Ból prawdy lepszy od komfortu kłamstwa

Ile jeszcze razy powiesz sobie: „to nie jest ten moment”?
Ile jeszcze dni przepłynie Ci między palcami w imię świętego spokoju?
Ile jeszcze razy wmawiać będziesz sobie, że „jakoś to będzie”?

Nie będzie.

Świat nie zamierza czekać, aż się obudzisz.
Rzeczywistość nie przeprosi Cię za to, że jej unikałeś.
A życie? Życie ma to do siebie, że albo je przeżyjesz — albo przegapisz.

Nie zostałeś stworzony do życia w trybie „przetrwanie”.
Nie po to Bóg tchnął w Ciebie życie, byś się chował w wygodnych iluzjach.
Masz w sobie potencjał do prawdy. Do światła. Do odwagi.

Tylko że to boli.

Prawda boli.
Ale to dobry ból.
Bo to ból człowieka, który wychodzi z odrętwienia.
To ból jak wtedy, gdy krew znów zaczyna krążyć po zbyt długo zdrętwiałej kończynie.

Zacznij patrzeć na świat bez filtra.
Bez korektora. Bez wymówek.

– Zło istnieje.
– Kłamstwo ma dziś nową twarz i modne hasztagi.
– Strach nie nosi już munduru – zakłada uśmiech i mówi, że robi to dla Twojego dobra.

A Ty?
Masz wybór.

Możesz iść na łatwiznę, schować się pod kocem samozadowolenia i czekać, aż życie minie bokiem.
Albo możesz powiedzieć dość.

Powstać.
Otworzyć oczy.
I zacząć naprawdę żyć.

Nie musisz mieć gotowej mapy.
Nie musisz znać odpowiedzi na wszystkie pytania.
Ale musisz przestać udawać, że nic się nie dzieje.
Musisz przestać karmić się byle czym — bo to właśnie od byle czego umiera dziś człowiek.

Miłość to nie naiwność.
Miłość to wybór prawdy i dobra — nawet wtedy, gdy kosztuje.
Zwłaszcza wtedy, gdy kosztuje.

Bo to nie miłość trzyma ludzi w kłamstwie.
To wygodnictwo. Strach. Lenistwo ducha.

Ale Ty nie jesteś z tych.
Ty wiesz, że czas się kończy.
I że prawdziwe życie zaczyna się wtedy, gdy przestajesz żyć dla siebie.

Prawda nie jest Twoim wrogiem.
Prawda to miecz, który rozcina iluzję.

Nie czekaj na idealny moment.
Nie odkładaj życia na później.
Nie tłumacz sobie, że „jeszcze zdążysz”.

Bo może nie zdążysz.

A jeśli trzeba?
To rwij się do biegu.
A jeśli nie masz już sił?
Czołgaj się. Pod wiatr, pod prąd, na kolanach — ale w prawdzie.

Tylko jedno jest naprawdę nie do wybaczenia:
przespać własne życie.