Być może dużym zaskoczeniem okaże się rozpoczęcie refleksji nad myślą teologiczną Księdza Jerzego Popiełuszki od wykazania ateistycznych źródeł marksizmu i unaocznienia procesu instalowania na gruncie polskim opracowanej w Związku Sowieckim bezbożnej i ateistycznej strategii, którą posługiwali się komuniści w walce z wszelkimi przejawami religijności zaszczepionej w społeczeństwie przez Kościół katolicki.
W ramach obowiązującej w Polsce Ludowej poprawności politycznej, w karby zaplanowanej na szeroką skalę ateizacji ujęto, nie tylko miliony ludzkich sumień, ale przede wszystkim Kościół, który te sumienia od czasów Mieszka I w narodzie polskim precyzyjnie kształtował. Dlatego zainstalowana przez sowieckich ateistów na polskim gruncie aparatura bezpieczeństwa, podejmowała wysiłki i czyniła wszystko, by za pomocą propagandy, uczynić Boga i Kościół wielkimi nieobecnymi podmiotami, w przestrzeni politycznej, społecznej, ekonomicznej i oczywiście kulturowej.
Paradoksem jest to, że komuniści w demontażu Kościoła, kierowali się biblijną zasadą: Uderzcie pasterza, a rozproszą się owce (Mt 26,31). Owo uderzenie w pasterzy, osiągnęło swe apogeum w dwóch kluczowych momentach dziejów polskiego Kościoła
w czasach PRL-u. Pierwszy z nich stanowi aresztowanie i więzienie kardynała Stefana Wyszyńskiego. Drugi, porwanie i dokonanie mordu na kapelanie Solidarności księdzu Jerzym Popiełuszce.
1. Ateistyczne postulaty Marksa i Lenina
W sprawie religii, ideologia marksistowska wyznaje powszechnie znany pogląd, że: „religia – to opium dla narodu”. Stosunek członków partii robotniczej do religii, w opinii Lenina, zawiera się we wspomnianym wyrażeniu Marksa, i wymierzony jest „we wszystkie współczesne religie i kościoły, wszystkie i wszelkiego rodzaju organizacje religijne marksizm traktuje zawsze jako organy reakcji burżuazyjnej, służącej do obrony wyzysku i otumanienia klasy robotniczej”.
Marksiści za wszelką cenę dążyli do oderwania człowieka od wszelkich form wpływu Kościoła i religii, na życie społeczne. Socjaldemokraci, w proklamowanym przez siebie programie wyartykułowali wprost: „Nasza partia uważa religię za sprawę prywatną, że dla nas, jako socjaldemokratów, dla nas jako partii, religia jest sprawą prywatną”.
Nie dziwi zatem fakt, że komuniści w szybkim tempie podjęli szereg działań zmierzających do wykorzenienia wszelkich form przejawów religijności ze sfery publicznej. W ramach podjętych działań nie omieszkali również wyjaśnić swym podwładnym,
że: „należy umieć walczyć z religią, w tym zaś celu trzeba materialistycznie wyjaśnić źródła wiary i religii wśród mas. Walki z religią nie wolno ograniczać do abstrakcyjno-ideologicznej propagandy, nie wolno jej sprowadzać do takiej propagandy; walkę tę należy powiązać z konkretną praktyką ruchu klasowego, zmierzającego do wykarczowania społecznych korzeni religii”.
Lenin twierdził wyraźnie, że: „Marksista winien być materialistą, czyli wrogiem religii”. Dlatego na pierwszym miejscu stawiać powinien obowiązek walki z religią. Jednocześnie uzasadniał, że batalii z religią nie można toczyć w sposób abstrakcyjny, „lecz na gruncie walki klasowej, odbywającej się w rzeczywistości i najbardziej i najlepiej wychowującej masy”. Lenin nie omieszkał nadmienić, że w ramach podjętej walki z chrześcijaństwem, dla sprawy rewolucji, trzeba również pozyskać duchowieństwo. W tym kontekście twierdził otwarcie, że: „jeśli ksiądz zbliża się do nas w celu wspólnej pracy politycznej i sumiennie wykonywa swoją pracę partyjną, nie występując przeciw programowi partyjnemu, to możemy go przyjąć do szeregów socjaldemokratycznych”.
