lub COŚ ubóstwia przynależy pod względem myślenia do najciemniejszych postaci, czyli do metafizycznych karłów i kuglarzy na scenie świata”.

Z kolei inny strateg marksizmu kulturowego, Herbert Marcuse podkreślał, że tradycyjny sposób prowadzenia rewolucji jest przeżytkiem. Nowe czasy wymagają nowej strategii. Dlatego mówił, że to, co należy przedsięwziąć w materii rewolucyjnej, to przede wszystkim zastosowanie w praktyce typu „przenikającej i rozproszonej dezintegracji systemu”. Taki stan rzeczy miałby przyczynić się nie tylko do unicestwienia zachodniej cywilizacji i jej instytucji, ale przede wszystkim do zanegowania tradycyjnych wartości. Nic więc dziwnego, że w ramach walki z cywilizacją łacińską Adorno nakazał swym marksistowskim poplecznikom „zwalczać każdą postać boskości w umysłach ludzkości naszej generacji”.

W 1950 r. Theodor Adorno publikując najbardziej wpływową książkę szkoły frankfurckiej: „Osobowość autorytarna”, w której wskazał jeszcze jednego wroga stojącego na drodze do zaprowadzania marksistowskiego postępu. Publikacja Adorna jest w rzeczywistości poszukiwaniem źródła wszelkich form zła, ucisku i wyzysku społecznego. Bazując na wypracowanych koncepcjach Wilhelma Reicha i Ericha Fromma, Adorno wskazał, że źródłem wszelkiego zła w świecie jest tradycyjna rodzina chrześcijańska.

W rozumieniu niemieckich neomarksistów poza rodziną, także wszelkiego rodzaju instytucje kulturotwórcze będące wytworem (produktem) cywilizacji zachodniej, wchodzić mają w skład tzw. „struktur autorytarnych”, które stanowić mają totalne zagrożenie dla samego człowieka i oczywiście kultury. Z kolei sam autorytet uważany jest przez marksistów kulturowych za jedną najgroźniejszych przyczyn patologii społecznych. Dlatego jakiekolwiek formy szacunku, czy nawet samo odwoływanie się do autorytetów, czy też norm społecznych w rozumieniu neomarksistowskim, określa się jako „skłonności faszystowskie”. Widać wyraźnie, że w opinii marksistów „człowiek wolny”, musi przedstawiać się jako osoba uwolniona od jakiegokolwiek autorytetu.

Wprowadzenie do terminologii socjologicznej narzędzia badawczego w postaci Skali F („skłonności faszystowskie w osobowości człowieka”), zaowocowało tym, że: „Zgodnie z przyjętą metodologią okazywanie szacunku dla tradycji, kultury, rodziców i jakichkolwiek autorytetów, uznanie hierarchii za warunek sprawnej organizacji, a norm społecznych za warunek skuteczności społeczeństwa, jest oznaką skłonności faszystowskich i podatności na psychopatologie”.

Zatem odrzucanie norm społecznych oraz kontestacja tradycyjnych wartości, to nic innego, jak próby złożenia raz na zawsze zachodniej cywilizacji w grobie. Oczywiście do przewodniczenia obrzędowi wyznaczono odpowiednio urobionych i przygotowanych liderów, którzy uchodząc za autorytety przekonują społeczeństwo, że większy szacunek i tolerancję należy żywić do patologicznych zachowań, niż do cnót wyrosłych z tradycji katolickiej. Na przestrzeni dziejów różnymi metodami obwieszczano nam również pogrzeb Kościoła. Ostatnio najczęściej czynili to komuniści. Może właśnie tym, którzy dziś wcielają się w rolę grabarzy Kościoła, warto przypomnieć słowa kardynała Bolesława Kominka: „Władze komunistyczne ogłosiły pogrzeb Kościoła. Tylko biedacy zapomnieli, że to Kościół jest specjalistą od pogrzebów”.

W licznych próbach wciągania nas w dialog kulturowy, za fundamentalną zasadę dialogowania musimy uznać zasadę wierności prawdzie. Musimy również pamiętać o tym, że: „Człowiek mający złe maniery, nawyki, źle wychowany, nie może oczekiwać, że dogada się z przyzwoitymi ludźmi”. Zatem lekko nie będzie. Mimo wszystko, warto w tej batalii pamiętać o słowach św. Augustyna: