W bieżącym tygodniu nie sposób nie odnieść się do dwóch istotnych dat i wydarzeń, które pomimo dzielącej je różnicy czasu, posiadają zasadniczy punkt styczny. Mam tu na myśli przypadającą 11 września kolejną rocznicę zamachu terrorystycznego na World Trade Center oraz obchodzoną 12 września rocznicę Bitwy pod Wiedniem, w której to Jan III Sobieski nie tylko pokonał Imperium Osmańskie, ale przede wszystkim, uchronił Europę przed islamizacją.
Wspomnianym wyżej punktem stycznym, zwornikiem łączącym niniejsze wydarzenia, jest oczywiście zjawisko islamu. To właśnie w obrębie tej cywilizacji, po wydarzeniach z 11 września 2001 r. oraz interwencji sił zbrojnych w Iraku i Afganistanie, na nowo odżyła idea dżihadu. Warto nadmienić, że nie jest ona obca wyznawcom Allaha zamieszkujących Europę. Jednak, to ogólnie ujęte odrodzenie islamu, jak wyraził to J. Ratzinger: -„wiąże się nie tylko ze wzrostem materialnej pomyślności krajów islamskich, ale i z przekonaniem, że ta religia jest w stanie stworzyć istotny dla życia narodów duchowy fundament, podstawę, która wymknęła się starej Europie z rąk”.
Kwestia islamu to oczywiście nie tylko próba inspirowania duchowej, czy politycznej więzi narodów za pomocą „Koranu”, ale to zadziwiająca samoświadomość, że również za pomocą wielodzietności kreuje się nie tylko cywilizację, ale również jej przyszłość. Przyglądając się obecnej sytuacji demograficznej w Europie, jedno wydaje się pewne. Nasz kontynent w tej materii, nie tylko doświadcza kryzysu, ale zdaje się przebywać na równi pochyłej, z której nie widać już perspektywy odwrotu. Warto przypomnieć przy okazji, że jeszcze sto lat temu, mieszkańcy Europy stanowili 15% światowej populacji Obecnie demografowie alarmują, że w roku 2050 liczba ta trzykrotnie się zmniejszy. Oficjalne prognozy wieszczą, że w roku 2060 żaden z krajów unijnych, nie będzie znajdował się na poziomie dzietności 2,1. A to właśnie ten wskaźnik decyduje o powstrzymaniu w danej społeczności procesu starzenia.
Widzimy wyraźnie, jak w zatrważająco szybkim tempie populacja mieszkańców Europy zmniejsza się. Niniejszą sytuację doskonale oddają słowa papieża Franciszka, który na forum Parlamentu Europejskiego stwierdził, że: -„z wielu stron odnosi się ogólne wrażenie zmęczenia i starzenia się Europy – babci, już bezpłodnej i nie tętniącej życiem”. Na tle zmęczonej, starzejącej się i wyzbytej wartości duchowych Europy, obserwujemy szybki wzrost populacji wyznawców islamu. Zestawienie chociażby przyrostu naturalnego muzułmanów zamieszkujących nasz kontynent z prognozowanym niskim współczynnikiem dzietności mieszkańców Europy, może rodzić obawy o przyszłość naszej cywilizacji.
Nie jest to chyba dziełem przypadku, że muzułmanie stanowią obecnie 6 procent populacji mieszkańców Europy. W niektórych miastach UE, odsetek wyznawców islamu dochodzi nawet do 25 procent. Według danych szacunkowych w takich europejskich miastach jak: Amsterdam, Rotterdam, Bruksela, czy Marsylia, populacja wyznawców islamu wynosi 15 – 25 procent. W Birmingham i Paryżu muzułmanie stanowią już 10-15 procent mieszkańców. Identycznie sytuacja wygląda w takich metropoliach europejskich jak: Londyn, Kopenhaga, Malmö, czy Wiedeń. Niedawno brytyjski konserwatywno-liberalny dziennik „The Telegraph” informował, że pośród siedmiu najczęściej nadawanych chłopcom imion w Brukseli występują: Mohamed, Adam, Rayan, Ayoub, Mehdi, Amine i Hamz.
Ekspansja islamu w Europie posiada nie tylko wyraźne rysy religijno-kulturowe, ale i odpowiednio dopracowane podłoże demograficzne. Na poparcie takiej tezy warto przytoczyć wypowiedź, którą w wywiadzie dla telewizji Al-Dżazira w 2006 r. sformułował Muammar al-Kaddafi: -„Allah udzieli wielkiego zwycięstwa islamowi w Europie. Bez mieczy, bez karabinów, bez podbojów. Niepotrzebni są nam terroryści, nie potrzebni samobójcy. Pięćdziesiąt milionów muzułmanów w Europie przekształci ją w muzułmański kontynent w ciągu kilku dziesięcioleci”.
Czy zatem Europa będzie terenem na którym ponownie dojdzie do zderzenia cywilizacji, tak jak miało to miejsce w 1683 r. pod Wiedniem? Jeżeli na niniejszą rzeczywistość popatrzymy z demograficznego punktu widzenia, to chyba rację należy przyznać pewnemu współczesnemu myślicielowi, który twierdzi, że: -„Mimo trwałej potęgi politycznej i ekonomicznej, Europa zdaje się skazana na upadek i powolną agonię”.
Nasz intelektualista – Feliks Koneczny, uważał, że -„Każda cywilizacja dąży do ekspansji, gdziekolwiek spotkają się ze sobą dwie cywilizacje, muszą ze sobą walczyć”. Obserwując obecną sytuację w Europie, widzimy wyraźnie, że zaproponowana europejskim społeczeństwom polityka multikulturowa idąc w parze z tzw. poprawnością polityczną, kończy się porażką. Wracając do konfrontacji cywilizacji, to wspomniany wyżej Profesor Koneczny, przestrzegał wprost, że perspektywie konfrontacji dwóch odmiennych cywilizacji, społeczeństwo skazane jest nie tylko na podsycanie wzajemnych antagonizmów, które w konsekwencji prowadzą do konfrontacji i wyparcia jednej z nich. -„W konsekwencji zderzenia cywilizacji, zwycięża ta bardziej prymitywna i nacechowana wysokim poziomem ekspansywności”.
Obserwując dyskurs polityczny w Europie, widzimy jak na dłoni, że politycy europejscy, bez żadnej rozwagi, wprowadzają w obszar kultury odmienne, a nawet wykluczające się wzajemnie aksjologie. Przy okazji podejmują działania legislacyjne, które z przestrzeni publicznej wykluczają wartości o charakterze chrześcijańskim. Widzimy zatem, jak Europa nie tylko się starzeje, ale masowo wyzbywa się swych duchowych sił i nie jest już w stanie odwołać się do głębi swego duchowego dziedzictwa. Zaplanowane na szeroką skalę przemodelowanie społeczeństwa wysysa z mieszkańców Europy wszelkie formy i przejawy duchowych sił.
Paradoksem jest to, że wśród europejskich elit politycznych, brakuje ludzi na miarę talentu i fantazji Jana III Sobieskiego. Dodatkowym cieniem, na procesie konfrontacji cywilizacji islamu z wszelkimi formami cywilizacji europejskiej, kładzie się proces starzenia się naszych społeczeństw. Można odnieść wrażenie, że proroczo brzmią dzisiaj słowa Feliksa Konecznego, który twierdził wprost, że: -„Nie ma większego absurdu, jak doktryna o upadaniu cywilizacji w skutek starości. Nigdy żadna cywilizacja nie musi zamierać ani umierać na uwiąd starczy, lecz w każdej chwili może się zatruć pomieszaniem cywilizacyjnym”.