Lenin publicznie oświadczał: „socjalizm to moja religia”. Nic dziwnego, że z takiego procesu rozumowania wyrastać może jedynie taka doktryna, która w praktyce każe instrumentalnie wykorzystywać własną ideologię do osiągnięcia zamierzonego celu. Dodatkowo, sama partia proletariacka, jak uważał jej przywódca „domaga się od państwa uznania religii za sprawę prywatną, nie uważając za sprawę prywatną zagadnienia walki z tym opium dla ludu, walki z przesądami religijnymi”.
2. Analiza marksizmu i komunizmu w ujęciu M. Bierdiajewa
Mówiąc o marksizmie, nie sposób nie odnieść się do spuścizny intelektualnej jednego z największych prawosławnych myślicieli XX w. Mikołaja Bierdiajewa. Już na początku zaznaczyć należy, że Bierdiajew, jako personalista, nie godzi się na likwidację wolności osobistej i wprowadzenie postulatu dominacji społeczeństwa nad jednostką. A taki postulat niesie ze sobą rewolucja bolszewicka. To w rewolucji, w opinii Bierdiajewa: „wyzwala się i ujawnia ogromna, przytłaczająca ilość zła i gniewu”.
W marksizmie „różnica między burżujem i proletariuszem jest różnicą między złem i dobrem, niesprawiedliwością i sprawiedliwością, między tym, co zasługuje na pogardę i tym, co zasługuje na poparcie”. Marksizm wychodzi z założenia, że w rzeczywistości, to fabryka tworzy nowego człowieka. Ponadto widać wyraźnie, że w marksizmie i socjalizmie „przestano postrzegać religię, jako integralny światopogląd, który odpowiada na wszystkie problemy życia”. Marksizm, w opinii Bierdiajewa, stoi na stanowisku, że: „dobro można realizować przez zło, światłość przez ciemność”.
Marks był przekonany, że: „w celu wyzwolenia klasy robotniczej należy z serca ludzkiego wyrwać uczucia religijne. Marks mówił, że nie chodzi o wolność sumienia religijnego, lecz o wyzwolenie sumienia z zabobonów religijnych. Wierzenia religijne odbijają niewolę człowieka, zniewolenie przez żywioły przyrody i irracjonalne siły społeczne”.
W tych okolicznościach mamy do czynienia z sytuacją w której to, biedny człowiek jest zniewolony przez bogatego Boga. W związku z czym, „wszystkie bogactwa zostały przeniesione na Boga, przekazane Bogu. Wiara w Boga wyraża słabość, ubóstwo i niewolę człowieka. Człowiek silny, bogaty i wolny nie potrzebuje Boga, posiada bowiem wszystkie wyższe wartości. Marks wyprowadził z tego wniosek, że wiara w Boga utrzymuje proletariat w słabości, nędzy i ucisku. Wierzenia religijne dają iluzoryczne pocieszenie, przenoszą zwycięstwo do nierealnej sfery, a tym samym przeszkadzają w realnym zwycięstwie
i wyzwoleniu”.
Marksiści wychodzi z założenia, że: „wierzenia religijne powinny zostać zlikwidowane nie przez więzienia, rozstrzeliwania i prześladowania, lecz przez zrewolucjonizowanie świadomości, które dokonuje się na skutek rewolucyjnej walki klasowej proletariatu”. Lenin, jak podkreśla to Bierdiajew, był zagorzałym i przekonanym ateistą, nienawidził religii. Ponadto, sam tworzy własną definicję religii. I jest to „raczej definicja demagoga, a nie naukowa: „Religia jest jednym z rodzajów ucisku duchowego, zawsze i wszędzie dotykającego masy ludowe, przytłoczone pracą dla innych, ich potrzebami i samotnością”. „Religia jest rodzajem gorzałki duchowej, w której niewolnicy kapitalizmu topią swoje człowieczeństwo, swoje żądania choćby odrobinę lepszego życia”.
