Bzdury rozprzestrzeniają się z prędkością światła

Nicolás Gómez Dávila miał rację. Dziś prawdziwe rekordy prędkości biją nie statki kosmiczne czy samoloty, ale bzdury, które zgrabnie omijają wszelkie granice zdrowego rozsądku. Rozprzestrzeniają się szybciej niż wirusy i infekują ludzkie umysły z gracją, której nie powstydziłby się najlepszy kuglarz.

Oczywiście, żyjemy w cudownej epoce demokratyzacji opinii. Każdy ma prawo do swojego zdania, niezależnie od tego, czy w ogóle warto je wypowiadać. Dávila nie mógł przewidzieć jednego: że algorytmy staną się nowymi prorokami głupoty, nagradzającymi wszystko, co wywołuje kliknięcia, łzy wzruszenia i natychmiastową złość. Treść? Sens? A kogo to obchodzi? Ważne, że „się klika”!

Widzimy to na każdym kroku. „Prawda” krzyczy z nagłówków, które bardziej przypominają memy niż dziennikarstwo. Półprawdy rozprzestrzeniają się jak pożar, a miliony ludzi przytulają do serca każdą teorię, która pasuje do ich poglądów. Po co sprawdzać, po co myśleć? Przecież kliknąłem „lubię to”, więc już wiem, że to prawda.

Jak to skomentował Dávila? „W epoce demokratyzacji opinii liczba głupstw rośnie proporcjonalnie do możliwości ich głoszenia.” Powiedzmy sobie szczerze: jeśli pomysł jest wystarczająco głupi, to na pewno znajdzie rzeszę fanów. A żeby nas do tego przekonać, jako dowód podają liczbę osób, które w to wierzą.

To dlatego dziś „mądrość” jest cicha, niepopularna i – co najgorsze – nudna. Prawda wymaga refleksji, a kto ma na to czas, kiedy jest tyle komentarzy do napisania? Jak zauważył Dávila, „prawda nie jest nagrodą za zaufanie, lecz za wątpienie.” A kto chce wątpić, skoro można się wygodnie okopać w przekonaniu, że ma się rację?

Prawdziwa tragedia polega na tym, że zmierzamy ku światu, przed którym Dávila tak trafnie przestrzegał: „Ludzkość, której nadejście przygotowuje nowoczesny świat, będzie się dzielić na kryminalistów i głupców.”
Wybór, wydaje się, jest prosty.

Na szczęście, w tej całej farsie, jest jedna dobra wiadomość: myślenie wciąż pozostaje możliwe. Niepopularne, trudne, momentami wręcz bolesne – ale możliwe. Jak twierdził Dávila, „ten, kto odważy się myśleć, zawsze będzie w mniejszości.” I może właśnie o to chodzi: by być w tej mniejszości, która wie, że prawdziwe idee nie potrzebują miliona lajków, żeby istnieć.

Więc zanim klikniesz kolejny nagłówek, zastanów się: czy to, co widzę, ma jakikolwiek sens? Jeśli nie – zamknij przeglądarkę, wyłącz telefon i spróbuj pomyśleć. To jedyna droga, by nie stać się cieniem tego, kim moglibyśmy być.