102 010 468 złotych. Tyle już zapłaciliśmy. I nie – nie za nowy rezonans w szpitalu. Nie za podwyżki dla nauczycieli. Nie za poprawę warunków w domach opieki społecznej.
Zapłaciliśmy… za ukraińską pożyczkę zaciągniętą w Komisji Europejskiej.
Brzmi jak teoria spiskowa? A jednak to czarno na białym potwierdziło Ministerstwo Finansów – w odpowiedzi na interwencję posła Grzegorza Płaczka z Konfederacji. Polska spłaca odsetki od kredytu, który zaciągnęła Ukraina.
Nie „w ramach pakietu pomocowego”.
Nie „wspólnie z innymi państwami”.
Nie „symbolicznie”.
Po prostu: my płacimy, a „strona ukraińska” prosi, dziękuje, kiwa głową i rozkłada ręce.
📌 W 2024 roku poszło ponad 102 miliony złotych.
📌 A to dopiero początek. Do 2027 roku mamy płacić dalej. Raty. Odsetki. W terminie. Bez gadania.
I teraz najlepsze: Media? Milczą.
Nie ma afery.
Nie ma politycznych awantur.
Nie ma śledczych reportaży.
Nie ma wykresów w prime time.
Nie ma nic.
Jakby ktoś rozlał czarny tusz na ekranach telewizorów i gazet – zasłaniając oczy społeczeństwa. Bo przecież temat mógłby komuś nie pasować.
A my?
My mamy płacić.
Płacić i nie pytać.
Bo „solidarność”, bo „sojusze”, bo „historyczna odpowiedzialność”.
Ale zanim uwierzymy w kolejny slogan PR-owy rodem z brukselskiego generatora frazesów, zadajmy sobie jedno pytanie. Fundamentalne. Bez retoryki, bez ściemy.
👉 Kto za to zapłaci?
Ty. Ja. My wszyscy.
Kiedy znów usłyszysz, że:
– nie ma pieniędzy dla pielęgniarek,
– trzeba ciąć wydatki na edukację,
– trzeba zracjonalizować świadczenia społeczne,
pamiętaj: na cudze odsetki pieniądze są.
Płyną regularnie. Przelewem. Z konta państwa, czyli z Twojej kieszeni.
Bo mamy nowy model państwowości.
Nie państwo obywatelskie. Nie państwo opiekuńcze. Państwo gwarancyjne – dla obcych zobowiązań.
My jesteśmy bankiem. Z pieniędzmi, które nie należą do nas. Ale za które ponosimy odpowiedzialność.
Nie wierzysz? To przeczytaj jeszcze raz: Polska spłaca pożyczkę Ukrainy w Komisji Europejskiej.
Nie podarowaliśmy im pomocy humanitarnej. Nie oddaliśmy nadwyżki z budżetu. My spłacamy kredyt, którego nawet nie zaciągnęliśmy.
A dlaczego? Bo taka była „prośba strony ukraińskiej”. I, jak widać, prośba znaczy rozkaz.
🤐 A co na to media?
„Dziękujemy za uwagę. W dzisiejszym wydaniu: kocie filmiki, wzruszająca historia miłości sprzed lat i najnowsze trendy w diecie roślinnej.”
Totalna cisza.
Zero analizy. Zero alarmu. Zero poruszenia.
Jakby wszyscy dziennikarze w Polsce jednocześnie wyjęli baterie ze swoich dyktafonów.
Jakby w redakcjach rozlał się narodowy klej do ust.
Ale my – obywatele tego kraju – nie możemy milczeć.
📣 Bo milczenie w takich sprawach to współudział.
📣 Bo pieniądze, które dziś idą w świat, jutro mogą oznaczać likwidację szpitala w twoim powiecie.
📣 Bo to już nie są gesty solidarności – to finansowy kolonializm w imię ideologii i geopolityki.
📣 Bo ten system nie pyta cię o zdanie – on tylko wysyła ci fakturę.
A na końcu – w stylu brutalnej ironii, cytując posła Płaczka:
„Wszystkim Polakom życzę miłego dnia.”
A ja dodam:
Otwórzmy oczy.
Zanim zgasną światła – nie z braku prądu, tylko dlatego, że zgasimy je sobie sami.
W imię „solidarności międzynarodowej”.