Mikołaj Bierdiajew, ze zwolennika marksizmu, stał się szybko jego zagorzałym krytykiem. Nasz filozof nie boi się twierdzić wprost, że: „Komunista nie może żyć bez wroga, bez negatywnych uczuć do wroga, traci patos, kiedy wróg nie istnieje. Jeśli wroga nie ma, to trzeba go wymyślić”. W tych okolicznościach, nic nie stoi na przeszkodzie, by względem nawet fikcyjnego wroga zastosować zatruwające wnętrze człowieka i społeczności niemoralne środki. A jeśli stosuje się niemoralne środki, to przecież „wszystko jest dozwolone w stosunku do wroga, którego przestaje się uważać za człowieka”.
3. Aparat do walki z Kościołem
W Polsce wróg był oczywisty. Dlatego szybko w strukturach administracyjnych aparatu państwowego zabrano się pilnie do demontażu Kościoła. W PRL-u Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, zajmowało w tej kwestii uprzywilejowaną rolę. 9 czerwca
1962 r., w strukturach MSW, utworzono Departament IV, który zajmował się walką z wywrotową działalnością kościołów i związków wyznaniowych.
19 listopada 1973 r., w strukturach MSW, komuniści powołali do istnienia głęboko zakonspirowaną komórkę operacyjną SB MSW, pod nazwą Grupa Operacyjna do Zadań Dezintegracyjnych, określaną jako tzw. Grupa „D”. W roku 1977 r. niniejszą komórkę poddano modyfikacji.
W celu zapewnienia uzyskania zamierzonych efektów w zakresie zadań operacyjnych, do grupy dobierano najbardziej lojalnych ludzi. Jan Żaryn zwraca uwagę, że w niniejszej grupie funkcjonowała „pewna ciągłość pokoleniowa, co oznacza, że w ich mentalności i wychowaniu zawiera się przywiązanie do resortu i do PRL jako państwowości. Państwo ludowe dało im awans społeczny. Dotyczy to i Piotrowskiego, i Chmielewskiego. Ojciec Chmielewskiego był wicedyrektorem Departamentu V MBP w latach pięćdziesiątych”. Wspomnijmy jeszcze, że Leszek Pękala był również członkiem niniejszej grupy.
Ciekawostką jest to, że wspomniana Grupa „D” funkcjonowała do momentu zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. Po tym wydarzeniu zmieniono jej nazwę na: Wydział Studiów i Analiz. Oczywiście, funkcjonariusze wykonywali nadal tę samą pracę. Warto przypomnieć, że wszystkie Departamenty MSW w okresie PRL-u, w tym także wspomniana grupa „D”, podlegała bezpośredniej kurateli radzieckich służb specjalnych.
Na rok przed porwaniem i zamordowaniem Księdza Jerzego, jesienią 1983 r., partyjny front antykościelny zyskuje na sile. Władze komunistyczne podejmują szereg działań w zakresie permanentnej indoktrynacji ideologicznej własnych funkcjonariuszy. W niniejszy nurt propagandowy wpisuje się również zorganizowana na początku grudnia 1983 r. konferencja: Zagrożenia ideologicznopolityczne wynikające z działalności hierarchii i kleru Kościoła rzymskokatolickiego.
Organizatorami niniejszego międzyresortowego przedsięwzięcia były dwa podmioty: Departament IV MSW oraz Akademia Spraw Wewnętrznych. Jednym z referentów był wówczas wicedyrektor Departamentu IV MSW gen. Zenon Płatek. Warto wspomnieć, że pośród słuchaczy znajdowali się również przyszli porywacze ks. Jerzego Popiełuszki. Na wspomnianej konferencji, płk Adam Pietruszka, przekonywał funkcjonariuszy Departamentu IV o tym, że: „wszystkie poczynania państwa w dziedzinie polityki wyznaniowej mają na celu ograniczanie politycznej wrogości hierarchii kościelnej kleru, odsuwanie Kościoła od życia publicznego kraju, zmniejszanie zasięgu jego społecznego oddziaływania”. Pietruszka instruował zebranych, by w swojej działalności operacyjnej względem Kościoła, starali się korzystać ze sprawdzonych dotychczas metod, z okresu zaprowadzania władzy ludowej w Polsce.
4. Budowanie w oparciu o autorytety
Ksiądz Jerzy w swych publicznych wypowiedziach odwoływał się często do nauczania św. Jana Pawła II. Sam papież, w dziesięć lat po męczeńskiej śmierci ks. Jerzego, wydaje o nim świadectwo w następujących słowach: „Ten kapłan – męczennik pozostanie na zawsze w pamięci naszego narodu jako nieustraszony obrońca prawdy, sprawiedliwości, wolności i godności człowieka”.
W kazaniach ks. Jerzego znajdujemy również wiele bezpośrednich odniesień do nauczania Prymasa Tysiąclecia. Można odnieść wrażenie, że nasz męczennik widział w nich niezwykłą aktualność, poza tym, sam był świadkiem niezłomnej postawy kardynała Wyszyńskiego. Warto w tym miejscu przypomnieć o pamiętnym rozważaniu różańcowym, kiedy na krótko przed swoją śmiercią wskazywał, że w celu zwyciężania zła dobrem należy zachować wierność prawdzie.
I w takim momencie nie zabrakło odniesień do nauczania kardynała Wyszyńskiego: „Jak powiedział zmarły Prymas Kardynał Wyszyński, ludzi mówiących o prawdzie nie trzeba wielu. Ludzi mówiących w prawdzie nie trzeba wielu. Chrystus wybrał niewielu do głoszenia prawdy. Tylko słów kłamstwa musi być dużo, bo kłamstwo jest detaliczne i sklepikarskie. Zmienia się jak towar na półkach musi być ciągle nowe, musi mieć wiele sług, które wedle programu nauczą się go na dziś, na jutro, na miesiąc. Potem znowu będzie szkolenie na gwałt w innym kłamstwie, by oponować całą technikę zaprogramowanego kłamstwa trzeba wielu ludzi. Tak wielu ludzi nie trzeba by głosić prawdę. Ludzie znajdą, przyjdą z daleka by słów prawdy szukać, bo w ludziach jest naturalna tęsknota za prawdą”.
W swych kazaniach ks. Jerzy przekonywał o tym, że prawda nie tylko wyzwala człowieka, lecz posiada wyraźne rysy nieśmiertelności, natomiast kłamstwo potrafi jedynie ginąć szybką śmiercią. Ksiądz Popiełuszko deklarował wprost: „Kazania moje nie są skierowane przeciwko komuś. Skierowane są przeciw kłamstwu, niesprawiedliwości, poniewieraniu godności człowieka. Walczę z systemem zła a nie z człowiekiem. Trwa proces nad Chrystusem w Jego braciach!” W owym procesie toczącym się nad Chrystusem, który jest obecny w drugim człowieku, bł. ks. Jerzy Popiełuszko, opowiada się po stronie Zbawiciela. Ma świadomość, że nie jest łatwy wybór, ponieważ dokonany jest w czasie, „gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań jego własnych czy przekonań ogólnoludzkich. Wobec napaści choćby najbardziej oszczerczych i krzywdzących, nie wolno mu prostować fałszu, który inni mają pełną swobodę głosić i szerzyć bezkarnie. Nie jest łatwe, gdy w ostatnich dziesiątkach lat w glebę ojczystą zasiewano ziarna kłamstwa i ateizmu”.
Zgłębiając myśl bł. ks. Jerzego, można odnieść wrażenie, że jest on również wiernym uczniem Piusa XI. Dokonana przez papieża w encyklice „Divini Redemptoris”, analiza komunizmu, dowodzi, że socjaliści traktują zarówno państwo oraz władzę polityczną, jako środek do osiągnięcia swych celów. Pius XI, nie omieszkał napomnieć i o tym, że: „komunizm jest zły w samej swej istocie i w żadnej dziedzinie nie może z nim współpracować ten, kto pragnie ocalić cywilizację chrześcijańską”.
Echo słów Piusa XI, zdaje się rozbrzmiewać w wielu wypowiedziach ks. Jerzego. Nasz męczennik nie wahał się wprost zadawać trudnych pytań, apelując do sumień ludzi ochrzczonych słowami: „Jak możesz szczerze pojednać się ze swoim sumieniem, jeżeli
w jednej kieszeni nosisz różaniec – wyraz wiary w Boga, a w drugiej legitymację partyjną, przez którą deklarujesz przynależność do światopoglądu ateistycznego, materialistycznego, zaprzeczającego istnieniu Boga?”
5. Patrzeć na rzeczywistość przez pryzmat wiary
Podczas homilii beatyfikacyjnej ks. Jerzego Popiełuszki, 6. czerwca 2010, abp Angelo Amato przypomniał, że Ksiądz Jerzy starał się widzieć wszystkie swoje sprawy oczyma wiary. Postawa moralna Księdza Jerzego, była wolna od jakichkolwiek przejawów antypatii. Kapelan Solidarności zachęcał wiernych do godnego traktowania nieprzyjaciół Kościoła i Ojczyzny. W swych wystąpieniach mówił wprost: „Bądźmy więc silni miłością, modląc się za braci błądzących, nie potępiając nikogo, a piętnując i demaskując zło. Przekonywał swych oponentów wprost mówiąc do nich, ze: Kazania moje nie są skierowane przeciw komuś. Skierowane są przeciw kłamstwu, niesprawiedliwości, poniewieraniu godności człowieka. Walczę z systemem zła, a nie z człowiekiem. To, co robię, to nie polityka. Moją bronią jest prawda i miłość”.
Na pierwszym planie teologicznej koncepcji Księdza Jerzego dostrzegamy kluczową dla jego życia triadę, na którą składają się takie pojęcia jak: prawda, miłość i wolność. W swym duchowym testamencie, który pozostawił nam w postaci rozważań różańcowych mówił wyraźnie: „Musimy nauczyć się odróżniać kłamstwo od prawdy. Nie jest to łatwe w czasach, w których żyjemy, nie jest to łatwe w czasach, o których powiedział współczesny poeta, że nigdy jeszcze tak okrutnie nie chłostano grzbietów naszych batem kłamstwa i obłudy… Nie jest łatwo dzisiaj, gdy katolikowi nie tylko zabrania się zwalczać poglądy przeciwnika lub w inny sposób polemizować, lecz po prostu nie wolno mu bronić przekonań jego własnych czy przekonań ogólnoludzkich. Tylko za plewy się nie płaci”.
6. Ogląd gender, przez pryzmat prawdy, która wyzwala
Ksiądz Jerzy ma świadomość, że utrwalana przez szereg lat materialistyczna koncepcja człowieka, zmierza nie tylko w kierunku przetworzenia go, czy też stworzenia na nowo, lecz proklamuje również własny mesjanizm, który pod szyldem poprawności politycznej, znosi z obszaru dyskusji społecznej chrystianizm. W tym kontekście, rozpowszechniane przez materialistów poglądy osadzono w kategorii pewników. W efekcie takiego manewru, nie zawahano się głoszenia poglądu według którego osobę ludzką, stanowić może jedynie sama materia. W tak przyjętej koncepcji człowieka, nie ma już miejsca na rozumną duszę, która jest niczym innym, jak właśnie zasadą życia ożywiającą ciało. Tym samym, człowiek nie stanowi już zwornika łączącego dwa kluczowe elementy konstytuujące jego byt – ciało i niematerialną duszę.
Takiej narracji antropologicznej ks. Jerzy przeciwstawia argument godności człowieka. Kapelan Solidarności wychodził z założenia, że w obecnym czasie trzeba „bardzo dużo mówić o godności człowieka, aby zrozumieć, że człowiek przerasta wszystko, co może istnieć na świecie, oprócz Boga. Przerasta mądrość całego świata. Należy więc zdać, sobie sprawę z niesprawiedliwości i krzywdy jaką czyni się naszemu narodowi w zdecydowanej większości chrześcijańskiemu, gdy urzędowo ateizuje się go za pieniądze wypracowane również i przez chrześcijan gdy niszczy się w duszach dzieci i młodzieży te wartości chrześcijańskie, które wszczepiali im od kolebki rodzice”.
Obecnie, w dobie funkcjonowania demokratycznych społeczeństw, argument o urzędowej ateizacji za pieniądze wypracowane przez katolików, wydaje się nader aktualny. Na tym obszarze marksistowskie pozostają nadal w doskonałej formie aktywności. I tak, po zaplanowanym okresie zbiorowego ateizowania ludzkich umysłów, w którym to pozbawiono człowieka rozumnej duszy, nadszedł czas rzucenia człowieka w objęcia postmodernizmu, który nakazuje mu egzystować w świecie w poczuciu utraty sensu życia. To sprawia, że człowiek traci swą podmiotowość i nie możne już być określany za Boecjuszem indywidualną substancją natury rozumnej.
Obecnie, wspomniana wyżej nieufność wobec rozumu, jest wykorzystywana przez osadzoną w ateistycznej koncepcji człowieka ideologii gender, która postuluje, że płeć jest jedynie kwestią umowną, którą determinuje kultura. To przecież za pieniądze chrześcijańskich podatników drukuje się książki zaprzeczające temu, że człowiek bytuje w dwóch płciach, jako kobieta i mężczyzna. Na licznych konferencjach, szkoleniach, przekonuje się słuchaczy o tym, że osoba jest czymś w rodzaju plastycznego materiału, który można dowolnie modelować, tworząc z niego przeróżne formy materialnego bytu. W tych okolicznościach widać dokładnie, że w postulatach ideologii gender „zarówno kobiecość, jak i męskość, przedstawiają się jako składniki, które nie mogą posiadać stałego zakotwiczenia w ludzkiej naturze”.
K. Millet, w swej publikacji z 1969 r. „Sexual Politics” twierdzi, że: „nie ma różnicy między płciami w chwili urodzin. Osobowość psychoseksualna jest więc czymś wyuczonym po narodzeniu”. Zgodnie z takimi założeniami, człowieka po urodzeniu błędnie określa się jako mężczyznę lub kobietę. Dlatego w gender przyjmuje się, że osoba w społeczeństwie odgrywa jedynie rolę męską lub żeńską. Oczywiście w każdej chwili płeć, można dowolnie korygować. Już sam fakt, że ktoś podejmuje się w społeczeństwie odegrania roli kobiety lub mężczyzny, wynika z założenia, że dany osobnik poddał się presji społecznej, kulturowej lub religijnej.
Postulowanie, że psychoseksualność w momencie narodzin jest niezróżnicowana, a zróżnicowanie na męską i kobiecą jest wynikiem różnorodnych doświadczeń z okresu dorastania, wydaje się aż nadto szokować. Warto przypomnieć, że takich terapii szokowych, mieliśmy w historii ludzkości bardzo dużo. Przypomnijmy jednak w tym miejscu o jednej z nich. W 1884 r. F. Engels twierdził, że: „w historii za pierwszorzędny antagonizm należy uznać antagonizm między mężczyzną i kobietą w monogamicznym małżeństwie, a za pierwszorzędny ucisk – ucisk kobiety przez mężczyznę”. Bardzo szybko postulat Engelsa zestawiono z marksistowską ideologią walki klas, którą zaszczepiono na obszarze dotychczasowych relacji między mężczyzną i kobietą. Mężczyzn identyfikowano z kapitalistami, którzy uciskają klasę proletariuszy czyli kobiety. Postulaty M. Sanger, która uważała, że kobieta jest upośledzona przez to, że jest żoną i matką. Dlatego sugerowała, „że trzeba uwolnić kobietę od tego haraczu, od tej pańszczyzny, jaką jest ciąża, rodzenie dzieci, zajmowanie się dziećmi”.
Widzimy wyraźnie, jak neomarksistowska, ateistyczna ideologia gender dąży do stworzenia nowego człowieka, którego do życia pobudza jedynie instynkt płciowy. W każdej chwili jednak człowiek może zrezygnować z płodności, a naturalny przyrost ludzkości poddać ścisłej kontroli. W razie nieplanowanej ciąży może w każdej chwili pozbyć się materiału plastycznego (człowieka), który w przyszłości jedynie nie wybierze sobie płci. W tym kontekście można uznać, że gender, jest „jeszcze gorszy niż bolszewizm”.
7. Konkluzja – Prawda dużo kosztuje, ale wyzwala
Widzimy wyraźnie, że w obecnych czasach trzeba również „dużo mówić o godności człowieka. Należy również, a może przede wszystkim pamiętać o tym, że sytuacja Kościoła będzie zawsze taka sama, jaka będzie sytuacja ludzi. Kościół to nie tylko hierarchia kościelna, ale to cały Lud Boży, to milionowe rzesze ludzi, którzy tworzą Kościół w bardzo szerokim pojęciu i kiedy ludzie cierpią, kiedy ludzie są prześladowani, to i Kościół również odczuwa to na co dzień”.
W niniejszej materii można przyjąć dwie postawy: statyczną i dynamiczną. Postawa statyczna wyraża się w oczekiwaniu na przyjście ludzi do Kościoła, by w momencie, kiedy przekroczą próg świątyni, powiedzieć im o ich godności, którą daje im Chrystus. Taka postawa wiąże się z przyjęciem pewnych schematycznych działań. W tej materii ks. Jerzy ma nam coś do zakomunikowania: „Zobaczyłem, jak Ewangelia zmienia człowieka. Kiedy zwykle jako księża spotykamy się z ludźmi stale wierzącymi, najczęściej w świątyniach, może mniej to dostrzegamy”. Postawę drugą – dynamiczną cechuje wyjście do ludzi i bycie z nimi. Niniejszą postawę wcielał w życie ks. Jerzy mówiąc odważnie: „Już nie potrafię zamknąć swojego kapłaństwa w kościele, chociaż tylu różnych „doradców” podpowiada mi, że prawdziwy polski ksiądz nie powinien wychodzić poza kościelne ogrodzenie. Będę wśród swoich robotników, dopóki tylko będę mógł”.
Wnioski płynące z dzisiejszej lekcji, którą daje nam ks. Jerzy są aż nadto jasne: „Mamy wypowiadać prawdę, gdy inni milczą”. Naszym chrześcijańskim obowiązkiem jest „stać przy prawdzie, choćby miała ona wiele kosztować, bo za prawdę się płaci, tylko plewy nic nie kosztują”. Każdy członek Kościoła jest wezwany do podjęcia osobistej walki ze złem. Ksiądz Jerzy podpowiada nam również, że w tej walce o triumf prawdy nad kłamstwem, dobra nad złem, należy zawsze stać po stronie prawdy i „zachować wierność prawdzie”. Bo przecież sam Chrystus wyraźnie poucza nas, że jedynie prawda jest w stanie wyzwolić człowieka ze wszelkich form iluzji i fałszu.
Aby zwyciężać zło dobrem, w duchu ks. Jerzego Popiełuszki: „Trzeba troszczyć się o cnotę męstwa. Cnota męstwa jest przezwyciężeniem ludzkiej słabości, zwłaszcza lęku i strachu. Chrześcijanin musi pamiętać, że bać się trzeba tylko zdrady Chrystusa za parę srebrników jałowego spokoju. Chrześcijaninowi nie może wystarczyć tylko samo potępienie zła, kłamstwa, tchórzostwa, zniewolenia, nienawiści, przemocy, ale sam musi być prawdziwym świadkiem, rzecznikiem i obrońcą sprawiedliwości, dobra, prawdy, wolności i miłości”.
Jedno jest pewne: „Świat wkracza w trudne i odpowiedzialne czasy, czasy, w których w sposób religijny powinno zostać zdemaskowane wszystko, co dwuznaczne, rozdwojone, ukryte i przejściowe”. W niniejszym demaskowaniu wszelkich form tajemnic nieprawości, którymi z pewnością nie raz zaskoczy nas świat, znajdziemy wsparcie w myśli teologicznej bł. ks. Jerzego Popiełuszki i jego wstawiennictwie. Kapelan Solidarności, w swej konfrontacji z ateizmem, pokazuje nam wyraźnie, że istnieją takie wartości, które są warte tego, by dla nich żyć, a nade wszystko umierać.
Źródło: Artur. Dąbrowski: „Aktualność teologii bł. ks. Jerzego Popiełuszki w konfrontacji z ateizmem”, w: „Bł. Ks. Jerzy Popiełuszko – życie w prawdzie”, redakcja naukowa ks. Roman Ceglarek, Częstochowa 2017, s. 95-124.